5. Zagrajmy o uczucia...

17 3 1
                                    

P.O.V Delia

Cały tydzień unikałam Syriusza, bo chciałam zobaczyć czy złapie haczyk. Był kurewsko przewidywalny, więc wiedziałem, że prędzej czy później zacznie mnie szukać. Obawiał się, że nie doceniłam go. Minął tydzień, a on wciąż nie przyszedł do mnie. Czyżby nie chciał kontynuować naszej gry? A może zwyczajnie jest mądrzejszy niż przewidywałam i chciał dać sobie czas?

Wczoraj dostałam list od matki i od tamtego momentu mój humor uległ natychmiastowemu pogorszeniu. Minęły niecałe dwa tygodnie roku szkolnego, a ona już pytała mi sie jakie mam oceny i jak idą mi przygotowania do OWUTEMów. Zawarła tez kilka zdań o wybraniu odpowiedniego kandydata na rodzinne święta i bal bożonarodzeniowy, który organizuje dla rodzin czystej krwi. Przesłała mi przy okazji kolosalną kwotę pieniędzy z notatką "Mam nadzieje, że w Hogsmade znajdziesz cos, w czym w końcu będziesz wyglądała szczupło i kobieco". Na koniec zawarła akapit, który obrażał mnie mimochodem dokładnie osiemnaście razy. Nigdy nie pisała wprost, że jestem według niej niewystarczająca, ale zawsze wtrącała takie uwagi jak: "Znajdź kogoś bogatego i tak nikt cię nie pokocha, a przynajmniej będziesz wiodła godne Harrisa życie"; "Powinnaś rozpatrzeć bycie służącą Czarnego pana, bo możesz być za słaba na tak wysoką pozycje jak śmierciożerca". Miałam dość jej ciągłych przytyków i wymagań postawionych względem mojej osoby.

Nie potrzebowałam chłopaka na stałe. Raz w życiu sie zakochałam z wzajemnością, a matka zadbała o to, żebym już nigdy więcej nie mogła zobaczyć tej osoby. Więc nie ma teraz prawa mówiąc, że nikt mnie nie pokocha, bo ja już nie chcę miłości. Potrzebuje jedynie bliskości i przygód, a nie emocji. 

Po drugie do zostania śmierciożercą dużo mi brakowało. Nie byłam nastawiona w stosunku do nich bardzo negatywnie, bo póki co osobiście nie zrobili mi kompletnie nic. Nie rzucałam gromami, gdy tylko usłyszałam o Voldemorcie, ale nie byłam zgodna i ich ideami. Nie posiadłam współczucia, a do zaklęć z zakresy czarnej magii byłam przyzwyczajona. Jednak uważałam, że wybijanie mugoli było co najmniej beznadziejnym pomysłem. Są jedynymi osobami, które mogą uratować ten schodzący na psy świat czarodziejów i przedłużyć wiele czarodziejskich rodów. Brzydzę się tym, że przywódca tej śmiercionośnej grupy jest moim dość bliskim kuzynem, a w moich żyłam płynie krew Slytherina.

Byłam tak rozstrzępiona, że postanowiłam iść do Hogsmade, tylko po to, aby posiedzieć w mojej ulubionej jaskini. Przyjechałam do tego miasteczka z rodzicami, kiedy byłam dość mała i matka pierwszy raz uderzyła mnie w twarz. Wtedy jeszcze nie umiałam sie przed nią bronić. Uciekłam do tej jaskini i od tego czasu często odwiedzałam to miejsce.

Dlatego właśnie teraz  siedziałam oparta o skalną ścianę, a obok mnie leżał notes. Niedawno ułożyłam nową melodie oi potrzebowałam do niej tekstu. To miejsce zawsze mnie inspirowało, a i tym razem się na nim nie zawiodłam. Po piętnastu minutach już miałam gotową melodie. Zostało jeszcze trochę czasu do powrotu do szkoły, więc postanowiłam jeszcze chwilę posiedzieć w tym miejscu. Nuciłam pod nosem napisaną dopiero co piosenkę, aż nagle podskoczyłam przestraszona.

- Mam propozycję - usłyszałam ten jego niski, zachrypnięty głos.

Momentalnie odwróciłam głowę w tamtym kierunku, a na moje wargi wpłynął nieznaczny, zwycięski uśmieszek. A jednak się nie pomyliłam i mnie szukał. Ciekawa jestem tylko skąd wiedział, że tu będę. Albo mnie śledził, albo użył tej swojej śmiesznej mapy, albo powiedział mu Regulus. Obstawiał to trzecie.  Regulus nigdy nie rozumiał co to znaczy trzymać język za zębami. Kolejna wspólna cecha Blacków. A tak długo Reg kłócił się ze mną wczoraj, że wcale nie są do siebie podobni. Zmarnował trzy godziny życia na wypieranie się czegoś tak oczywistego. 

𝑂𝑛 𝑡ℎ𝑒 𝑡𝑟𝑎𝑖𝑙 𝑜𝑓 𝑚𝑎𝑑𝑛𝑒𝑠𝑠Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz