5

203 7 0
                                    

-Sekundę! - obudził się Klaus - Przecież zginęliśmy za pierwszym razem. Pamiętasz?

-O dziwo Klaus ma rację - zgodził się Diego - Dlaczego tym razem mamy wygrać?

Nagle nad naszymi głowami rozbłysło światło i rozniósł się dźwięk, jakby lądował przy nas helikopter. I faktycznie coś wylądowało. Na blat baru, z portalu wypadł Pięć. Wszyscy odskoczyliśmy na raz wystraszeni, krzycząc różne przekleństwa. Powoli przybliżyłam się do chłopaka i dotknęłam go palcem w nogę, sprawdzając czy żyje.

-Czy ja jestem na haju, czy wy też go widzicie? - Klaus podniósł się z kanapy.

-Pięć gdzie byłeś? - zapytał z pretensją w głosie Luther.

-Walizka! - krzyknęłam nie zwracając uwagi na chłopaka.

Ciemnowłosy próbując wstać, od razu spadł z blatu. W ostatniej chwili rodzeństwo go złapało i podtrzymało, żeby się nie przewrócił.

-Wszystko ok? - zapytała z troską w głosie Allison.

-Kto ci to zrobił? - dołączył się Diego.

Przewróciłam oczami i uśmiechnęłam się do latynosa.

-Czyli sprawdziła się wersja numer dwa - powiedziałam i wypiłam łyk szkockiej.

Pięć nie odpowiadając na żadne z pytań, zabrał Allison kawę, odszedł kawałek i wypił duży łyk. Wszyscy się odwróciliśmy i spojrzeliśmy na niego nie rozumiejąc co się dzieje.

-Apokalipsa jest za trzy dni - powiedział odwracając się.

Super. Skąd ja wiedziałam, że tak się stanie?

-Jedyna szansa na uratowanie świata to my - kontynuował Pięć.

-Akademia Umbrella - dokończył Luther z głosem godnym superbohatera.

-Razem ze mną i niestety Jo. A jeśli się nie weźmiecie w garść to po nas. Co za różnica czy ojciec narozrabiał. To ma nas określać? Nie. Ale żeby zobaczyć przyszły tydzień przyniosłem to - podniósł małą zgniecioną karteczkę, spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko. - Wiem kto odpowiada za apokalipsę.

Allison sięgnęła po papierek i rozwinęła go. Ja z Diego wyszliśmy zza barku i stanęliśmy za kobietą, patrząc jej przez ramię. Na poleceniu od Komisji było napisane: Chronić Harolda Jenkinsa. Jęknęłam. Ile ja się w życiu podobnych karteluszek naczytałam.

-To jego musimy powstrzymać.

-Harold Jenkins? - przeczytała kobieta na głos.

-Co to za jeden? - zapytał Diego.

Wszyscy spojrzeliśmy na zielonookiego. Chłopak dopijał właśnie kawę. Po skończeniu napoju rzucił za siebie pusty kubek.

-Nie wiem. Jeszcze. Ale to on odpowiada za apokalipsę. Musimy go znaleźć i to szybko.

-Bułka z masłem - mruknęłam z ironią.

-Co go łączy z tym co się stanie? - zapytał Klaus.

-Nie wiem.

-Czyli tylko wiesz jak się nazywa? - nie dowierzał Diego.

-To wystarczy.

-W mieście są dziesiątki Haroldów Jenkinsów.

-To ich znajdźmy.

Parsknęłam.

-Nie sądziłam, że ostatnie trzy dni życia będę się uganiać za jakimś facetem. Zawsze myślałam, że będzie odwrotnie - przyznałam rozbawiona.

Coffee BeanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz