Rozdział 1 'Listy'

41 4 0
                                    


Harper po'v

Jest wtorek. Wstałam dziś przed Harrym. Spojrzałam na nasz stary zegar, który mamy w naszej klitce pod schodami, dochodziła 8.00. Obudziłam brata. Ubraliśmy się w nasze stare ciuchy, które kiedyś należały do ciotki Petunii i wuja Vernona z ich dzieciństwa.

Wyszliśmy z naszego ''pokoju'' po czym poszliśmy do kuchni. Wuj Vernon kazał mi iść do ciotki i pomóc jej w kuchni a Harrego wysłał po listy. Ale ja się tym nie przejmowałam tylko poszłam pilnować aby jajecznica dla Dudley'a się nie spaliła. Kiedy poszłam z już nałożonym jedzeniem dla kuzyna, Harry wracał z listami było ich cztery. Gdy już miałam iść dalej do salonu zatrzymał mnie Harry.

-Siostra patrz są listy do nas.- powiedział szeptem mój brat i oddał dwa listy wujowi a dwa wziął, jeden dał mi a drugi wziął dla siebie. Kiedy już miałam przeczytać list został mi wyrwany z ręki przez Dudley'a, który od razu podał go swojemu ojcu. Kiedy wuj Vernon i ciotka Petunia spojrzeli na listy widziałam te przerażeni w ich oczach, zastanawiałam się dla czego. Wuj spojrzał na nas po czy patrząc nam w oczy podarł listy i wrzucił je do kominka.

Przez resztę dnia nic się nie działo. W środę znowu przyszły te same listy tylko że teraz po dwa dla każdego z nas. W czwartek wuj Vernon zabił deskami otwór przez, który wlatują listy, by żaden z nich nie mógł się dostarczyć.

Gdy nadchodziła niedziela wuj Vernon cieszył się, myśląc że skoro jest dzień wolny to żaden list nie przyjdzie ale się mylił od samego rana kiedy byliśmy wszyscy w salonie, listy zaczęły wlatywać przez kominek, przez otwór na listy. Po 30 lub 40 listach wuj wpadł w szał i kazał nam się pakować do auta bo jak to on powiedział jedziemy tam gdzie nikt nas nie znajdzie. 

Kiedy w nocy wybiła 00.00 razem z Harrym zdmuchnęliśmy narysowane na piasku świeczki. W końcu skończyliśmy jedenaście lat. Po zdmuchnięciu świeczek ktoś zaczął się dobijać do drewnianych drzwi. Razem z bliźniakiem schowaliśmy się za ścianą kominka. Ktoś wszedł wyważając drzwi.

-Wszystkiego najlepszego siostrzyczko.- szepnął Harry, po czy mnie objął swoim ramieniem.

- Wszystkiego najlepszego Harry.- wtuliłam się w klatkę piersiową swojego brata.

- Się naprawi.- powiedział nieznany mi mężczyzna, po czym wstawił na miejsce drzwi, które wywarzył.

-Ma się pan natychmiast wynieść!!! To włamanie i najście!!!- zaczął krzyczeć wuj Vernon.

Dwumetrowy mężczyzna podszedł do wuja i ciotki po czym zaczął mówić.

-Jak cię nie pytają to nie trzep ozorem.- powiedział i złapał za lufę broni, którą wuj trzymał wymierzoną w nieznajomego, I zgiął ją jednym ruchem ręki do góry. A ta wystrzeliła. - Byłeś niemowlakiem Harry jak cię widziałem ale przybyło ci trochę ciałka od tego czasu a zwłaszcza na brzuchu.- zaśmiał się pół-olbrzym.

- A...A.. Ale ja nie jestem Harry.- wyjąkał Dudley.

Nagle mój brat wyszedł za ściany kominka i powiedział.

- H..Hary to ja.

- No jasne że to ty, a gdzie jest twoja siostra Harper?- zapytał a ja w tym samym momencie wyszłam za ścianki kominka.

- Tu jestem.- odezwałam się i wyszłam przed Harrego.

- Mam coś dla was, udało mi się nawet na tym usiąść ale myślę że smak się przez to nie zmienił.- podał nam pudełko.- Sam go piekłem i ozdabiałem.

-Przepraszam ale kim pan jest?- zapytałam pół-olbrzyma.

- Rubeus Hagrid. Strażnik kluczy i gajowy w Hogwarcie. Co to Hogwart oczywiście wiecie nie?- zapytał.

-Niestety nie.- powiedziałam równo z Harrym.

- Nie. Cholibka! to wy nie wiecie gdzie się wasi starzy tego nauczyli?

-Czego?- zapytałam.

-Jesteście czarodziejami.- powiedział, a my z niedowierzaniem spojrzeliśmy na niego.

- kim jesteśmy?- zapytaliśmy znowu w tym samym czasie.

-Czarodziejami i to diabelsko dobrymi. Choć trzeba was podszkolić.- wyjaśnił pół-olbrzym.

-Nie pan się pomylił jaki z nas czarodziej, znaczy jesteśmy tylko Harry i Harper.- wyjaśnił mu mój brat.

-A więc słuchaj tylko Harry, nigdy nic się nie działo, nic dziwnego kiedy bałeś się czegoś czy złościłeś ?- zapytał gajowy. A Harry nic nie odpowiedział więc mężczyzna znał już odpowiedź.- Yhmm.

Strażnik kluczy wstał z kanapy po czym wręczył nam listy te co przychodziły do nas w domu Dursleyów. Otworzyłam swój list i zaczęłam czytać na głos list:

Szanowna Pani Potter,

Mamy przyjemność poinformować że została Pani przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa.

Przerwałam czytanie a raczej przerwał mi to wuj Vernon.

-Nie wyrażę na to swojej zgody. Obiecaliśmy sobie że położymy kres tym bzdurą.- powiedział zbulwersowany wuj.

-Wiedzieliście??- zapytałam razem z bratem.- I nie powiedzieliście nam że jesteśmy czarodziejami?- Zapytałam tym razem sama.

-Wiedzieliśmy, jak moglibyście nie być, moja przeklęta siostra była kim była a nasi rodzice byli tacy dumni kiedy dostała taki sam list. Mamy w rodzinie czarownice czyż to nie cudowne. A tylko ja wiedziałam kim ona była naprawdę, dziwadłem. Zjawił się ten Potter urodziłaś się ty i twój brat a ja wiedziałam że będziecie tacy sami, tak samo dziwni jak moja siostra. Skończyło się tak że wylecieli w powietrzę, a wy wylądowaliście u nas.- powiedziała zbulwersowana ciotka Petunia.

- W powietrze?? A opowiadaliście że rodzice zginęli w wypadku.- zdenerwował się Harry.

-Co ty gadasz? Lily i James mieli by zginąć w wypadku?- oburzył się gajowy.

- Coś musieliśmy powiedzieć.- powiedziała Petunia.

- Co za brednie. Tosz to skandal!!!-krzyknął mężczyzna.

-Oni nie pojadą. - powiedział wuj a ciotka mu przytaknęła.

-Bo uwierzę że taki mugol jak ty zdał ich zatrzymać. powiedział z kpiną pól-olbrzym.

-Mugol?- zapytałam.

-Poza magiczny gość.- odpowiedział.- Zapisani byli do Hogwartu od urodzenia. Idą do najlepszej Szkoły Magii Czarodziejstwa na świecie, a tam za detektora robi największa szycha jaką znał Hogwart. Albus Dumbledore.- zadowolony powiedział.

-Nie zapłacę żadnemu wariatowi za uczenie ich jakiś magicznych sztuczek.- zażegnał wuj.

-Nigdy, Nie obrażaj Albus Dumbledore, w mojej obecności. - zagroził gajowy wujowi magiczną parasolką.

Pół-olbrzym zobaczył że Dudley wyjada nasz tort, wymierzył w niego magiczną parasolką, a po chwili Kuzyn miał świński ogon. Ja i Harry zaczeliśmy się śmiać a wuj i ciotka zaczęli krzyczeć razem z Dudley'em.

- Tylko w Hogwarcie raczej tego nie wspominajcie nikomu. Nie za bardzo mi wolno czarować poza szkołą.

- Jasne.- powiedział Harry a ja tylko przytaknęłam głową.

- My tu gadu gadu, a trzeba ruszać.

Gajowy podszedł do drzwi i przewrócił je z powrotem na ziemię.

-Chyba że wolicie ty zostać?- zapytał.- Hmm.

Wyszedł przez drzwi a my za nim.


**********************1000 słów***********************

Jak wam się podoba?

Zostawcie coś po sobie ;*

"Harper Potter"- siostra Wybrańca //Draco Malfoy//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz