~ 6 ~

223 17 28
                                    

   Obudziło mnie pukanie w drzwi. Z niechęcią wstałem i przetarłem oczy. Podszedłem zaspany do drzwi. Nacisnąłem klamkę lekko je otwierając. Zobaczyłem jedynie (T.I) powoli odchodząca od mojego pokoju. Gdy otworzyłem je trochę szerzej, od ich skrzypnięcia (T.I) odwróciła się w moją stronę.

   — Pukałaś? — spytałem odwracając od niej lekko wzrok. Ta jedynie pokiwała głową, jako potwierdzenie.

   — Spałeś d-dość długo... M-Martwiłam się... — wyjąkała. Spojrzałem na zegar, który wskazywał godzinę 14³⁶. Faktycznie długo...

   — To tyle? Jeżeli tak, to idź już — zamknąłem drzwi spowrotem.

Pov reader

   Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, on zamknął drzwi przed moim nosem. Usiadłam na podłodze przed jego pokojem. Zauważyłam jak ktoś zbliża się powoli do mnie. Od razu rozpoznałam ten głos.

   — Hej Mari! — wstanęłam z podłogi i uśmiechnęłam się do dziewczyny, co odwzajemniła. — Słuchaj, chciałam... Przeprosić za wczoraj, nie wiem co się ze mną stało, nie mam pojęcia czemu tak wybuchłam...

   — W porządku, nie gniewam się. Oboje z Bon'em cię rozumiemy — znów się uśmiechnęła. — No a, co z nim? Wstał już?

   — Taa, wszystko z nim dobrze. Ale czemu akurat ja miałam iść to sprawdzić?

   — Daj spokój, wiesz czemu! — szturchnęła mnie lekko. - Dobra ja idę, podobno coś stało się w pokoju Mangle, chce skontrolować czy wszystko z nią w porządku. Pa!

   — Cześć, do zobaczenia później — pomachałam jej na pożegnanie, ale nim się obejrzałam, Marionetka zniknęła za rogiem.

   Usłyszałam jak klamka drzwi powoli się naciska. Odskoczyłam i zobaczyłam jak drzwi lekko się uchylają.

   — Musicie gadać akurat tutaj? — oburzył się Goldie.

   — Ah! P-Przepraszam, zapomniałam, że tu jesteś, hah... — podrapałam się po karku zakłopotana. Drzwi pokoju zamknęły się natychmiastowo. Chyba nie tylko ja jestem wybuchowa.

   Odeszłam powoli od jego pokoju i zaczęłam spacerować po całej pizzerii. Postanowiłam, że pójdę do biura, w którym pracowali stróże. W końcu jeszcze tam nie wchodziłam.

   Gdy byłam już blisko biura, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to rozbite szyby i metalowe drzwi z wgnieceniami w niektórych miejscach. Weszłam do środka. Zobaczyłam tam monitory, każdy pokazywał inne miejsce. Dwa z nich jednak nie działały. W kątach były pajęczyny, na niektórych były nawet martwe pająki. Biurko było pełne kurzu, przyciski zamykające drzwi nie działały, a na podłodze leżały kawałki szkła i plastikowa butelka. Lampa migała co jakiś czas, co oznaczało, że ta też jest zepsuya. Jedyną sprawną rzeczą w tym pomieszczeniu był czarny, niewielki wiatrak stojący na biurku. Przejechałam palcem po przedmiocie. Zakurzony... Tak jak wszystko tutaj. Rozejrzałam się jeszcze raz po pomieszczeniu. Może tu posprzątam? Marionetka będzie zadowolona. Uśmiechnęłam się sama do siebie.

   Pobiegłam do schowka po miotłę, mop, wiadro z wodą i ścierki. Wróciłam do biura, założyłam na dłonie białe rękawiczki i zaczęłam sprzątać nucąc byle jaką piosenkę.

   — Co ty robisz? — odezwał się znajomy mi głos. Podskoczyłam lekko przestraszona.

   — Oh! Mangle! Wystraszyłaś mnie — zaśmiałam się po cichu. — Podobno miałaś jakaś awarię w pokoju, wszystko okej?

Golden Heart // G. Freddy x reader || FNaF ❌Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz