VII. "To wszystko przez ciebie!"

73 5 0
                                    

Przed lekturą

Nie będzie opisu tortur ani fizycznego znęcania się bo już i tak siada mi psychika i zalewam się łzami pisząc to. Przepraszam za błędy. Brutalne rzeczy będą zastąpione wstawką z flashbackami

~

Ojciec złapał cię mocno za dłoń i pociągnął za rękę przez ulice. Dusiłaś w sobie chęć wybuchnięcia płaczem i krzyczenia. Jesteś winna i musisz za to odpokutować. To wszystko zdarzyło się z twojej winy...

Po wejściu do domu mężczyzna zaciągnął cię do piwnicy. Dlaczego? Bo tam nie będzie nic widać i słychać. Logika.

Kiedy drzwi się zamknęły zostałaś brutalnie zrzucona po schodach. W głowie ci zawirowało. Podniosłaś się powoli ale natychmiast dostałaś pięścią w brzuch przez to napój który piłaś u wujka cofnął ci się i znalazł na podłodze przed tobą.

To upokarzające

Przyjmując kolejne ciosy starałaś się odwrócić swoją uwagę od bólu. Pomyślałaś o mamie. Niestety, myślenie o niej przyniosło ból psychiczny więc po prostu poddałaś się.

Gomen'nasai okasan...

Ojisan Gomen'nasai...

Gomen'nasai, o bachan...

Min'na Gomen'nasai...

Watashi no seidesu...

Gomen'nasai...*

***

Zaglądnęłaś do sypialni swojej mamy. Spała. Miała gorączkę i źle się czuła więc musiałaś jej doglądać gdyż ojca nie było. Podeszłaś do niej i położyłaś świecę na stoliku nocnym. W całym pokoju było pełno świec o zapachu lawendy. Misachi je uwielbiała.

Miałaś iść spać jak tylko położysz ostatnią świecę i dokładnie to zrobiłaś.

Mijały minuty a ty nie mogłaś zasnąć. W końcu po długim czasie udało ci się lecz nie dane było ci przespać całą noc.

Dokładnie o 3:50 do twoich nozdrzy doleciał zapach dymu. Poderwałaś się z łóżka. Ogień wdzierał się już powoli do twojego pokoju i trawił drewniane meble stojące najbliżej wejścia.

Miałaś odciętą drogę do wyjścia.

To koniec

Pomyślałaś, lecz zobaczyłaś że płomienie nie były zbyt wysokie. Postanowiłaś przez nie przejść. Udało ci się lecz nogi nie uniknęły poparzenia. Stwierdziłaś że zmienianie się w wilka będzie niebezpieczne, przecież futro może zająć się ogniem.

Dokładnie wiedziałaś gdzie się pali.

Mama

Pobiegłaś do rodzicielki jak najszybciej lecz po drodze wywróciłaś się.

Ogień zajął się twoimi rękami i brzuchem.

Ledwo żywa, po ugaszeniu swojej koszuli nocnej dotarłaś do pokoju Misachi.

Za późno.

Pokój był cały w płomieniach.

Mimo to próbowałaś się przedostać do pokoju.

Udało ci się. Kobieta była na wpół przytomna. Uśmiechnęła się do ciebie resztkami sił.

Po policzkach poleciały ci łzy.

Nie zauważyłaś kawałka palącej się ściany który leciał w twoją stronę.

Oberwałaś ogniem w prawą stronę twarzy.

Włosy po prawej zapaliły się a ty mimo bólu, gasiłaś je zmasakrowanymi dłoniami.

Kobieta skinieniem głowy kazała ci wyskoczyć przez okno. Wejście do pokoju zasłaniały wielkie języki ognia.

Czując że inaczej się nie da wyskoczyłaś.

Cała obolała zaczęłaś wołać po ulicy, drzeć się o pomoc.

Zobaczyłaś jak któryś z sąsiadów podbiega do ciebie z telefonem w ręce.

Nim znalazł się przy tobie straciłaś przytomność.

Odzyskałaś ją dopiero w szpitalu. Ledwo widziałaś na oczy. Byłaś cała w bandażach. Okazało się, że do szpitala przetransportował cię niejaki Endeavor. Byłaś mu za to wdzięczna.

Od wujka dowiedziałaś się, że Misachi zginęła.

Twoje serce pękło, to była twoja wina, nie powinnaś zostawiać tam tych świeczek.

To był wielki błąd...
***
Bolało coraz bardziej, poczułaś, że twoje żebra długo nie wytrzymają. Niestety, nie tylko żebra były w złym stanie. Długo nie wytrzymałaś i zemdlałaś z bólu przy akompaniamencie krzyków bohatera numer 1...
~553 słowa~
Konnichiwa!
Ten rozdział planowałam od początku i wiedziałam że na 100% się pojawi.
Niby fanfik jest o Shoto ale sam chłopak niezbyt się tu pojawia, ale obiecuję że od następnego rozdziału akcja nabierze tempa, macie moje słowo ^^
Do następnego!
*Tłumaczenie:

Przepraszam Mamo...

Przepraszam Wujku...

Przepraszam Babciu...

Przepraszam Wszystkich...

To moja wina...

Przepraszam...

Odkryć siebie [Todoroki x Reader] ZAWIESZONE!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz