Rozdział 1.

58 3 0
                                    

Całą noc lało jak z cebra. Burza zdawała się nie mieć końca. Ciężkie krople deszczu stukały co sekundę o mój parapet. Myślałam, że zwariuję. Próbowałam usnąć, ale na próżno. W końcu spróbowałam zagłuszyć ten cholerny deszcz, słuchając muzyki, ale odpuściłam, gdy nawet to nie pomogło. Modliłam się, by burza dobiegła ku końcowi. Grzmoty były głośniejsze z każdą upływającą minutą. Zaczęłam nawet liczyć barany, po godzinie doliczyłam się gdzieś około tysiąca trzech. Było to irytujące, przecież muszę wstać rano do szkoły, a nie mogę zmrużyć oka. Przeleżałam pół nocy cały czas się wiercąc i przewracając z boku na bok. W pewnym momencie nie słyszałam już tak donośnych grzmotów. Sama nie wiem kiedy, ale moje zamknęły się. Odleciałam do mojej krainy snów, z której nikt nie mógł mnie zabrać. 

Tak myślałam, dopóki nie zadzwonił mój budzik. Gdyby nie fakt, że to moja komórka najchętniej rozwaliłabym ją teraz o ścianę. Podniosłam się lekko do pozycji siedzącej i sięgnęłam po szklankę z wodą. Upiłam łyk i spojrzałan na zegarek. Godzina 06:40. O 7:20 umówiłam się z Hinatą przed domem. Mieszkamy niemal obok siebie, dlatego chodzimy do szkoły razem.

Przeciągnęłam się jak niewina kotka i zaspanymi oczami pogłaskałam mojego pieska, który wabił się - Fuki. Anke kupiła mi go na 16 urodziny. Zawsze marzyłam o jakimkolwiek zwierzęciu, jednak Anke nigdy nie chciała o tym słyszeć. Zdziwiłam się, gdy rankiem przyniosła Fuki do mojego pokoju, wchodząc wraz z dużym tortem. Od tamtej pory Fuki zawsze mi towarzyszy i często ze mną śpi.

- No już Fuki! Głodna jesteś? - spojrzałam na czarnego pieska i powędrowałam do kuchni. Nasypałam do jej miski ulubione jedzenie, po czym skierowałam się do łazienki.

Rozczesałam swoje długie, rózowe włosy i sięgnęłam po tusz do rzęs. Nie lubię mocnego makijażu. Nie nakładam nawet pudru i fluidu, którym Konan zawsze jest wysmarowana. Podkreślam tylko swoje długie rzęsy i ponętne ustna ulubionym błyszczykiem, dlatego wizyta w toalecie nie zajmuję mi dłużej niż 10 minut. 

Podeszłam do szarfy i pośpieszenie ubrałam swoje ulubione czarne spodnie i czarną skórzaną kurtkę. Lubię luźny styl, ale z pazurem, dlatego całość podkreślam czerwonymi szpilkami. 

Wzięłam torbę na ramię i skierowałam się w kierunku drzwi. W głowie moje myśli biły się ze sobą. Tak bardzo nie chciało mi się wychodzić. Jeszcze na dodatek przez tą cholerną burzę jestem niewyspana, a głowa lekko mnie pobolewała. Będąc już przy wyjściu natknęłam się na Anke. Nie chciało mi się też z nią rozmawiać, ale było to nieuniknione. 

- Pamiętaj masz iść prosto do szkoły. Zadzwonię do twojego wychowawcy i zapytam się czy dotarłaś. - powiedziała zerkając na mnie i czekając aż odpowiem. Strasznie mnie denerwowała, bo traktowała mnie gorzej niż małe dziecko. 

- Przestań traktować mnie jak dziecko. - odchrząknęłam zła. Nie lubię, gdy ktoś z rana zadaję mi pytania, a tym bardziej poucza.

- A jak mam cię traktować Sakura? Po prostu martwię się o twoją przyszłość.

- Wolałabym, żebyś raczej martwiła się o teraźniejszość.

- Co to miało znaczyć? - spojrzała na mnie już naprawdę poirytowanym wzrokiem.

- Nic. Muszę iść. Nie chcę się spóźnić. - rzuciłam na odchodne. Przed drzwiami czekała na mnie już moja przyjaciółka. Uśmiechała się i patrzyła w moją stronę. Widziała, że jestem poirytowana, ale wolała nie poruszać tego tematu, wiedząc co jest przyczyną.

- Jak myślisz Sakura, dobrze mi w tej sukience? - przerwała ciszę. Spojrzałam na nią. Naprawdę świetnie na niej leżała. Podkreślała jej figurę, ale muszę przyznać, że pierwszy raz widzę Hinate w sukience. Przecież zawsze powtarza, że to dla niej 'kontrowersyjny' strój.

- Tak. Naprawdę ładnie. - uśmiechnęłam się, a ona po chwili go odwzajemniła. - To może zdradź mi dla kogo tak się wystroiłaś? - zaśmiałam się cicho.

SasuSaku: Pamiętniki Klanu Uchiha [W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz