74. Zabawa w chowanego

702 46 24
                                    

- Śledzik?! - wykrzyknął Sączysmark po raz kolejny. - Nie to niemożliwe! - wskazał na niego palcem.

- Tak, to ja Sączysmark. - westchnął - Czkawka może mała pomoc? - syknął do niego cicho.

- No wiesz... - zaczął szatyn, ale zaraz zamknął usta, kiedy zobaczył prośbę w oczach Ingermana. - No dobra. - wyszedł przed niego. - To tak... Śledzik wrócił cały i zdrowy na Berk. - powiedział - Nie ma w tym nic dziwnego...

- Dziwnego?! - wykrzyknął brunet - On to nie Śledzik. - blondyn westchnął i podszedł wyprostowany do Jorgensona.

- Smark, weź uspokój się. - powiedział spokojnie - Twoja scena krzyku mnie z lekka żenuję. - chłopak otworzył szeroko usta i wpatrywał się, jak głupi w coraz bardziej zestresowanego blondyna. - Czkawka, czy on się nie zepsuł? - wskazał na skamieniałego Jorgensona. Szatyn podszedł i puknął go w czoło.

- Odwal się! - warknął.

- Nie w dalszym ciągu idiota. - odparł.

- Idiota!? Ja?! - wykrzyknął - A ty to co?! Sprowadzasz nie tego trzęsącego nogami Śledzia, tylko jakąś podmiankę. - Śledzik nie wytrzymał i buchnął śmiechem, opierając się na Sztusi.

- Na Odyna Sączysmark. - odezwał się - Człowieku spędziłam rok na wyspie pełnej dzikich smoków. Czkawka i Lara nauczyli mnie wielu rzeczy o nich. Owszem zmieniłem się, ale w to wciąż ja. - puknął się w klatkę piersiową.

- No muszę ci przyznać, ale dałeś popis chłopie. - szatyn klepnął go w ramię.

- A ty, z czego widzę, masz niezły ubaw. - warknął - Bardzo ich odciągnąłeś.

- Musiałem to zobaczyć. - podniósł dłonie do góry.

- Zadowolony? - pochylił się i zawisł nad nim.

- Oczywiście. - skinął głową i uśmiechnął się lekko.

- Lara mówiła prawdę. Brak ci piątej klepki. - westchnął i się odsunął.

- A ja nie zaprzeczam. - obaj spojrzeli sobie jeszcze raz w oczy, po czym zaśmiali się głośno. - Coś czuję, że szybko się nie zobaczymy.

- Pewnie nie. - odparł - Dzięki, raz jeszcze. Jak widzisz długo zajmie mi wygadywanie się. - wskazał na niezły tłumek. - Jeszcze muszę porozmawiać z Gothi i rodzicami.

- Z rodzicami w szczególności. - mrugnął i podszedł do niego - Zwłaszcza prezent. Wyszedł ci. - szepnął i poklepał go jeszcze raz po ramieniu, po czym zwrócił się do smoka. - A ty moja droga masz go pilnować. - smoczyca zamerdała maczugą i pozwoliła się poczochrać za uszami. - I to rozumiem.

- Czkawka? - szatyn spojrzał na poważną twarz przyszłego szamana.

- Co jest? - wyprostował się.

- Uważaj na siebie. Mówię poważnie Drakan. - Śledzik użył pseudonimu, co Czkawka rozumiał, że mówi naprawdę poważnie.

- Obiecuję. - blondyn wyciągnął prawą rękę, za którą szatyn złapał i uścisnął. - Dziękuję, że nam zaufałeś.

- To ja jestem ci to winny przyjacielu. - posłał mu lekki uśmiech - Szczerbek walnij go czasem po tym łbie, jak będzie wariował. - Nocna Furia zaśmiała się po swojemu i kiwnęła pyskiem.

- No dzięki, a jak stracę mój wspaniały intelekt? - fochnął się - To co wtedy?

- Cóż, przynajmniej Lara będzie miała dobrą kukłę do strzelania. - wzruszył ramionami.

- Zdrajca. - powiedział zimno, po czym obaj zaśmiali się głośno.

- Leć do nich, bo nie dadzą ci i tak odlecieć. - szepnął, na co szatyn skinął głową.

Wiara, Siła i Smok// HTTYD/JWS 🔵Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz