3

74 4 0
                                    

Gdy znaleźliśmy się w wiosce postanowiliśmy pójść najpierw do Miodowego Królestwa, a później do Trzech Mioteł. 

-To wybierz sobie co chcesz, a ja zapłacę. - powiedział blondyn. 

- Nie musisz, przecież sam mogę za siebie zapłacić. - zaprzeczyłem od razu. 

- Nie muszę, ale chcę. 

Nie miałem zamiaru się z nim kłócić, więc wybrałem sobie pare słodyczy tak, aby cena nie przekroczyła 10 galeonów i podszedłem do blondyna. 

- Tylko tyle? Wybierz coś jeszcze. 

- Nie dzięki. To mi wystarczy. - powiedziałem lekko się do niego uśmiechając. 

- Niech ci będzie. - powiedział i ruszył w stronę kasy aby zapłacić za zakupy. 

- Idź już do baru i zajmij miejsca. Ja muszę jeszcze coś załatwić. - powiedział gdy wyszliśmy z Miodowego Królestwa. 

- Okej. - Wszedłem do budynku i zająłem stolik w rogu z w miarę wygodną kanapą.

- Co podać? - zapytał młody chłopak, który prawdopodobnie tutaj dorabiał.

- Na razie nic. Czekam jeszcze na kogoś. 

Po 10 minutach pojawił się blondyn. Zamówiliśmy ognistą whisky i siedzieliśmy rozmawiając. Każdy z nas mówił po kolei jakiś fakt ze swojego życia i w ten sposób lepiej się poznawaliśmy. 

Około 19:50 stwierdziliśmy, ze chyba pora się zbierać. Wzięliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z baru. Jako iż alkohol nie działa na mnie najlepiej, cały czas coś bełkotałem pod nosem. Draco musiał mnie trzymać abym się nie wywalił. Jakim cudem wypił więcej ode mnie, a zachowuje się jakby był trzeźwy?

- Może wpadniesz do mnie? Posiedzimy jeszcze trochę. - zaproponował gdy byliśmy już w hogwarcie. 

- No spoko. - odpowiedziałem nawet się nie zastanawiając. Weszliśmy do jego dormitorium. Było urządzone podobnie do mojego tylko kolory były inne. Po lewej stronie stała szafa z ciemnego drewna, a zaraz obok niej było biurko. Po prawej stronie znajdowały się drzwi, najprawdopodobniej prowadzące do łazienki. Zamknął za nami drzwi i rzucił się na wielkie dwuosobowe łóżko, które stało na wprost wejścia.

- Czuj się jak u siebie. - powiedział i podniósł się do siadu.

 Usiadłem koło niego. Nastała między nami niezręczna cisza. Nagle chłopak podniósł się i wyciągnął z kieszeni jakiś dziwny materiał. 

- Czy to jest torebka? - zapytałem zdziwiony. 

- Tak. Rzuciłem na nią zaklęcie zmniejszająco zwiększające. - odpowiedział niewzruszony. Wyciągnął z niej pare opakowań i podał mi je. - Ponieważ ty nie chciałeś sobie nic wybrać to, sam kupiłem tobie słodycze.

- Ale ja nie mogę tego przyjąć. 

- Możesz, a nawet musisz. Ja nie lubię słodyczy, a poza tym to chce ci się odwdzięczyć za rano. Poprawiłeś mi humor. 

- Ten jeden jedyny raz przyjmę coś od ciebie w podziękowaniu za pomoc. Nie musisz mi się odwdzięczać bo przecież przyjaciele sobie pomagają. Tak czy siak dziękuję. - powiedziałem i odebrałem opakowania od ślizgona.

- To co robimy? - zapytał po chwili ciszy. Chłopak wyciągnął jeszcze dwie butelki whisky i postawił na stole.

- Może zagramy w pytania? - zaproponowałem. - A żeby było zabawniej to jeśli nie odpowiemy na pytanie mamy jakieś zadanie do wykonania. Co ty na to?

What do you really desire? || Drarry <ZAWIESZONE>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz