6

212 7 0
                                    

Poczułam lekkie uderzenie w twarz, ale je zignorowałam. Nie dojrzałam jeszcze do pobudki. Znowu coś uderzyło w mój nos. Skrzywiłam się i otworzyłam oczy. Spojrzałam na Piątkę. Chłopak siedział oparty o poduszkę i wpatrywał się we mnie intensywnie. W rękach trzymał dwie kulki z papieru, który wcześniej zapewne wyrwał, z leżącego obok zeszytu.

-Myślałem, że nigdy się nie obudzisz. Sześć razy cię wołałem.

Skrzywiłam się, prostując i kładąc nogi na ziemi.

-Wszystko mnie boli - jęknęłam. - I nie wyspałam się. Która godzina?

Zapytała, przeciągając się.

-Liczyłem, że ty mi powiesz -skinął na mój zegarek.

-Ah, no tak. Nie działa - powiedziałam podnosząc nadgarstek. - Wskazuje jedną i tą samą godzinę. Osiemnastą czterdzieści siedem. Okropnie wyglądasz. Jak się czujesz?

-Jakby mnie postrzelili.

-No tak. Dzień bez twojego żartu to dzień stracony - wskazałam jego bok
- Będzie cię bolało przy zmianie pogody i trenowaniu jogi.

Pięć przetarł rękami bladą twarz.

-Muszę kawy - jęknął. - Gdzie Allison i Diego?

-Pojechali do Vanyi. Miałam ci przekazać, żebyś jak najszybciej się ogarnął i im pomógł. Ale nie wiem jak aktualnie wygląda u nich sytuacja. Nic się nie odzywają.

Pokiwał głową.

-Jesteś pewnie zawiedziona, że nie trafiłem pod twój nóż, co?

-Na sekcję? Nie bardzo. Pracy byś mi tylko dołożył, ale nie ciesz się, bo pod mój nóż i tak trafiłeś.

-O Boże - jęknął i opadł na poduszkę. - Ty mi wyjęłaś ten odłamek? To dlatego tak kurewsko boli.

-Zgadza się - odpowiedziałam dumnie - I przy okazji wyjęłam jedną nerkę, ale spokojnie. Dam ci twoją działkę jak tylko zejdzie na eBayu.

-Za jakie grzechy to właśnie ty przy mnie zostałaś? Już wolałbym cierpieć samotnie.

-Nie dramatyzuj. Zostałam sama, bo tylko ja jestem w stanie znieść ciebie i twoje beznadziejne poczucie humoru - odpowiedziałam poważnie - Mógłbyś chociaż podziękować.

-Jeszcze czego! To było za te wszystkie razy, kiedy to TY chciałaś mnie postrzelić.

Prychnęłam. Między nami zapadła długa cisza. Westchnęłam, opierając przedramiona na kolanach i znowu zamknęłam oczy. Czułam się, jakbym nie spała co najmniej od dwóch dni.

-Co to za godzina? - zapytał po chwili - Ta z twojego zegarka.

Popatrzyłam się na niego, po czym spuściłam wzrok. Na wspomnienie o tej delikatnej sprawie, natychmiast straciłam resztki dobrego humoru.

-Chyba nie jesteś odpowiednią osobą do tej rozmowy.

Pokiwał w zamyśleniu głową. Nie było to miłe z mojej strony, ale nie chciałam owijać w bawełnę. Nagle do naszych uszu dotarło głośne dzwonienie. Zmarszczyliśmy brwi i spojrzeliśmy na siebie.

-Pobudka, wstać! Koniom wody dać! - usłyszeliśmy melodyjny głos Klausa.

-Ma rację. Mogę skorzystać u was z łazienki? - zapytałam po chwili i wskazałam na swoje zakrwawione spodnie - Trochę się wczoraj pobrudziłam.

-Korzystaj z której chcesz. Ja też za chwilę wstanę.

-Odpoczywaj jeszcze. Omal mi się wczoraj w rękach nie wykrwawiłeś - parsknęłam, podnosząc się z krzesła.

Coffee BeanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz