R𝔬𝔷𝔡𝔷𝔦𝔞ł 14

696 47 34
                                    

Po naszym ostatnim spotkaniu u pani psycholog, wiele rzeczy uległo zmianie. Między mną, a Yoongim było... dobrze. Po prostu dobrze. On dalej udawał, że ma mnie gdzieś, chociaż wiedziałem, że tak nie jest, a ja dalej udawałem, że na niego nie lecę, chociaż on znał prawdę.

Nie widzieliśmy się zbyt często. Ja chodziłem do szkoły, miałem swoje obowiązki, spotkania z panią psycholog, wychodziłem z Tae i po prostu żyłem swoim życiem, a on zajmował się swoimi sprawami. Spotykaliśmy się raz na jakiś czas, a to w kawiarni, a to na mieście. Zupełnie przypadkowo.

Szczerze mówiąc brakowało mi czasu spędzonego z nim. Chciałem się z nim zobaczyć na dłużej, ale co mogłem zrobić? Przecież sam chciał trzymać się z daleka. Przyzwyczaiłem się już do moich mdłości, ale codziennie starałem się walczyć ze stresem. Czułem, że po zdaniu prawka było lepiej. A może to przez to, że Yoongi trochę mi odpuścił?

Kiedy spotkaliśmy się u pani Choi, był złośliwy i ciągle jej dogryzał. Była tym oburzona. Kiedy wyszedł, mówiąc, że zaczeka na dole, powiedziała mi, że w życiu nie widziała tak irytującego diabła i że ewidentnie coś jest na rzeczy, bo Min zachowuje się przy mnie zbyt swobodnie.

- Mówię Ci, Jiminnie. Coś tu jest nie tak. Poza tym, że niemiłosiernie mnie wkurza, jest złośliwy i irytujący, mam wrażenie, że pozwoliłby ci wejść sobie na głowę. Pozwoliłby ci na wszystko. Mógłbyś to wykorzystać...

Znałem mojego diabła i wiedziałem jaki potrafi być złośliwy, ale nie chciałem go w żaden sposób wykorzystywać. Nie zależało mi na tym. Ja go po prostu lubiłem. I wiedziałem, że on mnie też, bo kiedy zszedłem na dół, usiadł za kierownicą i udowodnił mi, że potrafi prowadzić. Nie zabrał mnie jednak od razu do domu, a do lodziarni. W życiu nie widziałem, żeby ktoś z takim zachwytem jadł lody miętowe z kawałkami czekolady.

W każdym razie sprawy między nami wyglądały dobrze. Wolałem żyć z nim w zgodzie, niż się narażać. To nie było mi potrzebne.

¤¤¤


Wszedłem do wielkiego centrum handlowego, wyciągając telefon i pisząc do Tae.

Jimin:
Gdzie jesteś, idioto?

Taehyung:
W sklepie


Spojrzałem na wiadomość, czytając ją dziesięć razy. Czy on sobie ze mnie żartuje? Przecież wiem, że jest w sklepie tylko, kurwa, w którym?

Jimin:
W którym?
Jestem już na miejscu

Taehyung:
Na górę wjedź


Przewróciłem oczami, chowając telefon i kierując się w stronę ruchomych schodów. Nie mógł na mnie zaczekać przy wejściu, nie? No, bo po co.

- Jest na górze. Przy Gucci. Ślini się do torebek.

Spojrzałem wystraszony na Yoongiego, który jak zwykle pojawił się niewiadomo kiedy i skąd.

- Co tu robisz?

- Zwiedzam. Co się robi w sklepie, Jimin?

- Zabawne, naprawdę. Po prostu zjawiłeś się nagle. I skąd wiesz co robi Tae?

- Po prostu to wiem. Wpadłeś na małe zakupy z przyjacielem?

- Nie.

- Też przyszedłeś zwiedzać?

- Nie, głupku - mruknąłem rozbawiony, spoglądając na niego. Dlaczego przy nim mam taki dobry humor? - Jesteśmy tu przez Jeona.

- Przez kogo?

𝔇𝔢𝔳𝔦𝔩'𝔰 H𝔢𝔞𝔯𝔱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz