Rozdział II

20 3 0
                                    

Wyszliśmy na świeże powietrze, ponieważ tam mieliśmy skrzynkę z całym źródłem prądu. Wzięłam głębszy oddech porannego dnia i uśmiechnęłam się szerzej.

Ruszyliśmy za budynek, dochodzą do dość sporych rozmiarów prostokąta.

- Jeśli dobrze się zorientowałem co się stało, to może wyrobimy się z tym przez dwie godziny. - rzekł Raf, otwierając plecak z narzędziami - Jackson i Harper stańcie przy wskaźniku i powiedzcie kiedy włączy się niebieskie światło. Ja z Rick'em postaramy się to naprawić.

Popatrzyłam się na chłopaka obok mnie z uśmiechem, na co on odwzajemnił. Ruszyliśmy w stronę wskaźnika, który był trochę dalej od skrzynki.

- Jak to jest być jednym z "Legendarnej siódemki"? - w pewnym momencie Jackson się do mnie odezwał, więc się odwróciłam w jego stronę. - W sensie, jeśli nie chcesz to nie odpowiadaj. Tylko... Ugh... Po prostu jestem ciekawy.

Uśmiechnęłam się do niego i pokręciłam z rozbawianiem głową.

- Tak jak w innych drużynach zwiadowczych. - wzruszyłam ramionami, podchodząc do wskaźnika i pokazałam kciuka do góry bliźniakom, żeby mogli już zacząć naprawiać. - A co słyszałeś na nasz temat?

" Legendarna siódemka", tak nazywają moją drużynę zwiadowczą, pod dowództwem Michael'a. Pewnie się pytacie czemu? Streferzy nadali mojej grupie taką nazwę, ponieważ zawsze uchodzimy z życiem przy każdej niebezpiecznej walce z Istotami. Wcześniej nazwa była inna, dlatego że nasza grupa liczyła znacznie więcej osób. Jednak na aktualną chwilę liczba osób wynosi siedem.

- Na strefie krążą o was legendy, że pod waszym dowództwem pokonamy Istoty. - odparł chłopak, na co zaczęłam się śmiać. - Z czego się tak śmiesz?

- Słyszałam różne pogłoski o mojej drużynie, ale że nie aż takie. Od kiedy to się rozpowszechniło? - podparłam się o ścianę bazy patrząc na powoli wschodzące słońce. Przymrużyłam powieki i się uśmiechnęłam.

- Przed naszą podróżą tutaj, w trakcie jednego ze wspólnych ognisk. - wzruszył ramionami chłopak, podchodząc bliżej wskaźnika, sprawdzając czy lampka się zmieniła.

- Nie zmieni się do póki bliźniaki nie krzykną do nas, żeby zresetować wskaźnik. - Mruknęłam, zjeżdżając plecami po ścianie i siadając. - Siadaj, bo jeszcze będziemy musieli trochę poczekać.

Jackson nic nie odpowiedział i usiadł obok mnie, patrząc się w dal.

- To odpowiesz mi na wcześniejsze pytanie? - spytał się, na co odwróciłam głowę w jego stronę.

- Uparty i nieugięty jesteś, podoba mi się. - Uśmiechnęłam się, przez chłopak podrapał się po karku. - Tak jak już mówiła, identycznie jak w innych grupach zwiadowczych, ale u nas musisz się wykazać większym sprytem i współpracą z resztą drużyny. - Ścisnęłam mocnej kucyk, w które były upięte moje krucze włosy i poprawiłam nieznośną grzywkę. - Tutaj gdzie mieszamy, w niektóre miesiące Istoty atakują nas częściej. Dlatego szukamy dobrze wyszkolonych rekrutów. - na chwilę milkę, żeby odwrócić głowę w stronę chłopaka. Kiedy odwracam głowę w bok nasze spojrzenia się krzyżują, przez co Jackson miesza się i odwraca wzrok. - A czemu się pytasz? Chcesz do nas dołączyć?

- Kto by nie chciał - odpowiada z uśmiechem. - Kiedy zaczęliście zdobywać coraz większą popularność na strefie, miałem w tedy gdzieś z jedenaście lat i mój straszy brat zawsze mówił, że wejście w szeregi "Legendarnej siódemki" to wielki zaszczyt.

Uśmiecham się do chłopaka i połorzyłam rękę na jego ramieniu.

- Jak wrócimy na strefę, pogadam z Mike'em i może w następną podróż wyruszysz nie jako rekrut, ale jako zwiadowca. - mrugam do niego okiem, na co chłopak uśmiech się szerzej.

Świat po inwazjiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz