Wątpię że kogoś to ztriggeruje, ale wolę ostrzec więc TW: panic attack. Dodatkowo, fabularnie nie ma to sensu ale załóżmy że Octavia podczas 4 sezonu po prostu była tam z wszystkimi a nie bawiła się w ziemiankę okej
***
Miała wrażenie jakby ktoś zaciskał rękę na jej szyi. Brała coraz głębsze wdechy, ale z każdym kolejnym miejsce w jej gardle się zmniejszało. Czuła, jak powoli zaczyna kręcić jej się w głowie.
Czuła okropny ból w klatce piersiowej, ona sama co chwilę bardzo gwałtownie się podnosiła. Zaczęła panikować, mimo że bardzo się starała - nie potrafiła opanować oddechu. Wszystko wokół niej się obracało, czuła jak słabnie. Osunęła się po ścianie, zagłębiając głowę w kolanach. Ręce umieściła we włosach, szarpiąc za nie. Zaczął boleć ją brzuch.
Niezbyt wiedziała co się dzieje. Nigdy jeszcze się tak nie czuła, była przerażona nową sytuacją.
Wszystko zaczęło się, gdy okazało się Clarke zataiła przed wszystkimi informacje o Praimfayi. Dodatkowo, miejsca do przetrwania były ograniczone i wybierane losowo. Chelsea akurat nie miała zbyt dużo szczęścia w życiu, więc wątpiła że zostanie wylosowana.
Kiedyś zwykła nawet żartować sobie ze śmierci, tak jak wszyscy wokół. Była naprawdę zaskoczona, że nadal żyła na ziemi. Tak właściwie, to kiedy dowiedziała się że jest częścią setki wysłanej na planetę jako eksperyment, z góry założyła że umrze chociażby podczas lądowania.
A teraz stała twarz w twarz ze śmiercią. Czuła to, po prostu wiedziała że nie przeżyje radioaktywnej zagłady. Co prawda miała jeszcze dużo czasu, ale z tyłu głowy cały czas myślała o tym uczuciu. Jak to jest? Jakie będą jej ostatnie słowa? Będzie sama, czy może w czyimś towarzystwie?
- Uciekasz ode mnie, czy w innym kierunku?
Oderwała wzrok od podłogi, podskakując lekko. Zasłona jej namiotu rozsunęła się, a do środka weszła brunetka średniego wzrostu. Dokładnie zasunęła materiał. Chelsea zauważyła, że jej włosy były mokre, więc zakładała że na dworze padało. Octavia zauważyła stan, w którym była dziewczyna i natychmiast znalazła się obok niej, kucając.
- Po prostu uciekam - szepnęła, a kolejna słona łza spłynęła jej policzkiem. Szybko ją otarła, nadal oddychając głęboko.
- Masz atak paniki - zauważyła Octavia, przysuwając się bliżej blondynki
Chelsea siedziała tu dopiero od paru minut, ale sama nie była w stanie określić tego czasu. Dla niej te chwile ciągnęły się w nieskończoność. Zmarszczyła brwi, patrząc na dziewczynę obok niej.
- Co?
- To reakcja na jakąś sytuacje, której nie potrafisz kontrolować. Bellamy mówił mi o tym na arce - mówiła spokojnie - Pomogę ci. Wymień mi wszystkie prostokątne rzeczy w tym namiocie.
Blondynka była coraz bardziej zdezorientowana, nigdy w życiu nie słyszała o czymś takim. Jednak słowa Blake brzmiały wiarygodnie, a skoro to miało pomóc, słuchała jej poleceń. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
- Materac, dywanik, termofor - zaczęła wymieniać, odwracając głowę w różne strony. Starała się naprawdę skupić na tym zadaniu, chociaż nawet nie wiedziała do czego ma to doprowadzić - Zasłona, złożony koc, kolejny dywanik, pasek od mojego zegarka - spojrzała na swoją rękę, przekręcając przedmiotem - Blat stolika...
- Wystarczy. Teraz skup się na oddechu - Octavia odgarnęła kosmyk włosów dziewczyny za jej ucho - Oddychaj ze mną, bierz głębokie wdechy i wypuszczaj powietrze nosem.
Chelsea zaczęła powtarzać czynność wykonywaną przez jej przyjaciółkę, czując jak dziwna obręcz zaciskająca się wokół jej gardła powoli znika. Nadal było jej słabo, ale mogła już kontrolować swoje kończyny.
Zwróciła uwagę na Octavię. Jej włosy swobodnie opadały na jej ramię i plecy, pofalowane od warkoczy jakie nosiła na co dzień. W oczach miała ten blask, wyglądały inaczej niż zazwyczaj. Wyglądała na dość przejętą. Jedyne co oświetlało jej twarz, to mała lampka zawieszona na górze. Mimo ciemności, Chelsea dostrzegała wszystkie szczegóły na jej twarzy. Zamykała oczy wraz z każdym wdechem, a rękami gestykulowała zgodnie z przepływem powietrza.
Całą sytuacje podkreślały krople deszczu uderzające coraz mocniej o dach namiotu i wiatr szalejący na dworze. Nie było późno, ale przez pogodę na dworze wszędzie było ciemno.
- Lepiej ci? Potrafisz już normalnie oddychać? - ciszę przerwała Octavia, patrząc czule na dziewczynę. Uśmiechnęła się lekko, a dopiero wtedy zwróciła uwagę, że przez cały ten czas trzymała rękę Chelsea'i. Nieśmiało puściła ją, czując że jest zbyt nachalna - Przepraszam, nie zauwa...
Blondynka przymknęła oczy i wzięła jej dłoń ponownie w swoją, tym razem trzymając ją mocniej. Odchyliła głowę do tyłu, oddychając już spokojniej.
- Dziękuję za pomoc - uśmiechnęła się, ścierając pozostałe łzy. Jej spojrzenie skrzyżowało się z tym Octavii. Dziewczyny przez parę chwil trzymały je, po prostu siedząc w takiej pozycji.
- Chcesz zobaczyć zachód? Wiem że pada ale pewnie będzie ładny - wzruszyła ramionami, nadal wpatrując się w przyjaciółkę.
- Nawet jeśli będziemy chore, warto. Chodź.
Obydwie wstały, zarzucając na siebie jakieś przypadkowe ubrania. Pobiegły na tereny lekko zalesione, tuż przy obozie. Nie chciały zagłębiać się w las, to nadal było niebezpieczne. Niebo przybrało kolor fioletowy a słońce zaczęło zachodzić. Deszcz przybierał na sile, ale im to nie przeszkadzało.
Skakały w kałużach i śmiały się, patrząc na siebie tym spojrzeniem. Czuły się komfortowo i bezpiecznie. Wiedziały, że prawdopodobnie następnego dnia będą kaszleć i kichać, ale chciały chociażby na chwilę o tym zapomnieć. Zapomnieć o okropnym świecie, w którym przyszło im żyć i skupić się na swoim towarzystwie. Zapamiętać każdy uśmiech, każdą krople deszczu i każde słowo.
I żadna z nich nie miała zamiaru uciekać.
Na pewno nie osobno.
***
CZYTASZ
𝗖𝗢𝗟𝗗 𝗖𝗢𝗙𝗙𝗘𝗘 ☕︎ ᴍᴜʟᴛɪғᴀɴᴅᴏᴍ ᴏɴᴇ sʜᴏᴛs
Подростковая литература❝𝗅𝗈𝗈𝗄 𝗅𝗂𝗄𝖾 𝖺𝗇 𝖺𝗇𝗀𝖾𝗅, 𝖺𝖼𝗍 𝗅𝗂𝗄𝖾 𝖺 𝖽𝖾𝗏𝗂𝗅❞ ✈︎ 𝗺𝘂𝗹𝘁𝗶𝗳𝗮𝗻𝗱𝗼𝗺