Wnętrze pachniało drewnem. Domek składał się z jednego pomieszczenia i malutkiej łazienki. Na środku stał kominek na którego widok ucieszyła się jak małe dziecko. Wnętrze było dość puste,  drewniany stoliczek w towarzystwie czterech, nie wyglądających na stabilne krzeseł, nie prezentował się okazale a ustawione pod ścianą szafki nie mogły kryć wiele. Wszechobecny kurz i brud bynajmniej nie stanowiły efektownej dekoracji  a zarówno drzwi jak i podłoga były źródłem skrzypliwych dzwięków przypominających koty upominające się o jedzenie. To wszystko nie było dla niej ważne, domek wydawał jej się najwspanialszy na świecie.  Niestety przybycie na miejsce nie oznaczało natychmiastowego odpoczynku. Musieli wykonać wiele zadań aby potem zająć się przyjemnościami. Za pomocą ukrytych za drzwiami mioteł udało im się w znacznym stopniu posprzątać. Czynność ta, nie wydawała jej się wymagająca natychmiastowego wykonania, ale nie protestowała. Patrząc na ten cały bałagan zaczęła się za to zastanawiać, jak dawno temu Dan i Mark opuścili swoją kryjówkę, oraz gdzie i co w tym czasie robili. Przez chwilę, pomyślała nawet, że znają kilka takich schronień i poruszają się między nimi. Po wykonaniu tego zadania wyszli na zewnątrz i zaczęli zbierać drewno na opał. Na ziemi leżało go naprawdę sporo, skupiła się na drobnych patykach i korze na rozpałkę ale martwiła się nieco ponieważ wszystkie były bardzo nasiąknięte wodą. Chłopcy znaleźli kilka grubych konarów, które porąbali na mniejsze kawałki za pomocą siekiery schowanej w jednym z ich plecaków. Wszystko to zanieśli do domu i Mark zabrał się za rozpalanie w kominku. Sztuka ta była dość trudna biorąc pod uwagę wilgotność drewna, ale na szczęście okazało się, że przezornie zostawili sobie wcześniej trochę suchej kory i chrustu. Z plecaka Mark wyciągnął również zapałki i już po chwili cała trójka mogła się cieszyć błogim ciepłem. Pomarańczowe płomienie miały wręcz hipnotyzującą moc, wpatrywała się w nie i rozkoszowała podnoszącą się dzięki nim temperaturą. Siedzieli tak chwilę w milczeniu po czym Mark wyjrzał za okno nieco zaniepokojony.

- Powoli robi się ciemno - zauważył

Dan zaczął przeszukiwać stertę kocy i z pomiędzy nich wyciągnął spory kawał ciemnego płótna. 

- Będziesz mi potrzebna Am - dodał rozkładając materiał na podłodze.

Mark wciąż pilnował ognia, nie pozwalając mu zgasnąć a oni zajęli się tajemniczą płachtą. Wyjaśnili jej, że kiedy w kominku się palą a na dworze jest ciemno, dom staje się bardzo widoczny co jest bardzo niebezpieczne. Musieli więc odpowiednio zasłonić okna rozpruwając najpierw tkaninę na odpowiedniej wiekości części a następnie zawieszajac je nad okiennicami. Po skończonej pracy przyszła pora na wyczekiwany posiłek.

- Pewnie umierasz z głodu co Am ? - zagaił Dan

Jakby w odpowiedzi na zadane pytanie z jej brzucha wydobyło się głośne burczenie i oboje się zaśmiali. Chłopcy zaczęli przeglądać zawartość mniejszego plecaka i wyjmować z niego potrzebne przybory. Były wśród nich cztery menażki, kilka sztućców, termos oraz dwa metalowe kubki. W drugim plecaku mieli jedzenia na którego widok aż nie mogła powstrzymać ślinotoku. Jej oczom ukazało się pięć puszek konserwowych z czerwoną fasolą, oraz dwie z groszkiem, trzy duże słoiki ciecierzycy. Dwa, wyglądające na kilogramowe, worki kryły w sobie, jak sie później dowiedziała kaszę, następne dwa ryż i jeden mąkę. Kolejna była paczka makaronu, kilogramowe opakowanie soli, słoik masła orzechowego, paczka musli z dodatkiem orzechów i rodzynek, cztery tabliczki czekolady, pięć czekoladowych batoników i pudełko maślanych ciasteczek w kształcie zwierzątek. Nie mogła oderwać wzrou od tych cudów, miała ochotę rzucić sie na nie jak zwierzę i pożreć je wszystkie sama. Na szczęście przed zrobieniem takiej głupoty powstrzymał ją Dan.

- Widzę jak ci się oczy świecą do naszego żarcia. Spokojnie podzielimy się z tobą, ale musisz pamiętać, że nie możemy pozwalac sobie na zbyt dużo. Nawet nie zdajesz sobie sprawy ile trudu sprawiło nam zdobycie tego jedzenia. Można powiedzieć, że ryzykowaliśmy życie. Teraz wydaje się tego dużo, ale uwierz mi to bardzo skromne zbiory biorąc pod uwagę  na jak długo muszą nam wystarczyć. Tym bardziej, że nie spodziewaliśmy się powiększenia składu. Wszystkim się dzielimy, nigdy nie jemy sami, oszczędzamy. Nie masz się przejadać, nie masz nawet sie najadać. Powinnaś napełnić swój żołądek na tyle aby przetrwać kolejny dzień. Sól nie będzie służyć nam jako przyprawa, wzięliśmy ją na wypadek jakby udało nam się coś upolować, dzięki niej mięso dłużej wytrzyma.

AmnesiaWhere stories live. Discover now