- Hej, chodźmy tędy - zaproponował Jason wskazując na pewną wąską uliczkę - Będzie bliżej.
Juanita spojrzała na niego nieufnie. Tą droga prowadziła na plac tutejszego zbira, znanego ze swojej brutalności. Chodziły pogłoski, że kiedyś zakatował młodego chłopca tylko za to, że ośmielił się postawić stopę na jego terenie.
- Wiesz, nie sądzę by to był dobry pomysł - stwierdziła przyciskając do siebie koszyk z drobnymi zakupami po które zostali wysłani.
Po kilku godzinach stania w kolejce, przybranemu rodzeństwu udało się zdobyć tylko kilka przedmiotów z listy, których gospodarstwu domowemu brakowało już od dłuższego czasu.Pochyliła się do ucha brata i szepnęła:
- Przecież wiesz, że tu mieszka ON.Naprawdę się bała, jednak Jason wydawał się niewzruszony.
- Nie martw się, siostro. Mam informacje z wiarygodnego źródła, że dzisiaj naszego kotka nie ma w domu - wyszczerzył się w pokrzepiającym uśmiechu - No! Nie bój się tak, raz dwa i po krzyku. A zaoszczędzi nam to dużo czasu i energii.
Brązowowłosa spojrzała na niego swoimi, pięknymi krowimi oczami. Duże ciemne oczy, łagodne spojrzenie, długie rzęsy. Miała piękną, stoicką urodę. W starożytnej Grecji jej wyglądu mogła pozazdrościć jej wręcz nawet sama Hera, która z takich oczu słynęła.
- Masz rację. Zrobimy to migiem i nikt nawet nie zauważy... - Zaufała mu, gdyż faktycznie, zawsze był od niej lepiej zorientowany co dzieje się na mieście... I oczywiście była mocno zmęczona wielogodzinnym staniem w kolejce. Wizja znacznego skrócenia sobie drogi radowała jej obolałe nogi.
Więc ruszyli.
Przeszli spokojnie wąską, piaszczystą dróżką. Było ciemno i nie pachniało tam zbyt przyjemnie, lecz cóż się dziwić po osobistości tam na codzień urzędującej.
W końcu po chwili wyszli na duży zagracony plac, pełen złomu, szklanych butelek i innych odpadków.
Wyglądało to jak miastowe wysypisko śmieci, lecz dziewczyna wiedziała, że cały ten dobytek był zebrany tylko przez jedną osobę i jego kolegów.
Mimo to cieszyła się z możliwości zerknięcia, na to co się kryje za tajemniczym, wysokim płotem.
Jej brat jednak rozglądał się jakby kogoś szukał... Tylko kogo? Nikt przecież nie miał na tyle odwagi by tu wchodzić, a właściciela nie było w domu, nieprawdaż...? Sam tak przecież mówił.Zignorowała to jednak, gdyż wiedziała, że mimo tego iż chłopak gra pewnego siebie, to na pewno obawia się że jakimś cudem oprych mógłby ich zaskoczyć.
- Hej! Bachory! Co wy robicie na moich włościach?! - Rozległ się głośny krzyk, na dzwięk którego aż pisnęła - Jak ja was dorwę... To wszystkie kości wam połamię, rozumiecie?!! Gówniarze!
ON był tutaj. Czyżby wrócił?
Przecież... Przecież Jason mówił, że go nie będzie!Blondyn wydawał jakby nie był zaskoczony. Wystąpił wyraźnie pijanemu mężczyźnie na przeciw.
- Nie martw się, Juanita. Załatwię to - podszedł do mężczyzny bez ani krzty strachu. Czy on zgłupiał?!
Dziewczyna spojrzała w stronę płotu.
Awantura ściągnęła gapiów, którzy stojąc na śmietnikach, ławkach albo innym podwyższeniu, z obawą obserwowali zajście.Brązowowłosa zawołała do nich o pomoc, lecz tak jak się spodziewała, nie byli skłonni do interwencji.
Przełknęła głośno ślinę i liczyła, że Jason da radę jakimś cudem z tego wybrnąć.
CZYTASZ
Jak przetrwać w życiu po życiu ||Ninjago Fanfiction
FanfictionOstatnimi wspomnieniami Harumi były przerażone zielone oczy blondyna obserwującego jak wali jej się grunt pod nogami... dosłownie. Pamiętała swoje przerażenie i bezradność, gdy wraz z wieżowcem spadała w dół. Pamiętała przeszywający ból gdy kawałk...