94. Wróg?

402 19 12
                                    

- Lecimy! - więcej nie powiedział, tylko przyśpieszył, znacznie wyprzedzając Ellę i Grzmota. Widział sześć wielkich okrętów. Bandery na szczycie masztów spowodowały zahamowanie smoka. Ella zaskoczona nagłym zatrzymaniem podleciała parę metrów do przodu.

- Co się dzieje?!

- Bandery są białe. – powiedział i zauważył nagły ruch na pokładzie przodującego statku. Jeszcze jedna białą flagę. - Do zasięgu kusz i sieci. Ja polecę bliżej. Jak będzie coś się działo wiej i bij na alarm.

- Tak jest wodzu. - powiedziała i podlecieli jeszcze kawałek, po czym Ella zatrzymała smoka, a szatyn poleciał dalej.

- Kim jesteście? – zapytał, dobywając trzech sztyletów.

- Jam jest Amug. Kapitan Szumu Fal. Przypływamy w pokoju. – opuścił flagę.

- Tych sześć bojowych okrętów ma być pokojowe? - Szczerbatek warknął złowrogo w kierunku kapitana. Drakan przyjrzał się karmelowej cerze i lekko skośnych oczach i zakręconych wąsach - Jaka wyspa?

- Głęboki ląd. Stepy i Pustynia. Góry piasku zamiast lodu i śniegu. - Szatyn zobaczył, że obcy byli ubrani w futra, ale ich materiałowe czapki z jasnej purpury utworzone w kształt spirali ciągnącej się do góry i zakończonej złotym koralikiem oraz buty z wysokim czubkiem zakręcającym w stronę kostki. Workowate spodnie szersze na łydkach oraz w podobnym stylu koszula. Dała szatynowi do myślenia. Nie spotkał się z tą rasą ludzi. Kątem oka zauważył ledwie niezauważalny ruch. Z początku mu się wydawało, ale peleryna idealnie zlała się pokładem. Nie dał po sobie poznać, że go zauważył. Co gorsza widział łuk. - Nasze smoki są czczone. Legendy zawiodły nas tutaj. Do Księcia. - mówił dalej przybysz. - Nie jesteśmy tu, by zabijać. Jeden statek słaby w nieznanym miejscu. Wiele to pomoc. Twoja partnerka nie musi się nas obawiać. Jego akcent był bardzo słyszalny, tak samo jak mowa, którą posługiwał się Czkawka.

- Ale wy mnie tak. - odpowiedział - Łucznik na lewo ode mnie. Peleryna co zlewa się z tłem. - po czym cisnął obok niego krótki mały nożyk. Wbił się obok jego głowy. Łucznik ku zaskoczeniu Czkawki uniósł dłonie z łukiem i na jego oczach spokojnie ścignął cięciwę.

- Masz mnie. - powiedział spokojnie. - Chwalę celność i oko.

- Czego chcecie?

- Sojuszu. - odpowiedział kapitan.

- Mój lud jest w stanie wojny. - Kapitan i łucznik spojrzeli po sobie zaskoczeni i bardzo zaniepokojeni.

- Nie. My nie wrogowie. - podniósł szybko ręce. Zaskoczenie wkradło się w sposób przekazywania słów. Kapitan zauważył to i odkrzyknął. - Wybacz, ale wasz język choć prosty sprawia trudność.

- Grunt, że się rozumiemy.

- Co pozwoli nam, by ci dać zaufanie? - szatyn zmarszczył brwi.

- Złóżcie broń, tak jak wasz łucznik. - wskazał na niego podbródkiem. Kapitan wydał rozkaz w swoim ojczystym języku. Wszyscy jak jeden mąż bez zawahania rozbroili się, a broń pozostawili przed szatynem - Mordko ląduj na pokładzie. Bądź czujny. - wyszeptał. Smok natychmiast wylądował. A Czkawka zagwizdał donośnie. Wydał trzy przeciągłe gwizdy i jeden krótki. Ella i Grzmot podlecieli. - Ella zgłoś wodzowi, że sześć okrętów będzie od tej strony. Okaże się czy jesteśmy bezpieczni. Wyślij mi Straszliwca.

- Rozkaz wodzu. - nawet nie spojrzała się na obcych ludzi. Odleciała.

- Wierna i posłuszna. - powiedział kapitan.

- Nie jest posłuszna. Jest moją zastępczynią. Jeśli mnie coś się stanie poprowadzi moją armię. – wskazał na smoka. - Przeciw wam, jak i najeźdźcom.

Wiara, Siła i Smok// HTTYD/JWS 🔵Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz