Poczułam lekkie uderzenie w twarz, ale je zignorowałam. Nie dojrzałam jeszcze do pobudki. Znowu coś uderzyło w mój nos. Skrzywiłam się i otworzyłam oczy. Spojrzałam na Piątkę. Chłopak siedział oparty o poduszkę i wpatrywał się we mnie intensywnie. W rękach trzymał dwie kulki z papieru, który wcześniej zapewne wyrwał, z leżącego obok zeszytu.
-Myślałem, że nigdy się nie obudzisz. Sześć razy cię wołałem.
Skrzywiłam się, prostując i kładąc nogi na ziemi.
-Wszystko mnie boli - jęknęłam. - I nie wyspałam się. Która godzina?
Zapytała, przeciągając się.
-Liczyłem, że ty mi powiesz -skinął na mój zegarek.
-Ah, no tak. Nie działa - powiedziałam podnosząc nadgarstek. - Wskazuje jedną i tą samą godzinę. Osiemnastą czterdzieści siedem. Okropnie wyglądasz. Jak się czujesz?
-Jakby mnie postrzelili.
-No tak. Dzień bez twojego żartu to dzień stracony - wskazałam jego bok
- Będzie cię bolało przy zmianie pogody i trenowaniu jogi.Pięć przetarł rękami bladą twarz.
-Muszę kawy - jęknął. - Gdzie Allison i Diego?
-Pojechali do Vanyi. Miałam ci przekazać, żebyś jak najszybciej się ogarnął i im pomógł. Ale nie wiem jak aktualnie wygląda u nich sytuacja. Nic się nie odzywają.
Pokiwał głową.
-Jesteś pewnie zawiedziona, że nie trafiłem pod twój nóż, co?
-Na sekcję? Nie bardzo. Pracy byś mi tylko dołożył, ale nie ciesz się, bo pod mój nóż i tak trafiłeś.
-O Boże - jęknął i opadł na poduszkę. - Ty mi wyjęłaś ten odłamek? To dlatego tak kurewsko boli.
-Zgadza się - odpowiedziałam dumnie - I przy okazji wyjęłam jedną nerkę, ale spokojnie. Dam ci twoją działkę jak tylko zejdzie na eBayu.
-Za jakie grzechy to właśnie ty przy mnie zostałaś? Już wolałbym cierpieć samotnie.
-Nie dramatyzuj. Zostałam sama, bo tylko ja jestem w stanie znieść ciebie i twoje beznadziejne poczucie humoru - odpowiedziałam poważnie - Mógłbyś chociaż podziękować.
-Jeszcze czego! To było za te wszystkie razy, kiedy to TY chciałaś mnie postrzelić.
Prychnęłam. Między nami zapadła długa cisza. Westchnęłam, opierając przedramiona na kolanach i znowu zamknęłam oczy. Czułam się, jakbym nie spała co najmniej od dwóch dni.
-Co to za godzina? - zapytał po chwili - Ta z twojego zegarka.
Popatrzyłam się na niego, po czym spuściłam wzrok. Na wspomnienie o tej delikatnej sprawie, natychmiast straciłam resztki dobrego humoru.
-Chyba nie jesteś odpowiednią osobą do tej rozmowy.
Pokiwał w zamyśleniu głową. Nie było to miłe z mojej strony, ale nie chciałam owijać w bawełnę. Nagle do naszych uszu dotarło głośne dzwonienie. Zmarszczyliśmy brwi i spojrzeliśmy na siebie.
-Pobudka, wstać! Koniom wody dać! - usłyszeliśmy melodyjny głos Klausa.
-Ma rację. Mogę skorzystać u was z łazienki? - zapytałam po chwili i wskazałam na swoje zakrwawione spodnie - Trochę się wczoraj pobrudziłam.
-Korzystaj z której chcesz. Ja też za chwilę wstanę.
-Odpoczywaj jeszcze. Omal mi się wczoraj w rękach nie wykrwawiłeś - parsknęłam, podnosząc się z krzesła.
CZYTASZ
Coffee Bean
FanfictionJolene Pitts myślała, że w życiu już nic jej nie zaskoczy. Po ucieczce z Komisji traci możliwość dalszej podróży po czasoprzestrzeni i jest zmuszona do pozostania w 2019 roku. Uciekając przed swoją przeszłością, kobieta rozpoczyna pracę w prosektori...