Część Druga

632 49 16
                                    

Ku zaskoczeniu Harry'ego, Louis pojawił się w pracy w czwartkowy ranek znacznie wcześniej. Był także mocno pijany, ale to już był inny problem. 

– Harry! - wybełkotał, spoglądając na dzwonek nad drzwiami, gdy wchodził do środka. Zachwiał się, prawie pociągając ze sobą Nialla. - Czy Harry już tu jest? 

Oczy Harry'ego rozszerzyły się i wyszedł zza lady. Nie mógł powstrzymać wulgaryzmu, który wydostał się z jego ust, a w jego głosie wyraźnie słychać było zdziwienie, gdy oznajmił prosto:

- Kurwa, co jest grane? 

Z pewną trudnością, Niallowi udało się posadzić Louisa na krześle i przytrzymał go prosto, gdy dwa razy niemal opadł na bok. Spojrzał na Harry'ego z uniesionymi brwiami, pytając bezgłośnie:

– Kurwa, co się dzieje? 

Harry pokręcił głową - pokazując bezgłośnie, że nie miał pojęcia - i kucnął przed Louisem, przytrzymując go mocno za ramiona. 

– Zajmę się tym, Ni. Możesz otworzyć? 

Niall kiwnął głową. Ostrożnie puścił Louisa, gdy upewnił się, że Harry go trzyma. 

– Krzyknij, jeśli będziesz czegoś potrzebować. 

Gdy tylko Niall zniknął, Harry skupił całą uwagę na Louisie. Drugi chłopak wpatrywał się w niego intensywnie i rozchylił lekko usta, studiując twarz Harry'ego. Wyglądał na oszołomionego, jakby nie mógł uwierzyć, że Harry stał tak blisko niego - i go dotykał. 

– Louis, co się dzieje? - zażądał, a jego palce wbiły się w muskularne ramiona Louisa, gdy miał trudności z utrzymaniem go w pionie. - Nie ma nawet siódmej. Jakim cudem już jesteś pijany? 

– Nie wiem - wymamrotał Louis. W końcu przechylił głowę, odwracając wzrok od Harry'ego z drobnymi śladami zawstydzenia na jego twarzy. - Nie mogłem spać, trochę wypiłem. Teraz jestem tutaj. Muszę pracować. 

Serce Harry'ego opadło na ziemię. 

– Przyjechałeś samochodem? 

Louis niezdarnie usiłował upchnąć kluczyki w kieszeni tak, by Harry tego nie zauważył, wydał go jednak cichy brzęk metalu. 

– Nie, oczywiście, że nie. Nie przyjechałem samochodem - skłamał mimo to. 

– Louis! - krzyknął Harry, a przez jego twarz przebiegło przerażenie. - Naprawdę mogłeś kogoś zranić - albo siebie! Jak mogłeś zrobić coś tak głupiego? 

– T-to nie ma znaczenia. Nie obchodzi mnie to. Nie… - wybełkotał. 

– Louis, to niebezpieczne. Nie powinieneś tego robić, nigdy nie powinieneś… - Harry zawahał się, szukając właściwych słów. Miał przeczucie, że cokolwiek powie, i tak nie przekona Louisa, by się zmienił, musiał jednak spróbować. - Nie możesz tak narażać życia innych ludzi. Nie możesz tak narażać swojego życia - to nie jest tego warte. Życie jest zbyt cenne. 

– Ja… Przepraszam. - Louis wyglądał, jakby miał się rozpłakać, a Harry nigdy nie widział na jego twarzy takich emocji. - Naprawdę przepraszam, Harry. Przepraszam. 

– W porządku, już dobrze - uspokoił go szybko Harry, wycofując się, gdy dostrzegł, jak naprawdę kruchy był Louis. Posłał chłopakowi uspokajający uśmiech. - Skoro nic ci się nie stało, to wszystko jest w porządku. 

Serce Louisa rozkwitło jak kwiaty po pierwszym, wiosennym deszczu. 

– Cóż, i tak nie będziesz dzisiaj zbyt pomocny, zabiorę cię więc do domu. Dobrze? 

The Way You Touched Me [Short Story] » L.S. (Tłumaczenie) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz