~ Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?~
Popatrzył się na mnie dziwnym wzrokiem, po czym zauważyłam, ze pękła mu szybka w okularach od ciśnienia. Nagle kolejka się zatrzymała, a nasze głowy poleciały do przodu.
Gryfek wyskoczył z hałasującego wózka i otworzył drzwiczki. Ze środa buchnęły kłęby zielonego dymu, a kiedy się rozwiały. Harry'ego aż zatkało. Było tam mnóstwo pieniędzy, znaczy galeonów...
- To wszystko wasze – oznajmił Hagdrid i wziął dwie torebki monet, następnie podarował nam je.
Odwiedziliśmy tę „sekretną" skryptę, zobaczyłam ze Hagrid chowa jakiś mały kamyk. Po kolejnej dzikiej przejażdżce wózkiem stanęliśmy przed Bankiem Gringotta, mrużąc oczy w słońcu.
- No, to możemy kupić wam mundurek – rzekł Hagrid, wskazują na napis: MADAME MALKIN – SZATY NA WSZYSTKIE OKAZJE. – Posłuchajcie, chyba nie macie nic przeciwko jak na chwilkę sobie zniknę, co?
- Nie, Hagrid – oznajmiłam.
Odszedł, a my weszliśmy do sklepu. Tam przywitała nas piękna, uśmiechnięta czarno ubrana kobieta.
- Hogwart, kochani? – powiedziała, zaledwie kiedy weszliśmy do sklepu – Właśnie teraz obsługujemy klienta, który tez się tam wybiera. Zauważyłam zza rogu blond włosy i czarownice, która upina na nim szatę.
Cześć – powiedział chłopiec. – Tez do Hogwartu?
- Tak.
- Ojciec kupuje mi książki w księgarni, a matka szuka różdżki – oznajmił chłopiec. – A potem namówię rodziców, żebyśmy odwiedzili sklep z miotłami wyścigowymi do quddicha.
- Daj spokój – nagle zza roku wyszły dwie dziewczyny. – Nikogo to nie obchodzi, Draco.
Uśmiechnęłam się w ich stronę, a one odwzajemniły uśmiech.
- Patrzcie, ale facet! – zawołał nagle chłopiec, wskazując na okno.
Stal tam uśmiechnięty Hagrid pokazujący trzy gałki lodów.
- To Hagrid – powiedziałam, uradowana, że wiem o czymś, czego nie wie ten chłopiec – Pracuje w Hogwarcie.
- Tak, teraz sobie przypomniałem. Słyszałem, ze jest... no, dzikusem... mieszka starej chacie.
- Uważam, ze jest to miły gość – powiedziała jedna z dziewczyn kopiąc chłopaka nogą.
- AŁA! Uspokój się – krzyknął
- Pierwsze to ty się uspokój – powiedziała z uśmiechniętym wyrazem twarzy, ale nagle mina jej zrzedła kiedy do salonu wszedł wysoki blond-włosy mężczyzna. Dziewczyna nagle się wyprostowała i spojrzała mu prosto w zimne szare oczy.
- Dzieci, pora już iść – prychnął mężczyzna.
- Do widzenia – odpowiedzieli wszyscy chórem i wyszli.
Kiedy dostaliśmy gotowe szaty, poszłyśmy do Hagrida. Który podarował nam dwie gałki lodów.
- Dzięki, Hagrid – powiedziałam – co to jest qudditch?
- Cholibka, wciąż zapominam, ze wy tak mało wiecie... Nie wiedzieć, co to jest quidditch!
- No dobra, nie wiemy – powiedziałam, a następnie opowiedziałam mu o bladym chłopcu.
YOU ARE READING
Siostra Pottera
FanfictionNazywam się Aurora Potter i mam jedenaście lat. Mam długie brąz włosy, jasno-niebieskie oczy i bliznę na czole w kształcie błyskawicy. Mieszkam razem z moim bratem Harrym u wujostwa Dursleyów . W tym roku jadę na mój pierwszy rok w Hogwarcie. Jestem...