Rozdział 3

300 27 9
                                    

Czarne BMW z piskiem opon zatrzymało się przy krawężniku, tuż naprzeciwko wysokiego wieżowca. Wielki kolos był zbudowany z szyb, które w ciągu dnia odbijały promienie słoneczne. W tej chwili był środek nocy i mało go obchodziło, że biurowiec był oficjalnie zamknięty. Dobrze wiedział, że to tam znajdzie Smitha, z którym musiał się jak najszybciej spotkać. 

Odpiął pasy i jak najprędzej wysiadł z samochodu. Jedną ręką cały czas trzymał zakrwawioną chusteczkę przy dolnej wardze. Zatrzasnął drzwi od auta i zamknął go pilotem, kierując się do wejścia umieszczonego z prawej strony budynku. Było ono ukryte przed wzrokiem, zarówno pracowników obiektu, jak i przechodniów, którzy na co dzień kręcili się w pobliżu, ze względu na idealne usytuowanie wieżowca w centrum miasta. 

Kiedy był już wewnątrz nie dotarł do niego najmniejszy szmer. Cały parter był wypełniony ciszą, a jedyne co było słychać to jego przyspieszone i zdecydowane kroki. Na lewo od siebie widział także dwóch ochroniarzy. Nawet mu kiwnęli głową, lecz ten w ferworze minionych wydarzeń i pośpiechu nawet im nie odpowiedział. Skierował się od razu do windy. Ona natomiast zawiozła go wprost na dwunaste piętro, do którego wstęp miało jedynie kilka osób. 

W tym oczywiście on. 

Od razu, kiedy winda się otworzyła, a on sam przekroczył próg biura, wszystkie pary oczu znajdujące się w pomieszczeniu zatrzymały się na jego osobie. 

Także Erwina, który jak tylko dostrzegł zaplamiony krwią materiał otworzył szeroko oczy. 

- Co ci się stało? 

Levi nie odpowiedział od razu. Podszedł do biurka, za którym siedział niski blondyn, a zaraz obok niego stała brunetka w okularach. Oboje byli równie mocno zdziwieni. 

- Myślałem, że nic ci nie jest? - odezwał się ponownie Smith nalewając do jednej z pustych szklanek Whisky. Jak zawsze stało na szklanym stoliku, tuż obok kanapy, którą zajmował. 

- Bo nic mi nie jest. - warknął Ackermann - Gówniarz oberwał gorzej. 

- A więc młody jakiś - stwierdziła okularnica, kładąc obie dłonie na biodrach z błyskiem w oku - Robi się coraz ciekawiej. 

- Nie wkurwiaj mnie nawet. - odpowiedział jej zirytowany mężczyzna. Oderwał na sekundę papier od ust, sprawdzając czy krwawienie ustało. Widzący jego poczynania zza monitora, długowłosy blondyn podsunął mu paczkę chusteczek, stojącą na biurku. Ackermann bez słowa wziął dwie i przyłożył do wargi. - Zaraz jeszcze tobie się dostanie. 

Nim kobieta zdążyła odpowiedzieć na złośliwy komentarz (którym bynajmniej nie była urażona, wydawała się być nawet jeszcze bardziej rozbawiona), brunet wyjął z kieszeni garnituru czerwony pendrive i rzucił od niechcenia na blat, tuż przed nos Arlerta. 

- Nagranie z moich kamer - odpowiedział na pytający wzrok towarzyszy - Widać na nim jego twarz. Mam nadzieję, że znalezienie go będzie teraz dziecinnie proste. 

Ta ostatnia uwaga była sugestywnie skierowana do młodego, siedzącego przy biurku. Armin natychmiast wziął przedmiot do ręki i podłączył gdzie trzeba. Sekundę później on i Hanji śledzili uważnym wzrokiem zapisy kamer, natomiast Levi podszedł do kanapy i z westchnieniem na niej usiadł. Wziął do ręki szklankę whisky, którą przygotował dla niego przyjaciel. Ostatni raz przetarł wargę chusteczką, a dopiero potem upił łyka alkoholu. Syknął, czując pieczenie. Ponownie przeklął w myślach tego idiotę, z którym przyszło mu się konfrontować ledwie godzinę temu. 

Kiedy odsunął naczynie od ust, jego oczom ukazała się czerwona smuga, tuż przy jego krawędzi. Skrzywił się lekko z nieukrywanym obrzydzeniem. Odstawił ze stukiem szklankę, lecz nie na długo. Czuł, że jeszcze będzie jej potrzebować. 

Na celowniku |Ereri - snk au|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz