5

61 4 0
                                    

Następnego dnia, gdy się obudziłem zauważyłem, że blondyna nie było w pokoju. Pomyślałem, że poszedł na śniadanie więc udałem się w stronę łazienki. Otworzyłem drzwi, lecz niewiele widziałem. Całe pomieszczenie było zaparowane, jednak dało się zauważyć sylwetkę.

Był to Draco. Stał niczego nieświadomy i się kąpał. Wyszedłem czerwony jak burak i postanowiłem po prostu się ubrać. Wykąpie się wieczorem. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Zawołałem skrzata, który przyniósł dwa talerze z naleśnikami.

Nie czekając na Draco zacząłem jeść swoją porcję. Po dziesięciu minutach chłopak nadal nie wychodził więc postanowiłem zapukać, czy coś się stało. Podszedłem do drzwi i zapukałem.

- Proszę. - otworzyłem drzwi i zobaczyłem blondyna stojącego przed lustrem w samym ręczniku. Nakładał jakąś maź na twarz.

- Um... cześć. Masz śniadanie na stole. - powiedziałem starając się utrzymywać kontakt wzrokowy, aby nie zacząć znowu przyglądać się jego ciału.

- Dzięki. Masz jakieś plany na dzisiaj?

- Chciałem się spotkać z Hermioną i powiedzieć jej, że się pogodziliśmy.

- Czyli wychodzisz tak?

- Chyba tak.

- Ok, to do zobaczenia później.

- Do później.

Wyszedłem z dormitorium i udałem się w stronę wieży Gryfindoru. Była niedziela więc brunetka powinna być w swoim dormitorium, albo ewentualnie w bibliotece. 

Zapukałem do jej pokoju. Czekałem chwilę i po chwili zauważyłem otwierające się drzwi. W progu stanęła Hermiona i gdy tylko mnie ujrzała rzuciła mi się na szyję.

- Tak się cieszę, że Cię widzę. Nic Ci nie jest? Co się w ogóle stało? Pomfrey nie chciała nikogo wpuścić.

- Jak to nie chciała nikogo wpuścić? Zresztą nie ważne. Mogę wejść?

- Tak jasne. Proszę. - powiedziała i wpuściła mnie do pokoju. - No więc co się stało? Dlaczego wylądowałeś w skrzydle szpitalnym?

- Upiłem się do nieprzytomności. - gryfonka spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem. - Ale to nie wszystko. Ktoś chciał mnie otruć, więc dodał czegoś do ognistej.

- Wiesz kto to mógł być? I co dolał?

- Nie. Severus próbuje ustalić co to była za trucizna. O co chodziło Ci z tym, że Pomfrey nie chciała nikogo wpuścić?

- Mówiła, że musisz odpoczywać i nie może nikogo wpuścić. Tylko jedna osoba była tam wpuszczana, ale niestety nie wiem kto to był i dlaczego miał ten przywilej.

- A właśnie. Chciałbym ci coś powiedzieć.

- Słucham. - spojrała na mnie zaciekawionym wzrokiem. Wziąłem głęboki wdech i zacząłem mówić.

- Więc od jakiegoś czasu mam lepszy kontakt z pewnym ślizgonem. Mówię to tobie, ponieważ wiem jak Ron by na to zareagował. - tutaj urwałem na chwilę, bo nie byłem pewny, czy mogę powiedzieć o kim mówię, ale postanowiłem zaryzykować. - Tą osobą jest Draco Malfoy.

Hermiona stała jak wryta. Nawet spodziewałem się tego co nastąpiło po chwili.

- Wyjdź. - powiedziała spokojnie. - Wyjdź i nie wracaj.

Zrobiło mi się przykro, bo myślałem, że Hermiona jest moją przyjaciółką i zrozumie moją sytuację, a tymczasem wszystko zepsułem. Wyszedłem i skierowałem się na wieże astronomiczną. Zawsze tu przychodzę, gdy chcę pobyć sam.

Usiadłem przed barierką opuszczając nogi na dół, aby swobodnie wisiały. Pare łez spłynęło mi po policzku. Nie miałem w nikim wsparcia. Zastanawiało mnie, dlaczego to akurat Draco miał wstęp do mnie, gdy leżałem w skrzydle szpitalnym. Postanowiłem po powrocie do dormitorium się o to spytać.

Siedziałem jeszcze długo na wieży, aż nie zaczęło się ściemniać. Obejrzałem zachód słońca i postanowiłem jeszcze chwilę się przejść po zamku. Gdy zrobiło mi się zimno wróciłem do swojego tymczasowego pokoju.

- Czemu tak długo cię nie było? - to były pierwsze słowa jakie usłyszałem po wejściu.

- Spędzałem czas z Hermioną i straciłem poczucie czasu. - powiedziałem nie patrząc w jego stronę. Nie chciałem żeby zobaczył, moje czerwone i spuchnięte od płaczu oczy.

- Mnie nie okłamiesz. Widziałem ją godzinę po twoim wyjściu w bibliotece i gdy zapytałem ją czy wie gdzie jesteś powiedziała, że nie. - powiedział ze złością w oczach.

- Przepraszam po prostu nie chcę  o tym gadać. - powiedziałem przygnębiony.

- Coś się stało? - zapytał troskliwie tak jakby wszystkie negatywne emocje opuściły jego ciało.

- Nie. Jestem zmęczony chyba się położę już spać.

- Okej. Ale jeszcze wrócimy do tej rozmowy.

Przebrałem się w piżamę i położyłem się do łóżka. Jednak cały czas nie mogłem zasnąć. To pytanie nie dawało mi spokoju.

- Mam jeszcze jedno pytanie. - powiedziałem odwracając się w stronę chłopaka. Skierował na mnie wzrok i skinął głową na znak, że mogę mówić. - Dlaczego tylko ty miałeś wstęp do skrzydła szpitalnego. Przecież nikt nie mógł mnie odwiedzać.

- Martwiłem się o ciebie a ta jędza nie chciała mi nic powiedzieć, więc nakłamałem jej trochę, że jesteśmy razem i wtedy udzieliła mi informacji.

-Oh... okej. To dobranoc.

- Dobranoc.

Zasnąłem z małym mentlikiem w głowie. Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.

***
🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢🐢

Nie ma 1000 słów ale jak na powrót po przerwie to jestem zadowolona. Mam nadzieję, że się podoba i byłabym wdzięczna za udostępnienie, aby książka dotarła do większej ilości osób. Z góry dziękuję.

Bye bye🐢

What do you really desire? || Drarry <ZAWIESZONE>Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz