Rozdział 15 - Dzień 18, Miasto

5 2 0
                                    

W końcu nadszedł ten dzień.... 3 dni czekania łącznie z tym dniem, kiedy się obudziłem, choć chyba lepszym słowem byli by ocknąłem się, ale to już mniejsza z tym. Dziś na szczęście miałem wyjść z tego szpitala... I dobrze, w końcu uwolnię się z tych 4 ścian pomieszczenia i zobaczę to miasto w którym aktualnie się znajdujemy. Jak dla mnie.... Ciekawy początek tego wszystkiego.

Siedziałem na łóżku czekając dość niecierpliwie aż ktoś z drużyny lub nawet lekarz albo pielęgniarka powiedzą, że mogę wyjść. W zasadzie już dawno powinno mnie tu nie być, ale cóż... Trzeba czekać.

W końcu do okna na korytarzy podszedł Borys i zapukał w szybę dając znać, żebym wyszedł. Z ulgą wstałem z łóżka i poszedłem do drzwi, które otworzyłem.

-Widzę, że czujesz się na siłach młody. - Stwierdził patrząc na mnie.

-Tak, chyba jest dobrze. I co tak długo wam zajęło?

-Powiedzmy że gdyby nie Igor i Michał byś miał teraz gorsze problemy na sobie.

-Em.... To znaczy? - Zapytałem.

-To znaczy, że wisisz im piwo, a na poważnie, to może lepiej w bazie gdzieś opowiedzieć. - Oznajmił. - Dobra... Teraz chodź. Reszta będzie w obozie przed nami, a ja dostałem od Igora zlecenie by oprowadzić ciebie po tym nowym miejscu. - dodał idąc korytarzem, a ja dotrzymywałem kroku za nim.

-Powiedz mi, co się działo kiedy wszyscy po ewakuacji tu przybyli. - Poprosiłem go, bo w końcu nikt mi tego nie powiedział.

-Niezbyt wiele.... Trzeba było nową placówkę założyć, jakieś wsparcie wezwać. W zasadzie musieliśmy zaczynać od nowa, a że tu aktywność wroga jest minimalna, to mamy w pewnym stopniu wakacje na wojnie. - Powiedział i cicho się zaśmiał.

-Jasne.... Niech Ci będzie. - Powiedziałem niepewnie.

Wyszliśmy ze szpitala. W końcu mogłem odetchnąć świeżym powietrzem... Cóż... Nie do końca, bo nadal było gorące, ale na pewno nie tak jak w szpitalu mimo wiatraku. Miasto strasznie było podobne do poprzedniego, jednakże budynki były wyższe i zdecydowanie inne, ale tylko niektóre, jakby jakieś sklepy, bary lub inne takie miejsca, które tutejsi odwiedzają.

Przez całą drogę Borys tłumaczył mnie gdzie co się znajduje oraz odpowiadał, albo próbował odpowiedzieć na pytania zadawane przezemnie.

-Ogółem, co miałeś na myśli, że wiszę im piwo? - Spytałem.

-Pwlamietasz ten bar który był kilka ulic z tąd? Tam pójdziesz najpewniej z nami i kazdemu postawisz. - powiedział śmiejąc się cicho.

-Chwila co?! Powaliło was?!

-Raz, nie drżyj japy bo to głupio wygląda, zwłaszcza, że tutejsi polskiego nie rozumieją, a primo, gdyby nie my to byś tu nie był. Wiesz jak było ciężko ukryć np.: twoje skrzydła lub doprowadzić ciebie do miejsca ewakuacji? W skrócie na coś od ciebie zasługujemy

-Czyli na jednym się nie skończy? W ogóle dobrze wiesz, że tutejszej waluty nie mam.

-Spokojna głowa. Przed tym wszystkim pójdziemy do banku, załatwimy to wszystko i po problemie.

Skrzyżowałem ręce na piersi.

-Czasami się zastanawiam czy w ogóle jestem kimś ważnym czy nie. - powiedziałem.

-Acha i zapomniałem dodać. Dostałeś awans na starszego szeregowego. - Powiedział.

-Hola.. Na ten sam stopień który Kazimierz oraz Michał mają?

-Tak, w sumie Igor też awansował oraz ja. Michał i Kazimierz nie, bo cóż... Michał nie chciał awansu, a Kazimierz miał awanturę z Igorem i jakoś tak wyszło. - Powiedział w skrócie to wszystko, przynajmniej jak dla mnie na to właśnie wyglądało.

-Cóż... To fajnie... Chyba - Rzekłem niepewnie. W sumie awans zawsze coś, ale też nie fer to w stosunku do Michała i Kazimierza. - A co z... Ciałem Grzegorza? - Spytałem

Borys spuścił głowę.

-Kilka dni po tym jak tu przybyliśmy Amerykanie przywieźli jego ciało, a przynajmniej jego rozkładające się szczątki. Teraz zapewne gdzieś tam w naszej ojczyźnie na cmentarzu gdzieś tam spoczywa, w zasadzie martwię się o jego rodzinę i oto jak to przeżywa. - Odparł.

Resztą drogi minęła w ciszy. Nie warto było według mnie kontynuować tematu lub zaczynać innego. To były chyba trudne dni. Dotarliśmy po długim czasie do nowej bazy. Była prawie identyko ci stara, ale inne rozłożenie budynków. Tak, namioty zastąpiły budynki. Oby mialey klimatyzację. Ale cóż... Teraz pozostaje czekać... Zwłaszcza na ten głupi bar.... Obym nie stracił tych wszystkich pieniędzy co mam.

"Wojna Fenixa" - czyli przeszłość wojenna Stasia [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz