1-Biel

474 37 89
                                    

Powoli owtorzyłem oczy. Pierwsze co zobaczyłem to białe światło, jednak nie było tak palące jak to które widziałem

Zmrużyłem oczy starając się je przyzwyczaić do bieli abym mógł chodź cokolwiek zobaczyć

Podniosłem lekko głowę. Białe ściany, jasnoniebieska podłoga i jedno okno. Leżałem na równie białym łóżku a obok był kontrastujący sie ze wszystkim ciemny stolik. Gdzie ja jestem? Najpierw ta czerń, teraz biel? Przynajmniej jest to jakieś pomieszczenie a nie zimna pustka

Podniosłem się do pozycji siedzącej łapiąc się za głowę. Czułem jakby miała zaraz eksplodować jednak kiedy jej dotknąłem zauważyłem że mam coś na niej. Jakiś materiał?

Z pierwszej chwili chciałem go ściągnąć ale zrezygnowałem z tego. Skoro mam go na głowie to raczej ma tam zostać

Powoli i ostrożnie wstałem. Miałem na sobie białą koszulke i równie białe spodnie. Co jest z tą bielą. Czy to jest niebo?

Wyjrzałem przez okno. Taki ogromny kontrast. Ze śnieżnobiałego pomieszczenia które aż przytłaczało jasnością, był widok na ciemną ulice po której jechały jakieś brudne auta. Do tego większość przechodzących ludzi była ubrana w równie ciemne i szarawe kolory. Ledwo cokolwiek widziałem, strasznie wysoko byłem

-Gdzie ja do cholery jestem- skrzywiłem się. Gardło mnie zabolało momentalnie. Rozejrzałem się jeszcze raz po pomieszczeniu. Nie mogłem sobie przypomnieć jak ja tu w zasadzie trafiłem i co to jest za miejsce. Coraz bardziej wyglądało na to że nie żyje. Spojrzałem na stolik na którym była szklanka wody, jak ja jej wcześniej nie zauważyłem?

Podszedłem do stolika i szybko wypiłem wodę, znaczy myślę że to woda. Od razu zrobiło mi się lepiej

-Dobra jak teraz stąd wyjść- nigdzie nie mogłem znaleźć drzwi. Gdzie do cholery są drzwi? Musi być stąd wyjście -a może by tak- spojrzałem na okno. Nie, jest za wąskie nie zmieszcze sie. Poza tym chyba lepiej jeszcze nie próbować skakać z takiej wysokości. W końcu mogę jednak żyć a samobójstwem nic nie poradze, pewnie byłoby jeszcze gorzej

Zacząłem chodzić po pomieszczeniu, sunąc dłonią po ścianach które były strasznie gładkie i czyste. Jednak...kiedy spojrzałem na palce był na nich kurz. Skąd to się tu wzięło?

-Przecież te ściany aż lśnią...- szybko poszedłem do stolika. On był równie czysty jak ściany. Wręcz był na nim połysk jednak kiedy przetarłem dłonią jego część, znowu na mojej ręce pojawił się szary kurz -Co jest..- nic nie rozumiałem. Przecież to nie ma sensu. Skąd ten kurz?

Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na łóżko. Również było wręcz śnieżnobiałe. Wyglądało na bardzo miękkie i pewnie drogie. Skoro znikąd pojawia się kurz to może ten mebel też mnie czymś zaskoczy
Usiadłem się na nim. Usłyszałem uginanie się sprężyn. Wcześniej nie było tego dźwięku

Nacisnąłem dłonią na materace. Twardy

Jak to możliwe? Wygląda na miękki, dlaczego jest twardy?

-Nie rozumiem- mruknąłem. Czy to pomieszczenie ma mnie jakoś oszukać? Może tak naprawdę jest szare a za oknem są kolory? -Gdzie ja do cholery jestem

Nagle zaczęła mnie boleć głowa jeszcze mocniej. Ten ból był inny od tego który czułem. Był rozrywający

Upadłem na podłogę łapiąc się za głowę. Czy to się skończy? Najpierw ta czerń, potem to palące światło a teraz zakłamane pomieszczenie i ten okropny ból. Czy ja nie żyje i to jest za coś kara? Nic nie pamiętam

Zacianąłem oczy kuląc sie na podłodze. Niech to ustanie bo zaraz nie wytrzymać

Minęła dosyć długa chwila zanim ból ustąpił. Przewróciłem się na plecy i wciąż mając zamknięte oczy ciężko westchnąłem. Skąd ten nagły ból?

Pustka//Komahina (wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz