- Śledzik?! - wykrzyknął Sączysmark po raz kolejny. - Nie to niemożliwe! - wskazał na niego palcem.
- Tak, to ja Sączysmark. - westchnął - Czkawka może mała pomoc? - syknął do niego cicho.
- No wiesz... - zaczął szatyn, ale zaraz zamknął usta, kiedy zobaczył prośbę w oczach Ingermana. - No dobra. - wyszedł przed niego. - To tak... Śledzik wrócił cały i zdrowy na Berk. - powiedział - Nie ma w tym nic dziwnego...
- Dziwnego?! - wykrzyknął brunet - On to nie Śledzik. - blondyn westchnął i podszedł wyprostowany do Jorgensona.
- Smark, weź uspokój się. - powiedział spokojnie - Twoja scena krzyku mnie z lekka żenuję. - chłopak otworzył szeroko usta i wpatrywał się, jak głupi w coraz bardziej zestresowanego blondyna. - Czkawka, czy on się nie zepsuł? - wskazał na skamieniałego Jorgensona. Szatyn podszedł i puknął go w czoło.
- Odwal się! - warknął.
- Nie w dalszym ciągu idiota. - odparł.
- Idiota!? Ja?! - wykrzyknął - A ty to co?! Sprowadzasz nie tego trzęsącego nogami Śledzia, tylko jakąś podmiankę. - Śledzik nie wytrzymał i buchnął śmiechem, opierając się na Sztusi.
- Na Odyna Sączysmark. - odezwał się - Człowieku spędziłam rok na wyspie pełnej dzikich smoków. Czkawka i Lara nauczyli mnie wielu rzeczy o nich. Owszem zmieniłem się, ale w to wciąż ja. - puknął się w klatkę piersiową.
- No muszę ci przyznać, ale dałeś popis chłopie. - szatyn klepnął go w ramię.
- A ty, z czego widzę, masz niezły ubaw. - warknął - Bardzo ich odciągnąłeś.
- Musiałem to zobaczyć. - podniósł dłonie do góry.
- Zadowolony? - pochylił się i zawisł nad nim.
- Oczywiście. - skinął głową i uśmiechnął się lekko.
- Lara mówiła prawdę. Brak ci piątej klepki. - westchnął i się odsunął.
- A ja nie zaprzeczam. - obaj spojrzeli sobie jeszcze raz w oczy, po czym zaśmiali się głośno. - Coś czuję, że szybko się nie zobaczymy.
- Pewnie nie. - odparł - Dzięki, raz jeszcze. Jak widzisz długo zajmie mi wygadywanie się. - wskazał na niezły tłumek. - Jeszcze muszę porozmawiać z Gothi i rodzicami.
- Z rodzicami w szczególności. - mrugnął i podszedł do niego - Zwłaszcza prezent. Wyszedł ci. - szepnął i poklepał go jeszcze raz po ramieniu, po czym zwrócił się do smoka. - A ty moja droga masz go pilnować. - smoczyca zamerdała maczugą i pozwoliła się poczochrać za uszami. - I to rozumiem.
- Czkawka? - szatyn spojrzał na poważną twarz przyszłego szamana.
- Co jest? - wyprostował się.
- Uważaj na siebie. Mówię poważnie Drakan. - Śledzik użył pseudonimu, co Czkawka rozumiał, że mówi naprawdę poważnie.
- Obiecuję. - blondyn wyciągnął prawą rękę, za którą szatyn złapał i uścisnął. - Dziękuję, że nam zaufałeś.
- To ja jestem ci to winny przyjacielu. - posłał mu lekki uśmiech - Szczerbek walnij go czasem po tym łbie, jak będzie wariował. - Nocna Furia zaśmiała się po swojemu i kiwnęła pyskiem.
- No dzięki, a jak stracę mój wspaniały intelekt? - fochnął się - To co wtedy?
- Cóż, przynajmniej Lara będzie miała dobrą kukłę do strzelania. - wzruszył ramionami.
- Zdrajca. - powiedział zimno, po czym obaj zaśmiali się głośno.
- Leć do nich, bo nie dadzą ci i tak odlecieć. - szepnął, na co szatyn skinął głową.
CZYTASZ
Wiara, Siła i Smok// HTTYD/JWS 🔵
FanficBrak Czkawka x Astrid! Czkawka Haddock III nienawidzony człowiek wyspy Berk. Słaby ciałem, ale ducha nic nie potrafiło złamać. Syn, zdrajca, jeździec, przyjaciel, obrońca i smok. O to historia o młodym wikingu i jego najdroższym przyjacielu smoku.