6-Ostrza

285 36 32
                                    

-niczego nie odzyskasz puki sie nie dowiesz Nagito

-Dowiem? Czego mam się dowiedzieć?- znowu widziałem to światło w ciemności. Zaczęło do mnie mówić ale niczego nie rozumiałem

-Co to jest za miejsce i dlaczego tu jesteś

-Jestem tu bo jestem chory i mają mnie wyleczyć. Czy nie o to chodzi?

Nie otrzymałem odpowiedzi. Jedynie poczyłem jak coś owija się wokół moich kostek. Pociągnęło mnie przez co runąłem na ziemie

-O czym ty mówisz?- syknąłem kiedy walnąłem głową o twardą powierzchnie. Poczułem jak z nosa leci mi krew

-O tym co się z tobą stanie Nagito-

Zmarszczyłem brwi dalej nie rozumiejąc. Co to znaczy?

Otworzyłem usta aby coś powiedzieć jednak to co trzymało mnie za nogi zaczęło mnie odciągać od światła. Próbowałem się zatrzymać ale nie mogłem, oddalałem się coraz bardziej

-Powiedz o co chodzi!

Poderwałem się cały roztrzęsiony. Rozejrzałem się w okół i odetchnąłem

-To tylko sen...- wyprostowałem plecy. W końcu mogłem to zrobić bo zdjęli te koszmarne liny. Ta demonica była przeciwna ale musieli mnie uwolnić. Z jakiej przyczyny to nie wiem ale kaftana dalej mi nie zdjęli

Wstałem z łóżka i spojrzałem przez okno. Było ciemno więc pewnie było coś koło północy, sprawdzić tego nie mogłem bo w tym cholernym pokoju nie ma nawet zegara

-Nie odzyskasz niczego puki sie nie dowiesz...- szepnąłem cicho patrząc w widok za oknem. Oparłem głowę o szybę i zmarszczyłem brwi -Co to ma znaczyć?

Odwróciłem się i spojrzałem na drzwi

-Co jest- szybko do nich podeszłem mało co sie nie przewracając. Drzwi były uchylone

Pchnąłem je lekko głową i wyjrzałem na korytarz. Strasznie ciemno ale na szczęście nikogo nie było. Czemu ciągle jest tak cicho?

Wyszedłem ostrożnie i powoli ruszyłem przed siebie. Nogi mnie strasznie bolały, dalej ledwo je czułem przed to że dopiero kilka godzin temu mnie rozwiązali. Całe szczęście że to zrobili. Oby ta diablica dostała za to opieprz

Chwiejnie podeszłem do schodów. Teraz będzie ciężko. Nóg nie czuje a prawie że nic nie widzę

-Dasz rade- szepnąłem do siebie i powoli zacząłem schodzić po schodach. Każdy schodek musiałem najpierw wyczuwać stopami aby sie nie przewrócić

Kiedy wreszcie udało mi się zejść na dół odetchnąłem z ulgą

-Super tu jest jeszcze ciemniej- syknąłem cicho i zacząłem iść przed siebie. Korytarz wydawał się jakby dłuższy niż kiedy byłem tu "pierwszy raz"

Zmarszczyłem brwi starając się cokolwiek dostrzec jednak to było na nic. Po chwili walnąłem w ścianę. Tak tu czarno że nawet jej nie zauważyłem

-uh- skrzywiłem sie i rozejrzałem. Nagle usłyszałem jakieś kroki. O nie, nie ma opcji że mnie zaciągną spowrotem jak już udało mi się wyjść

Jak najciszej podeszłem do zakrętu korytarza, a przynajmniej tego który zapamiętałem i schowałem się za ścianą. Tak jak myślałem, przeszedł jakiś męszczyzna z latarką. Na szczęście poszedł w drugą stronę i mnie nie widział. Przydałaby się ta latarka. Może jakbym nie miał tego głupiego kaftanu to dałbym rade po prostu rozbić mu coś na głowie i zabrać latarkę. No ale nie miałem jak

Cicho westchnąłem i skierowałem się do schodów. Przydało by się żebym widział znowu wszystko na biało teraz, przynajmniej wiedziałbym dokąd ide

Kiedy zszedłem schodami zobaczyłem następny korytarz, tylko ten był inny. Był oświetlony i nie taki jednolicie szary. Podłoga i sufit w czerwono-czarną szachownice i kremowe ściany. Ten jest nawet ładny

Ruszyłem przed siebie. Nogi już powoli udawało mi się rozchodzić więc aż tak nie kulałem. Co kilka metrów były uchylone, metalowe drzwi. Zaglądałem do każdego z pomieszczeń ale było tam pusto

W końcu zauważyłem drzwi które były otwarte na oścież. Podszedłem do nich i zajrzałem do środka. Była to jakiegoś rodzaju...sala operacyjna? Przynajmniej tak to wyglądało

Ostrożnie wślizgnąłem się do środka

Metalowy stół, duża lampa i pełno narzędzi. Tylko te narzędzia były jakieś dziwne. Podszedłem do stolika z "narzędziami" ale nie wyglądały jak tak owe. Wyglądały raczej na jakieś noże z rzeźni. Małe piły, skalple, noże, jakieś stępione tasaki. No wygląd nie budził przyjemnych odczuć. Jednak miałem szczęście że tu trafiłem

Nacisnąłem brzuchem na jeden z noży, tak by ostrze się lekko podniosło i zacząłem rozcinać kaftan w miejscu rąk. Wreszcie udało mi sie uwolnić. Odetchnąłem z ulgą i zacząłem ściągać pasy które już odcisnęły mi się na skórze

-Narszecie- szepnąłem najciszej jak tylko mogłem. Podwinąłem rękawy i przeciągnąłem sie. Teraz tylko jeden cel

Zejść najniżej jak tylko się da

Złapałem za jeden z...w sumie nie wiem co to jest ale wygląda jak nóż więc może się przydać. Rany o czym ja myślę. Naprawdę chciałem wziąć nóż bo 'może się przydać'? Niby do czego? Ale dobra niech będzie. Lepiej mieć i nie użyć niż potrzebować i nie mieć

Najciszej jak tylko mogłem, wyszedłem z sali i skierowałem się dalej

Nikogo w pobliżu raczej nie było więc nie musiałem sie martwić ale i tak wolałem zachować ostrożność

Muszę się pośpieszyć

------------

Słowa: 796

Ten jest krótszy bo następny będzie długi

Ogólnie to narysowałem okładkę bo zobaczyłem że taką jak tutaj maja jeszcze chyba z 3 książki

Ogólnie to narysowałem okładkę bo zobaczyłem że taką jak tutaj maja jeszcze chyba z 3 książki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Podoba się?

Pustka//Komahina (wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz