Teraz ich puść... Błagam

36 4 0
                                    

* * *

Jego powieki nieznacznie się poruszyły, a w zszargane emocjami serce Lucy wlała się nowa nadzieja. Już od dwudziestu, może trzydziestu minut Natsu był nieprzytomny, co, biorąc pod uwagę jego aktualny stan zdrowia, jeszcze bardziej ją niepokoiło. Chłopak oddychał definitywnie szybciej niż powinien, po jego czole spływały krople potu, nieustannie ścierane przez Lucy, a spomiędzy zaciśniętych warg wydostawała się drobnym strumykiem krew, zostawiając na jego twarzy czerwone ślady. Nagle, Natsu zaczął kasłać i przekręciwszy się na bok, niepewnie otworzył oczy.

-Natsu! - Łzy z zaszklonych oczu Lucy, wydostały się, mocząc ubranie Natsu - Jak się cieszę, że wreszcie się obudziłeś.

Podciągnęła go do pozycji siedzącej i oparłszy o ścianę, usiadła obok niego.

Natsu był wyraźnie czymś wystraszony; serce nadal biło szybciej niż powinno, oddech drżał, a ręce były lodowate. Wytarł dłonią szkarłatną maź ze swojej twarzy, po czym szybko otarł ją o ubranie. Krew nadal budziła w nim nieprzyjemne wspomnienia, do których żadne z nich wolało nie wracać.

Chciał spojrzeć się na Lucy. Chciał się upewnić, że żyje, że nie została mu odebrana w tak bestialski i okrutny sposób jak Igneel. Była dla niego najważniejsza, więc czemu nie mógł spojrzeć się jej w oczy i najzwyczajniej w świecie z nią porozmawiać? Czemu sprawiał, że płakała? Przygryzł wargę. Czuł, że był żałosny, że dał się podejść, że doprowadził Lucy do płaczu, lecz mimo wszystko, czuł, że jeśli nie powie tego teraz, nie poprosi ją o tą jedną rzecz, "jutro" może już nie nadejść ani dla niej, ani dla niego.

-Lucy...? - Jego głowa nadal była opuszczona, a przydługie włosy zasłaniały oczy, które w tym momencie nie powinny być widoczne dla kogokolwiek innego - Ja wiem, że... - zacisnął zęby - Może inaczej... Mogłabyś mi coś obiecać? - Lucy popatrzyła się na niego zdezorientowana.

-Oczywiście że tak - Uśmiechnęła się, lecz widząc, iż humor chłopaka nadal się nie poprawił, zmieszała się lekko - Ale...co miałabym Ci obiecać?

-Proszę Lucy... - Jego głos łamał się z każdym słowem, aż w końcu, gdy był już na granicy wytrzymałości, podniósł zaszklony wzrok na dziewczynę - Obiecaj mi że nie umrzesz...Obiecaj mi, że będziesz ceniła swoje życie bardziej od mojego...Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać. Proszę Cię...

Heartfillia patrzyła się na niego zszokowana. Nie miała zielonego pojęcia co wstąpiło w jej przyjaciela przez co bardzo ją to zmartwiło. W jej oczach pojawiły się pierwsze łzy, a po chwili była już szczelnie przytulona do chłopaka, tak, jakby nigdy nie chciała go wypuścić. Wśród różnych uczuć, w tym momencie dominowało w niej to, które skierowane było tylko i wyłącznie w stronę Natsu. Nie wiedziała czemu, lecz mimo strachu o zniszczenie ich przyjaźni nie chciała dusić go w sobie. Tyle razem przeszli i tyle razem jeszcze przejdą, nawet w tym momencie ich życie wisiało na włosku, a ona zorientowała się, że kocha się w Natsu Dragneel'u. Na samą myśl o tym na jej twarz wkroczył rumieniec, który od razu zniknął, gdy zobaczyła nerwowe zachowanie chłopaka. Mimo tego, że chciał odwzajemnić uścisk, a w kącikach jego oczu nadal kręciły się łzy, nie chciał uśpić swojej czujności, jakby nadal bojąc się o stratę dziewczyny. Nagle jego źrenice zmniejszyły się, a on sam docisnął Lucy do siebie.

-Ktoś idzie, uważaj - Jego ręce jeszcze bardziej przylgnęły do jej pleców, tak, aby w najgorszym wypadku ochronić ją swoim ciałem. Gdy drzwi się otworzyły, zacisnął pięści do tego stopnia, że z jego dłoni, kroplami sączyła się krew. Tym razem w pomieszczeniu było tak cicho, iż każdy szept odbijał się w nim echem, nabierając na głośności z każdym napotkanym przedmiotem.

|Przez ból i cierpienie| NaLuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz