- Starczy ci już - westchnęłam zrezygnowana po czym zabrałam Klausowi prawie pustą butelkę wódki, po czym sama pociągnęłam z niej małego łyka. Skrzywiłam się na nieprzyjemny smak przepływający przez moje gardło i odstawiłam ją na szklany stolik stojący przed nami.
Chłopak wyglądał okropnie i wiem, że czuł się tak samo. Jego potargane włosy opadały na zmęczoną i mokrą od łez twarz, wzrok miał pusty przez nadmierną ilość alkoholu, a jego ciało wydzielało nieprzyjemny odór. Połączenie alkoholu z potem to zdecydowanie nie jest mój ulubiony zapach, a aktualnie pół domu właśnie tak śmierdziało.
Po kłótni chłopaków, Klaus nie chciał zostawać w domu z Benem, więc przygarnęłam go pod mój dach. Rodzice i tak wracają dopiero za dwa dni, więc zdążę wszystko ogarnąć. Jak zawsze.
- Chodź, zaprowadzę cię do sypialni - powiedziałam do w pół przytomnego bruneta.
Klaus posłał mi niemrawe spojrzenie i cicho jęknął, próbując wstać z kanapy. Ponownie westchnęłam zrozpaczona stanem przyjaciela i szybko złapałam go za rękę, zanim przewrócił się na stolik, który najpewniej stłukłby się pod jego ciężarem.
- Za jakie grzechy - szepnęłam sama do siebie, kierując się z chłopakiem w stronę schodów. Mógłby równie dobrze spać na tej kanapie, ale z doświadczenia wiem, że po dłuższym czasie nie jest ona zbyt wygodna, więc wolałam uniknąć jego spotęgowanego marudzenia jutro, spowodowanego nie tylko kacem, ale i obolałym ciałem.
W końcu po 10 minutach wspinaczki po schodach, które w tej sytuacji zdawały się być niczym Mount Everest, doszliśmy do pustego pokoju, który był przeznaczony dla ewentualnych gości. Pomogłam chłopakowi położyć się na łóżku i okryłam go kołdrą, po czym sama opadłam na materac oddychając z ulgą.
- Dziękuję, Via - usłyszałam cichy głos Klausa. - Przepraszam, że musisz mnie takiego oglądać ale ja...
Podniosłam się do siadu i bacznie obserwowałam twarz przyjaciela, czekając na dokończenie zdania.
- Ja chyba go kocham, wiesz? - wyszeptał, a na moje usta wkradł się delikatny uśmiech, mimo, że ta sytuacja wcale nie była wesoła. Klaus był zakochany, a Ben miał dziewczynę.
- Jakie to uczucie, kiedy ktoś kogo kochasz, kocha ciebie? - zapytał z wyraźnym smutkiem i podniósł się, opierając głowę o poduszkę, żeby lepiej mnie widzieć.
- Szczerze? - przerwałam i zastanowiłam się przez moment. - Chyba najlepsze, jakie można czuć.
Podniosłam rękę, która do tej pory leżała na moim udzie i zaczęłam głaskać chłopaka po boku. Wyglądał jak małe dziecko, przechodzące przez pierwszy zawód miłosny. Tyle, że dziecko nie upiłoby się do prawie nieprzytomności.
- Wiesz, że nieważne co zrobisz, jest ktoś, kto zawsze cieszy się na twój widok. Jest dumny z każdego, najmniejszego osiągnięcia, nawet kiedy raz uda ci się nie przypalić naleśników - zaśmiałam się cicho przypominając sobie sytuację, kiedy Five zaczął mi klaskać i tańczył ze mną po całej kuchni, tylko dlatego, że udało mi się zrobić nam zjadliwe naleśniki. One nigdy nie były moją mocną stroną.
- A kiedy zrobisz coś źle i kiedy nagle cały świat jest przeciwko tobie, to wiesz, że na tą osobę możesz liczyć. Wiesz, że wrócisz do domu, a on będzie tam na ciebie czekać. Otrze ci łzy, jeśli będzie potrzeba, a przy tym sprawi, że zaczniesz się śmiać z byle czego. Ale to, że ktoś jest twoim chłopakiem, to tylko dodatkowy znaczek w relacji. Tak się zachowa każdy prawdziwy przyjaciel, któremu też na tobie zależy i cię kocha, bez względu na to, jaki jesteś i co robisz. Dlatego wiesz, że nawet jeśli Ben nie jest tą osobą, która obdarzy cię tym uczuciem, to i tak masz mnie? Jesteś moim przyjacielem i zawsze będę cię wspierać, tak jak Five, Allison, Diego, Vanya i Luther.
- Dziękuję - wyszeptał Klaus i wstał, żeby wtulić się w moje ciało.
Oddałam uścisk i przejechałam palcem po jego policzku, zbierając nim łzy, które zdążyły na nowo pojawić mu się na twarzy.
- Widzisz? Właśnie o tym mówiłam. Jak jest źle, to ktoś kto cię kocha otrze ci łzy - posłałam mu pokrzepiający uśmiech, na co chłopak zareagował szczerym śmiechem, którego nie słyszałam już od kilku godzin.
- A przy tym sprawi, że zaczniesz się śmiać - dodał i oboje opadliśmy na łóżko, chichocząc z samych siebie.
Kilka minut później chłopak już cicho pochrapywał, więc wyszłam z jego tymczasowego pokoju i zbiegłam po schodach na dół z zamiarem znalezienia tabletek na ból głowy. Mimo, że mieszkałam w tym domu już od czternastu lat, to i tak czasami mi się myliły szafki, więc dopiero po otworzeniu trzech z nich, znalazłam w końcu to, czego szukałam.
Odłożyłam tabletki na stół i szybko sprzątnęłam z salonu butelki po różnych alkoholach, które wlał dzisiaj w siebie Klaus. Otworzyłam okna, żeby przez noc się przewietrzyło i wróciłam do kuchni, żeby nalać wody do kubka w kształcie żaby. Chłopak na pewno zwróci na to uwagę i się rano uśmiechnie. A na tym mi przecież zależało.
Po zostawieniu rzeczy na szafce obok jego łóżka upewniłam się, że jest cały okryty kołdrą i w końcu udałam się do swojego pokoju. Musiałam koniecznie wziąć prysznic, żeby zmyć z siebie cały stres dzisiejszego dnia.
Przebrana już w piżamę weszłam do łóżka i chwyciłam telefon do ręki. Było grubo po trzeciej, ja już ledwo kontaktowałam, więc nastukałam ostatnią wiadomość do Five i opadłam na poduszki, oddając się całkowicie w objęcia snu.
Klaus się upił, ale udało mi się go uśpić i może jutro będzie lepiej
Wpadnij jutro koło 13 to zjemy razem śniadanie
Kocham cię <3
CZYTASZ
The Umbrella Academy • Instagram
FanfictionInstagram bohaterów The Umbrella Academy z Olivią Jones, przyjaciółką i być może przyszłą dziewczyną jednego z braci. Od czasu do czasu będą pojawiały się dłuższe pisane rozdziały.