Siedzieliśmy w salonie na kanapie wszyscy pogrążeni w swoich przemyśleniach. Nie odzywaliśmy się do siebie od samego przyjazdu. Może było to spowodowane tym, że nikt nie miał odwagi zaproponować tematu rozmowy, a może po prostu nikt nie chciał zaczynać. Nie mogąc wytrzymać dłużej w niewiedzy podeszłam do stolika zabierając z niego pilota i włączyłam pierwszy lepszy program informacyjny.
Przerażona coraz bardziej wsłuchiwałam się w słowa dziennikarki widniejącej na ekranie.
- Chmura, która pojawiła się nad ranem nad Berkley w Kalifornii przemieszcza się w kierunku wschodnim.
- Czyli idealnie na nas. - Rzuciłam w stronę przyjaciół. Oni natomiast nie odezwali się wcale tylko dalej wsłuchiwali się w podawane przez media informacje.
- Niestety nie ma kontaktu z osobami w wewnątrz tego zjawiska. Z naszych informacji wynika że ludzie zostali "uwięzieni" w środku. Wokół tej chmury znajduje się zbyt gęsta mgła aby rozpocząć akcję ratowniczą. Służby nie są w stanie ocenić sytuacji jaka jest wewnątrz.
Przyciszyłam urządzenie i odwróciłam się z powrotem w kierunku pozostałej piątki. Wydawali się być przejęci tym co dopiero usłyszeli i nie dziwiłam się im wcale. Każde z nas przeżywało to całkowicie inaczej. Nie chciałam ciągnąć tematu który najwyraźniej nie chciał być poruszany. Wstałam ze swojego miejsca i już chciałam wychodzić z domu kiedy zatrzymał mnie głos Ray.
- Mogę iść z tobą?
Odpowiedziałam kiwając jedynie lekko głową. Po chwili chłopak był już obok mnie i kierował się do wyjścia z domu. Po otworzeniu mi drzwi i przepuszczeniu mnie usiadł na schodach opierając głowę na rękach. Usiadłam obok niego przytulając się.
Właśnie to sprawiło że się całkowicie rozczulił. Przyciągnął mnie do siebie jakbym za chwilę miała całkowicie zniknąć. Zaciągnęłam się jego zapachem. Zawsze używał dwóch perfum. Twierdził że nie mógł znaleźć tych odpowiednich i dlatego musi je mieszać. Żeby uzyskać zapach cynamonu pomieszanego z cytrusem. Dało się jednak wyczuć również coś podobnego do zapachu drewna. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową wsłuchując się w równe bicie serca. Mogłoby się wydawać że jest spokojny, jednak jego ręce drżały niebezpiecznie. Gdy tylko to zobaczyłam złapałam je w swoje i splotłam. Bawiłam się chwilę jego palcami, na zmianę je prostując i zginając. Wierzcie mi lub nie jednak takie zajęcie było naprawdę wciągające.
- Co według ciebie może się tam dziać? - Odparł ze swoją chrypą w głosie.
Zerknęłam na niego jednak nie zmieniałam naszej pozycji. Cały czas chciałam czuć jego ciało przy sobie. W pewnym sensie zapewniał mi tym poczucie jakiegoś mylnego bezpieczeństwa. Oszukiwałam swoje serce że wszystko jest w najzwyklejszym porządku.
- Nie mam bladego pojęcia, Ray. Mam nadzieję że to nic poważnego, ale będąc całkowicie szczerą, boje się, że to nie jest jedynie zwykła chmura. - Rzekłam na jednym wdechu. - Moja mama, kiedy z nią rozmawiała powiedziała coś w stylu; "Coś tu jest". Nie wiem o co jej chodziło, jednak rozumiesz że mnie to przestraszyło.
Zdecydowałam się być z nim całkowicie szczera. On zrobiłby dokładnie to samo, pomimo tego jak bym się czuła. Już dawno obiecaliśmy sobie że jeśli mamy jakieś przeczucie czy obawy mamy mówić sobie o tym od razu. W końcu oboje woleliśmy usłyszeć najgorszą prawdę niż najlepsze kłamstwo. Spojrzałam przed siebie, a raczej nad siebie. Przyglądałam się gwiazdom jakie właśnie gościły na czystym od obłoków niebie.
- Zimno ci? - Ciszę jaka zapanowała między nami przeciął jego głos. - Trzęsiesz się.
- Mhm, trochę. - Odparłam zgodnie z prawdą.
CZYTASZ
The siege of the Earth
Science FictionCzy zastanawiałeś się kiedyś co jest na krańcu kosmosu? Albo czy w ogóle jest jakiś koniec? Może podczas letnich wieczorów wpatrywałeś się z zafascynowaniem w niebo marząc jak fajnie byłoby się tego dowiedzieć, chociaż w najmniejszym stopniu. Kiedyś...