[16] Gałązka oliwna

1.4K 120 114
                                    

Langa

Historia dalej toczy się wokół mnie próbującego odzyskać Rekiego - chłopaka, którego od dwóch tygodni nie widziałem na oczy. Nie było go ani w szkole, ani na skateparku. Za każdym razem pytałem Miyę i jego kumpli czy widzieli czerwonowłosego, ci jednak zawsze przecząco kiwali głową. Byłem już w skrajnym załamaniu, a fakt, że z moją mamą jest coś nie w porządku jeszcze bardziej pogorszał sytuację. Od dwóch tygodni próbuję dobić się również do drzwi domu Rekiego. Zawsze jego mama otwierała pełna zmartwienia jednak nigdy nie dopuszczała mnie do upragnionej osoby. W tym złym czasie moja rodzicielka dowiedziała się również o zdradzie Joe, a sprawa z nieobecnościami na zebraniach została wyjaśniona. Otóż zawsze w godziny i dni zebrań "wypadały" jej randki z chłopakami. Okazało się, że szukała swojej drugiej połówki przez bardzo długi czas pod pretekstem zebrania. Trochę wkurzyło mnie to, że tak zaniedbała obowiązki rodzicielskie. Jak wiadomo nikt nie jest idealny. Potem kobieta wyżaliła mi się po dowiedzeniu o zdradzie, że tęskni za Olivierem - jej mężem, który kilka lat temu zginął. Od tygodnia jest z nią źle, a ja opuszczam niektóre ostatnie lekcje, by szybko do niej wrócić. Wiele razy Victor chciał urywać się wraz ze mną, jednak olewałem go jak najbardziej się dało i w wyniku tego zostawał do końca na lekcjach. To wszystko robiłem dla Rekiego. Chciałem, żeby wrócił do szkoły, chciałem go wreszcie zobaczyć.

***

Szesnastego dnia dalej nie widząc się z Rekim ani razu wcześniej, wyruszyłem do szkoły na kolejne zajęcia. Było pochmurno ale ciepło, a promienie delikatnego słońca próbowały się przebić przez jasnoszare obłoki. Nagle na chodniku zobaczyłem coś co sprawiło, że o mało nie zemdlałem.
Wryło mnie wręcz w ziemię.
Na chodniku przede mną klęczał czerwonowłosy bawiący się z białym kotkiem. Stałem chwilę nad nim i patrzyłem jak troskliwie bawi się z futrzakiem, póki mnie nie widzi. Chłopak jednak szybko poczuł jakiś cień i spojrzał w górę. Jego uśmiech automatycznie zamienił się w przygnębienie. Jednak nie ruszył się z miejsca. Nie uciekł ode mnie.

- Lubisz koty? - Zapytałem obojętnym tonem.

- Lubię. - Nie patrzył na mnie. Zdołałem zauważyć jego zmianę w wyglądzie. Nie nosił już opaski na głowie a jego włosy stały się trochę krótsze niż zazwyczaj. Jego sylwetka też bardzo schudła, a twarz nie miała już tej iskry co kiedyś.

- Dlaczego nie przyszedłeś? - Wymruczał dalej odwracając ode mnie wzrok.

- No więc... Wyskoczyło mi coś. Nauczyciel kazał mi się natychmiast zjawić w pokoju nauczycielskim. Dlaczego tak szybko poszedłeś?

- Wiedziałem, że nie przyjdziesz. Sam nie przyszedłem. - Chłopak zerwał się na równe nogi.

- Ja przyszedłbym... Nie idziesz do szkoły? - Zapytałem widząc podnoszącego się chłopaka. Nasza rozmowa w tej chwili była bardzo niezręczna i nieprzyjemna.

- Nie idę. - Nagle straciłem naburmuszonego chłopaka z oczu.

Poszedłem prosto dalej zawiedziony w stronę szkoły. Nagle na swoich plecach poczułem lekki uścisk Victora.

- Dlaczego od dłuższego czasu mnie unikasz?

- Rozwaliłeś mój związek.

- Jak to?

- Nie zgrywaj debila. Masz wracać do Kanady. Nikt cię tu nie chce. - Mówiłem pod wpływem złości. Sam nie wiedziałem co wygadywałem.
Blondyn zrobił obrażoną minę i odszedł.

- Innym razem do ciebie zagadam. - Usłyszałem gdzieś z daleka.

- Wątpię.

Reszta dnia minęła mi kijowo. Dobre oceny mnie omijały, a gdy myślałem o mamie i Rekim, aż chciało mi się płakać. Tak bardzo potrzebowałem teraz czerwonowłosego. Tak bardzo pragnąłem jego uścisków i pocałunków...

Z tej racji pomyślałem, że podejmę kolejną próbę odwiedzin Rekiego. Pojechałem na deskorolce w stronę jego domu. Nagle coś się stało złego. Moja deskorolka zatrzymała się przez jakiś kamień na drodze przez co wywróciłem się wraz z nią.

Nie pamiętałem już niczego więcej oprócz jakichś świateł karetek i różne nieznajome twarze. Obudziłem się na oddziale, wszędzie było biało, a pomieszczenia były wypełnione wonią płynów antybakteryjnych.

- Obudziłeś się! - Lekko otworzyłem oczy i ujrzałem rozradowanego Rekiego krzyczącego wprost do mnie. Jakby nic się nigdy nie stało. - Tak się martwiłem o ciebie!
- Jego mina lekko się zasmuciła, pewnie przypomniał sobie, że jesteśmy pokłóceni.

Gałązka oliwna?

(Określenie sytuacji, w której dwójka pokłóconych w związku zaczyna żałować swoich błędów i chce jak najszybciej z tęsknoty wrócić do drugiej osoby.)

- Reki, tęskniłem za tobą, proszę wybacz mi, przytul mnie, kochaj mnie. Na zawsze. - Wymrukiwałem kolejno słowa.

- Langa... - w tej chwili chłopak ostrożnie objął moje obolałe ciało. Jego uścisk odejmował ponad połowę bólu, koił. Biło od niego teraz tak wielkie ciepło. - Wybaczam Ci, wierzę, że nigdy byś mnie nie zdradził. Przepraszam, że taki byłem, naprawdę nie byłem pewny...

Dawna iskra Rekiego wróciła do swojego właściciela.

- Najważniejsze, że jesteś teraz ze mną, jestem w trudnej sytuacji, z moją mamą znowu źle się dzieje. Mam nadzieję, że mnie odpowiednio wesprzesz.

- Zostanę przy tobie na zawsze. Z twoją mamą na pewno będzie dobrze, wierzę w to. Pomogę Ci. - Mówił chłopak dalej mnie tuląc.

- Długo tu jestem? - Zapytałem odzyskując już prawie całkowitą przytomność.

- Niee, parę godzin. Jest wieczór, a trafiłeś tu popołudniu. Lekarze zbadali twoje ciało, wszystko jest w porządku.

- A gdzie moja deskorolka?

- Niestety się złamała.

better than me [Renga] [Jerry]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz