4||Chłopak w masce

84 5 12
                                    

- To ja się pytam, co tu się odwala? - Był to głos należący do niewielkiego chłopaczka. Ubrany był w czerwono beżową bluzę oraz czarne spodnie dresowe. Na twarzy miał nałożoną maskę z długim dziobem niczym jak u pandemicznych lekarzy z czasów epidemii dżumy. Pod dziobem maska posiadała szeroki uśmiech.

Stał przed nią, opierając się na długim metalowym kiju z zaostrzonymi końcami.

Wśród tłumu rozległy się szepty.
Widocznie chłopczyna był tu kimś w rodzaju celebryty... Albo naczelnego chuligana?

- Chciałabym sama wiedzieć... Ja tylko sprzeczałam się ze sprzedawcą, gdyż chciał mnie oszukać - Wyjaśniła zwięźle. W takim stanie nie chciała podpadać komuś takiemu jak on. Mimo iż wydawał się niepozorny, to jakimś cudem udało mu się tak sprawnie zabić tamtego osiłka. Nie chciała nawet myśleć w ile sekund zdołałby skończyć z nią.

Ciężko było odczytać reakcję chłopaka ze względu na maskę, lecz raczej nie był zadowolony.

- I dlatego zrobiliście takie zamieszanie?

- Hm... No... Tak.

Chłopak założył swój kij na ramię.

- Wiesz, że złamałaś zasady tego miasta?

- Ja? - wskazała zdrową dłonią na siebie- Ja tylko broniłam swoich interesów i życia! To on próbował mnie zabić. Poza tym zmiażdżył mi rękę - w tym samym momencie delikatnie spróbowała pomachać uszkodzoną kończyną.

- Tak, dlatego to nie ty zginęłaś. Zasady są jasne. Kto wczynia bójki w mieście ten kończy marnie. Tak samo: kto zabija w mieście, również... Hehe... Zostaje wolny na wieki - musiał bardzo go rozbawić jego własny żart, gdyż pośmiał się z niego chwilę.

Harumi jednak nie było do śmiechu.
Widząc jej minę, przybrał z powrotem formalny ton.

- Słuchaj, panienko, nie łam zasad i będzie okej. Ja tylko pilnuje tutaj porządku. - cóż... Czyżby samozwańczy szeryf?

- A mogłabym wiedzieć, jakie tu panują zasady? - powiedziała wyniośle. Panienko... Pf... Ta, może i nie zaprezentowała się chwalebnie, ale bez przesady.

- Ooch, chyba jesteś nowa. - rozłożył dłoń w geście przywitania. - Witaj w Xitsie! Cóż. Nie ma tu za wiele zasad. Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij. Nie wczynaj bójek. Bądź grzeczną duszyczką, zrozumiano?

Tym razem to ona parsknęła śmiechem.

- Jesteś bardzo zabawny młody... Mogę wiedzieć, kim ty w ogóle jesteś? - Może nie było to zbyt uprzejme, lecz... Hej! Chciała wiedzieć z kim dokładnie ma do czynienia.

Zanim ptako-chłopak zdążył odpowiedzieć, z tłumu rozległo się ciche piśnięcie.

- To archanioł! Posłaniec Boga!

Pft! Archanioł? Niezłe bajery...

- A tak na poważnie? Wątpię, by Aniołek siedział z własnej woli w tym piekle - Odrzekła, unosząc brwi z niedowierzaniem.

- Niemożliwe... A jednak! Taka moja praca i baaaardzo ją lubię! - kopnął z satysfakcją proch jej niedoszłego zabójcy. Dostrzegła w nim duży łańcuch, który wisiał uprzednio na szyi już zmarłego sklepikarza.

- Och... Sadysta? - posłała mu kpiący uśmiech. Tak... Wiedziała, że nie powinna być niemiła, lecz było to silniejsze od niej.

- Sprawiedliwość - Chłopak swoim kijem podniósł ów łańcuch i uniósł go ku jej twarzy - Chcesz?

- A czy to nie będzie zaliczane do kradzieży? - Zapytała ciut cwaniacko, lecz z dozą ostrożności.

Była pewna, że pod sztucznym uśmiechem maski pojawił się również ten prawdziwy.

Jak przetrwać w życiu po życiu ||Ninjago FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz