Rozdział 2

280 22 0
                                    

Było około 20:00, kiedy Nozomi opadła na swoje duże łóżko z baldachimem, wyczerpana codziennymi zajęciami. To tyle, jeśli chodzi o dzień wolny... pomyślała gorzko. Przez telefon obiecano jej, że będzie potrzebna tylko na dwie godziny zdjęć i będzie wolna nie później niż o 15:00. Co za żart! W rzeczywistości miała dwa ujęcia jeden po drugim, zanim została zabrana na godzinny wywiad dla magazynu. Na dodatek miała godzinę treningu sztuk walki z ojcem. Kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, była wyczerpana. Jej ciało było sztywne i obolałe, chociaż jej partnerzy bardzo uważali, aby nie zostawić ani jednego siniaka na jej nieskazitelnej skórze.

To ją wkurzyło. Nie lubiła, gdy ludzie traktowali ją łatwo tylko z powodu tego, kim była, ale rozumiała, że noszenie podbitego oka podczas sesji zdjęciowej też nie byłoby idealne. 

Nozomi przewróciła się na brzuch i schowała twarz w poduszce, po czym wzięła prysznic i przebrała się w błękitne jedwabne szorty i biały top na ramiączkach. Jęknęła w poduszkę. — Dlaczego nie mogłam urodzić się z fajnym dziwactwem?

Nie żeby myślała o swoim życiu takim, jakie było - jej życie było wspaniałe! Ale czasami ... po prostu marzyła o więcej. Chciała zabawy, przygody, rywalizacji! Zabezpieczenia jej ojca sprawiły, że była ograniczona pod każdym względem. Być może dlatego właśnie sięgnęła po telefon. Stuknęła w ekran i zmarszczyła brwi w swoje kontakty. 

— Zapomniałam zapytać o jego numer...— szepnęła, myśląc o swoim nowym blond koledze. Bakugo Katsuki ... uśmiech pojawił się w kącikach jej ust, gdy odtwarzała ich spotkanie.

 Dzisiaj liczył się jako ich pierwsza prawdziwa interakcja i myślę, że nawet skłoniła go, by zgodził się z nią zjeść śniadanie! Jasne, szybko się zorientowała, że miał bardzo barwne słownictwo i zarozumiałą postawę, ale podobało jej się, że był trochę szorstki na krawędziach. Nie mógł też być zły. Pomimo swoich początkowych narzekań wciąż trzymał się z nią i pozwalał jej rozmawiać, dopóki nie nadszedł czas, by odeszła. Miała przeczucie, że gdyby naprawdę nie chciał mieć z nią nic wspólnego, nie zrobiłby tego.

Pełna inspiracji Nozomi odrzuciła telefon na bok i sięgnęła do stolika nocnego. Wyciągnęła szkicownik i zestaw ołówków do rysowania. Leżąc na brzuchu, Nozomi nuciła cicho do siebie, gdy zaczęła szkicować swój nowy rysunek. Rysowała, aż jej oczy stały się ciężkie, a palce zaczęły się ślizgać. W końcu jej głowa spoczęła na zgięciu ramienia. Jej ołówek wypadł z czubków palców, które obejmowały kręgosłup jej szkicownika, gdzie zaczęła konturować kształt znajomej twarzy.

~~~

W niedzielny poranek rozległ się głośny, irytujący sygnał dźwiękowy, który rozbrzmiewał echem w jej pokoju. Nozomi jęknęła, jęcząc niezrozumiale, że urządzenie się zamknęło i że to niesprawiedliwe.

Niezgrabnie wyskoczyła z łóżka i przeszła przez pokój, uderzając dłonią w górę budzika. 5:30 rano.

— Nienawidzę poranków... — mruknęła do siebie, wlokąc nogi do łazienki i zaczęła przygotowywać się do porannego biegu na pobudkę.

Była 6:30, kiedy dotarła do parku. Klepiąc się po policzkach, Nozomi ożywiła się, gdy tylko zobaczyła głowę popielatych kolców na szczycie wzgórza. Katsuki stał plecami do niej, wyciągając ręce na piersi.

Jego czerwone oczy zwróciły się do niej, gdy się zbliżyła.

— Poranek! — Uśmiechnęła się.

—Wyglądasz jak gówno.

Wow. Jaki czarujący.

— Dzięki słoneczko. Ty też nie tak źle wyglądasz. — Nozomi poczuła, jak jej usta drgnęły, słysząc jego szczerość.

Związany wątkami losu [Bakugo Katsuki x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz