#3

31 0 0
                                    


~ Nawet mnie samego mój mózg czasami zaskakuje.~


Usłyszałam jak wuj zaczyna krzyczeć co tak długo tam robię, szybko pobiegłam do kuchni dałam wszystkie listy na blat oprócz moich i Harry'ego, oczywiście. Kiedy miałam już je otwierać, musiał się wtrącić ten hipopotam.

- Tato! Aurell i Harry dostali listy! – krzyknął

- Cicho, bądź

Wuj i ciocia Petunia zrobiła wielkie oczy i podeszła do stołu, razem popatrzyli na kopertę.

- Vernonie, oni mają już po jedenaście lat. – wyjęknęła.

Ten popatrzył się na mnie, szybko wstał i rzucił koperty do kominka. Tylko widziałam jak się palą nasze imiona.

Dni mijały, a koperty przychodziły codziennie, nawet wuj przymocował deski do drzwi, aby nie przychodziły, ale to nic nie dało.

W piękny niedzielny poranek, kiedy ja i Harry byliśmy niewolnikami i przynosiliśmy wujkowi ciasteczka oraz mleczko od popijania. Przez kominek wyleciało ze tysiąc listów. Chcieliśmy złapać chociaż jeden, ale nie było żadnych szans.

Właśnie znajdujemy się w jakimś starym domu, na środku morza. Jest noc i słychać przez dziury w deskach chaty, silny wiatr, razem z Harrym leżymy na podłodze, a obok nas Dudley. Tylko, ze on oczywiście leży na kanapie. Narysowaliśmy z piasku na „podłodze" nasz tort, czekaliśmy dopóki na zegarku Dudleya wybije północ.

Zegar zapiszczał.

Zdmuchnęliśmy świeczki.

Rozległ się ogromy hałas.

BUUM. Znowu łomotanie do drzwi. Dudley obudził się i uciekł zza schody. Rozległ się znowu trzask za nami i do pokoju wszedł wujek Vernon. W rękach miał strzelbę.

- No, normalnie psychol – pomyślałam

- Kto tam? – krzyknął – Ostrzegam, mam strzelbę!

Na chwilę zrobiło się cicho.

Drzwi otworzyły się tak gwałtownie, że wypadły z zawiasów i wylądowały na podłodze.

Olbrzym przedarł się przez małe drzwi. Odwrócił się i zmierzył nas spojrzeniem

- No hejka – popatrzył na drzwi – Zaraz się naprawi.

Podniósł drzwi i wsadził je w zawiasy. Podszedł do kanapy i na niej usiadł.

- No no, Harry kiedy Cię ostatnio widziałem byłeś jeszcze niemowlakiem – powiedział olbrzym.

Wujek Vernon wydał z siebie dziwny głos

- Żądam, aby Pan się stąd wyniósł!- Natychmiast!

- Och, zamknij się Dursley – Tak, czy owak Harry i Aurel – powiedział olbrzym, odwracając się do Dursleyow. – Mam tu coś dla was, nawet na tym usiadłem, ale smak się przez to nie zmienił.

- Mam nadzieję - wymamrotał.

Otworzyłam pudełko i zobaczyłam piękny urodzinowy tort.

- Dziękuję – powiedziałam.

- Spoczko, Aurel – puścił mi oczko – no więc, gotowi?

Harry lekko się skrzywił.

- Gotowi? Niby gdzie – zapytałam.

- No jak to gdzie, do Hogwartu – powiedział oszołomiony.

Siostra PotteraWhere stories live. Discover now