Część Piąta

720 46 33
                                    

Z pewnym trudem, Louisowi udało się doprowadzić Harry'ego do jego mieszkania. W środku panował ład i porządek, którego się po Harrym spodziewał. Nie potrafił przestać się uśmiechać, gdy prowadził śpiącego chłopaka w stronę łóżka, zanim owinął jego giętkie ciało białą kołdrą. 

Harry otworzył oczy, gdy Louis próbował zdecydować, co dalej robić. 

– Zostaniesz? - zapytał niepewnie. Wiedział, że wymagał zbyt wiele uwagi, był nachalny i namolny, ale nic nie mógł na to poradzić. 

– Harry, nie jestem pewien… - Drugi chłopak zmarszczył niepewnie brwi. 

– Tylko, żeby spać - zapewnił go Harry. Wtulił się głębiej w ciepłe łóżko, uśmiechając się sennie na samą myśl o Louisie robiącym sobie z nim drzemkę. - Zawsze lepiej sypiam, gdy ktoś mnie obejmuje. 

– Dobrze, tylko, żeby spać - powiedział mu Louis, gdy wślizgnął się do łóżka i przyciągnął Harry'ego do swojej piersi. Harry zdawał się w niego wtopić, a jego ciało rozpływało się w pościeli, jakby nigdy nie czuł się tak zrelaksowany i bezpieczny. 

Nie tylko spali. 

Harry obudził się kilka godzin później, gdy koniuszek palca krążył od jego policzka do jego ust i z powrotem. Na jego ustach pojawił się uśmiech i otworzył jedno oko, dostrzegając, że Louis już się do niego uśmiecha. 

– Cześć, kochanie. 

– Cześć - wychrypiał Harry, marszcząc nos, gdy Louis go szturchnął. - Co robisz? 

Louis wzruszył ramionami. 

– Spałeś. Nudziło mi się, a ty wyglądałeś pięknie. 

Harry spłonął rumieńcem i odepchnął dłoń Louisa, śmiejąc się z zakłopotaniem. 

– Przestań! 

– Jesteś uroczy - powiedział mu Louis. - Jesteś najpiękniejszą, najżyczliwszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem. 

– Przestań. Nie jestem - zaprzeczył Harry, z czerwonymi policzkami. - I nawet nie jestem miłą osobą. Po prostu mama zawsze mi powtarzała, żebym traktował innych tak, jak sam chciałbym być traktowany. 

– A ty chciałbyś być traktowany delikatnie - droczył się figlarnie Louis. Przycisnął usta do kości policzkowej Harry'ego i zatrzymał je tam, gdy ciepło rozeszło się po twarzy młodszego chłopaka. - Mój piękny chłopak. 

– Z życzliwością - poprawił go kędzierzawy chłopak. Louis nie przegapił jego nieśmiałego uśmiechu i pochylił głowę, by złożyć na jego ustach słodki, niewinny pocałunek. 

I chociaż bardzo chciał się nie spieszyć, Louis miał w ramionach promiennego anioła. A on, mimo wszystko, był tylko człowiekiem. 

Wplótł palce w loki Harry'ego, przekrzywiając jego głowę, by móc dotrzeć do jego szczęki. 

– Chcę sprawić, że mój piękny chłopak będzie czuł się dobrze - wymamrotał w skórę Harry'ego, przesuwając usta na szyję młodszego chłopaka. - Chcę sprawić, że będziesz jeszcze piękniejszy. Ciągle sobie wyobrażam, jak pięknie wyglądasz, gdy dochodzisz. 

Oddech stanął Harry'emu w gardle. Wygiął się w łuk pod dotykiem Louisa, a jego członek drgnął.

– Oh, proszę…

– Jesteś pewien, aniele? Muszę mieć pewność, że chcesz tego tak bardzo, jak ja. 

– Tak jest - obiecał Harry, szukając pocałunku, którego Louis unikał. - Proszę, Lou. Pragnę cię. 

The Way You Touched Me [Short Story] » L.S. (Tłumaczenie) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz