Masz prawo się bać

39 5 3
                                    


Zamknęła drzwi, a huk echem rozniósł się po całym budynku.

-C-czemu to zrobiłaś? - Zeref wpatrywał się w Mavis ze łzami w oczach - Po co przyszłaś? Nie prosiłe-

Przerwało mu nagłe uderzenie w policzek. Czarnowłosy w szoku spojrzał się na ukochaną - płakała, a jej łzy zostawiały na delikatnych, bladych policzkach mokre ślady. Jej suche usta były ściągnięte w wąską kreskę, zaś dłoń, którą przed chwilą go spoliczkowała, zawisła w powietrzu, jakby jej właścicielka bała się jakkolwiek poruszyć.

-Jesteś okropny - słowa z trudem wydostawały się z pomiędzy jej spierzchniętych warg. - Jak mogłeś ich tak skrzywdzić?!

Zeref patrzył się na nią oniemiały. Mavis nigdy go nie uderzyła. To był pierwszy raz. Pierwszy raz posunęła się do aktu agresji skierowanego w jego stronę. Nie ważne było ile razy się kłócili, ile razy używali wobec siebie nazw, które nigdy nie powinny zostać wypowiedziane w stronę ukochanej osoby, ile to razy patrzyli się na siebie z nienawiścią kiełkującą w ich oczach niczym najgorszy na świecie chwast, i ile razy to on ją krzywdził. To był pierwszy raz.

Nagle kobieta zakryła dłońmi twarz i tłumiąc szloch oraz łzy upadła na kolana. Biała, fałdowana suknia, w którą przyodziana była praktycznie od zawsze, delikatnie pogniotła się w kontakcie z brudnym podłożem, a ilość otarć zdobiących bose stopy powiększyła się o kilka kolejnych rozcięć. Jednak Mavis nie zwracała uwagi na otoczenie ani ból fizyczny - najbardziej bolało ją serce. Serce nie jako narząd, lecz jako miłość, troska i opieka, którą mimo dzielącej ich odległości, dzień po dniu otaczała członków gildii będąc dla nich jak matka, której wielu z nich już nie posiadało. Kilka słonych łez opadło na betonową podłogę.

-Przecież wiesz jak ważna jest dla mnie gildia... - Mavis obie dłonie przeniosła na swoje serce i zacisnęła zęby - Przecież Natsu to twój brat... Więc Zeref, powiedz mi dlaczego?! - Kobieta uniosła głowę, z rozpaczą w oczach patrząc na czarnowłosego - Dlaczego to robisz?!

-Mavis, ja-

-Czemu to robisz Zeref?!

-Przestań...

- No odpowiedz mi, proszę.

-POWIEDZIAŁEM PRZESTAŃ! - W stronę nadal klęczącej kobiety poleciało czarne zaklęcie, a na jej twarzy wymalował się strach. W ostatniej chwili spojrzała się na ukochanego, który obserwował wszystko równie zszokowany co ona. Ostatnią rzeczą, którą zdołał zrozumieć Zeref, były kolejne łzy Mavis, oraz promienny uśmiech skierowany w jego stronę.

***

-Otwieraj te drzwi powiedziałem! - Natsu ostatni raz uderzył pięścią w drzwi i zrezygnowany osunął się na kolana.

Lucy spojrzała na niego zmartwiona. Co prawda minęło zaledwie kilka minut od kiedy Zeref opuścił pomieszczenie pozostawiając ich samych z Erzą, lecz huk, który rozległ się zaraz po zamknięciu drzwi skutecznie rozbudził ich czujność. Spuściła głowę patrząc na nieprzytomną przyjaciółkę. Całe jej ciało było w nielicznych otarciach i siniakach, a czerwona smuga na twarzy w przyszłości pewnie pozostawi po sobie bliznę. W przyszłości? Źrenice Lucy rozszerzyły się, jakby właśnie coś sobie uświadomiła. Jeśli się stąd nie wydostaną, przyszłości nie będzie. Przygryzła wargę. Czy naprawdę nie było nic co mogli zrobić? Czy mogli jedynie czekać biernie na ratunek, pokornie akceptując każdy atak ze strony Czarnego Maga? Nagle jej uwagę przykuł głuchy dźwięk uderzenia pięścią w drzwi.

Nie musiała unosić wzroku, aby wiedzieć do kto go spowodował.

Delikatnie ułożyła głowę Erzy na materacu, a sama wstała i lekko się chwiejąc podeszła do Natsu. Chłopak klęczał przy drzwiach z łokciami na podłodze. Różowe włosy dotykały brudnego od kropel krwi betonu. Wyraz twarzy Lucy przybrał na boleści. Jeszcze nigdy nie widziała Natsu w takim stanie. Nawet gdy Acnologia zabił Igneela, Natsu nie był tak zrezygnowany jak teraz. Nawet gdy walczyli z Tartarosem, Natsu był dla wszystkich płomieniem nadziei niepozwalającym im zwątpić w zwycięstwo. Twarz Lucy wykrzywiła się w smutku. Ale przecież każdy płomień ma chwile wahań, podczas których jest o włos od zgaśnięcia. Chwile, w których bez odpowiedniego wsparcia wystarczy jeden podmuch, aby przeminął pozostawiając po sobie jedynie popiół i uczucie zimna osobom, które zazwyczaj ogrzewały się w jego cieple. Przypomniała sobie obietnicę złożoną mu dzień wcześniej, chwilę, której użył aby po raz pierwszy obnażyć się przed nią i ukazać jej swój strach. Bał się. Tak bardzo się bał, a ona jedyne co mogła zrobić, to w odpowiedzi na jego wezwanie, przytulić się do niego nie odpowiadając mu ani słowem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 20, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

|Przez ból i cierpienie| NaLuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz