44

220 24 1
                                    

Zaczynamy maraton!
10★ i od razu wstawiam nowy rozdział

_______________________________________________

Weszłam do domu Bena, nie fatygując się nawet o pukanie czy dzwonienie do drzwi. W pośpiechu zdjęłam ze stóp czarne vansy i wbiegłam po schodach na piętro, kierując się do pokoju chłopaka. 

- Hej - powiedziałam rzucając się na jego łóżko, na co uniósł wzrok znad laptopa i posłał mi niemrawy uśmiech. 

- Ostrzegaj kobieto - jęknął przeciągle i odłożył urządzenie na bok, aby po chwili zamknąć mnie w mocnym uścisku. 

- No to opowiadaj - zachęciłam go machnięciem ręki i usiadłam po drugiej stronie łóżka, krzyżując nogi i opierając na nich łokcie. 

- Tu naprawdę nie ma o czym opowiadać - westchnął z powrotem zatapiając się pościeli i zakrywając nią ciało aż po sam nos. - Wiesz, że rok temu byłem z Mayą, ale rozstaliśmy się bo mnie zdradziła - mruknął, na co przytaknęłam lekkim skinieniem głowy. - No właśnie. Od tamtego momentu mam ją wszędzie poblokowaną i ani razu się z nią nie kontaktowałem. Nawet nie wiedziałem, że wstawiła to zdjęcie, dopóki nie zaczęliście o tym pisać na grupie. 

- Czyli co? Tak nagle sobie o tobie przypomniała i wrzuciła waszą fotę na instagrama? - zapytałam nie kryjąc zdziwienia wymalowanego na mojej twarzy. To przecież nie ma sensu. 

- Na to wychodzi - wzruszył ramionami co ledwo zauważyłam przez znajdującą się na nim kołdrę. - Nie wróciłbym do niej po tym wszystkim. Za bardzo mnie zraniła. 

- Trzeba to wyjaśnić - stwierdziłam, na co chłopak posłał mi spojrzenie typu: "no co ty nie powiesz". - Zadzwońmy do niej, albo najlepiej pojedźmy do jej domu. 

- W życiu nie postawię nogi w tamtym miejscu - zaśmiał się sarkastycznie, a ja cicho westchnęłam. 

- Więc co zamierzasz zrobić? - mruknęłam bawiąc się bransoletką na lewej ręce. 

- Nie wiem czy dawanie jej atencji ma jakiś sens. Zapewne tylko o to jej chodzi - powiedział unosząc się do pozycji siedzącej. - Bardziej mi zależy, żeby Klaus nie był na mnie zły. 

- Dajmy mu chwilę odetchnąć i jakoś ogarnę wam spotkanie za, na przykład, trzy dni, okej? 

- Yhym - wymruczał zamyślony, a po chwili kontynuował. - Tylko pilnuj go, żeby nie zrobił nic głupiego, proszę. 

- Robię to od kilku lat bez przerwy - westchnęłam w odpowiedzi i zeszłam z łóżka stając obok. - Idę po te rzeczy - poinformowałam bruneta i przeszłam do pokoju naprzeciwko. 

Otworzyłam białe drzwi i od razu uderzył we mnie okropny zapach. Wszystkie możliwe substancje zdążyły się ze sobą wymieszać, tworząc woń nieprzyjemną dla nosa. Błyskawicznie przeszłam przez zagraconą podłogę i podeszłam do okna, otwierając je na oścież. Klaus nigdy nie był zbyt higieniczną osobą, ale mógł przynajmniej wietrzyć pokój.

Jęknęłam zrezygnowana i uniosłam oczy ku niebu, błagając o cierpliwość do tych wszystkich ludzi, którzy mnie otaczają. 

Wzięłam do ręki kosz stojący w rogu pomieszczenia i zaczęłam wrzucać do niego wszystkie papierki i butelki po wypitych napojach. Zmarszczyłam brwi, kiedy przy łóżku znalazłam opakowanie po prezerwatywach. Myślałam, że Klaus nikogo nie ma. 

Ostatecznie wzruszyłam ramionami i postanowiłam nie zastanawiać się nad jego zachowaniem, bo to na pewno kosztowałoby mnie wiele nerwów i zniszczonej psychiki. 

Po piętnastu minutach pokój wyglądał o wiele lepiej. Przynajmniej na wierzchu, bo nie chciałam mu grzebać po szafkach, więc pominęłam sprzątanie w nich. Weszłam do garderoby i wzięłam z niej kilka ubrań. Spakowałam je do torby razem z uprzednio przygotowanymi produktami do higieny i położyłam przy drzwiach. 

- Na pewno wszystko okej? - zapytałam Bena stając w wejściu do pokoju i opierając się ramieniem o framugę. 

- Tak, tak, spokojnie - posłał mi ciepły uśmiech, który od razu odwzajemniłam. 

- To ja będę już lecieć, jakby coś się działo to dzwoń - powiedziałam podchodząc do niego, aby się pożegnać.

- Jasne szefowo - zasalutował wybuchając szczerym śmiechem, no co także rozbawiona przewróciłam oczami i wtuliłam się w jego ciało.  

- Pa! - krzyknęłam ostatni raz zbiegając już po schodach i po szybkim założeniu butów wyszłam rozpromieniona z budynku. 

Leżałam z Five w moim pokoju oglądając Teen Wolfa. Było lekko po 22, a chłopak postanowił zostać u mnie na noc. Wróciłam przed chwilą spod prysznica ubrana w jego koszulkę, która była na mnie ciut przyduża i sięgała mi trochę za pośladki. Położyłam mu się na klatce piersiowej, skupiając tym samym swoją uwagę na rytmicznym biciu jego serca, a nie na serialu, tak jak powinnam. Chłopak lewą dłonią bawił się moimi włosami, zaplatając sobie końcówki wokół palców, natomiast prawą machinalnie sięgał do miski z popcornem, którego już niewiele w niej zostało. 

- Hmm? - mruknął pytająco, kiedy zauważył, że uniosłam głowę delikatnie do góry i zaczęłam skanować wzrokiem jego twarz. 

- Nic - odpowiedziałam uśmiechając się i mimowolnie zagryzając wargę, gdy moje oczy zjechały na jego usta. - Po prostu sobie patrzę.

Chłopak w odpowiedzi złożył szybki pocałunek na moim czole, nie odrywając uwagi od ekranu telewizora. Opuściłam głowę z powrotem na dół, zaczynając opuszkami palców kreślić wzorki na jego nagim ciele. Miał niezwykle delikatną skórę. Lubiłam w nim te małe detale, takie jak pojedyncze pieprzyki czy nieliczne blizny powstałe w dzieciństwie. 

Five nie miał łatwego życia. W wieku kilku lat często był narażany na gniew ojca, który dosyć mocno przesadzał z alkoholem. Obrywało mu się za każde przewinienie, a czasami dostawał nawet bez powodu, kiedy mężczyzna nie miał się na kim innym wyżyć. Dopiero gdy jego matka zdecydowała się na rozwód, mógł od tego wszystkiego odpocząć i zacząć spokojnie żyć. Teraz ma dobrego ojczyma, który traktuje go jak własnego syna i chce dla całej rodziny jak najlepiej. 

Momentalnie zrobiło mi się przykro na myśl o tym, co musiał wtedy czuć. Five jest wspaniałą osobą i zasługuje na całe dobro tego świata. 

Oplotłam ręką jego ciało i jeszcze mocniej się w nie wtuliłam. Kocham mieć go blisko siebie i mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała go opuszczać. 

The Umbrella Academy • Instagram Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz