Pov. Polska
Zbliżaliśmy się powoli do obozu. Zostało nam może piętnaście minut drogi.
Kiedy byliśmy już w bramie obozu zobaczyłem Dziadzia, który stał w wejściu do namiotu sztabowego.
Natychmiast mnie zauważył i zaczął się kierować w naszą stronę.
Dalej byłem w prowizorycznie założonym bandażu na oko, który z resztą zdążył już trochę przeciec.
Dziadzio - Już wróciliście? Szybko. - przyjrzał się mojej twarzy. - Polska do cholery, coś ty sobie zrobił?! - zapytał zdenerwowany i zmartwiony w jednym momencie.
P - Rosję spotkałem. Był szybszy. Następnym razem mu się nie dam tak łatwo. - powiedziałem drapiąc się po karku.
Starszy mężczyzna westchnął zrezygnowany.
Dziadzio - Zabierzcie go do sanitarki. - zwrócił się do przechodzących medyków.
Ci kiwnęli głowami i zaczęli kierować się do sanitarki, a ja za nimi.
Kiedy weszliśmy do namiotu kazali mi usiąść na kozetce, więc tak też zrobiłem.
Medyk - Miał pan niezłe szczęście. Łuk brwiowy nie wbił się głęboko w czaszkę, a tylko naruszył oko. - powiedział po krótkiej inspekcji mojej rany.
P - A dam radę coś z niego jeszcze zobaczyć, czy raczej go nie uratujecie?
Medyk - Marne szanse. Kość mocno naruszyła gałkę oczną i inne narządy w oku. Jeśli infekcja nie rozniesie się po czaszce to już będzie dobrze. Na razie muszę wyczyścić ranę z krwi i zobaczyć co jestem w stanie zrobić na chwilę obecną.
Medyk wziął czystą szmatkę i namoczył ją w wodzie utlenionej, a następnie zaczął przeczyszczać oko i łuk brwiowy.
Cicho syknąłem kiedy czyścił otwarte rany.
Medyk - Mam złe wieści. - powiedział zmartwiony.
P - Jakie?
Medyk - W tych warunkach nie jestem w stanie uratować pana oka.
P - W porządku... - powiedziałem lekko zrezygnowany i niespodziewanie syknąłem z bólu.
Medyk - W porządku?
P - Pękam, czyli powoli umieram, a razem ze mną patriotyzm...
Medyk - Da się coś z tym zrobić?
P - Wzmacniać patriotyzm w kraju. Nic więcej.
Do namiotu wszedł Dziadzio.
Dziadzio - Po pierwsze jak się czujesz?
P - Bywało lepiej, ale nie jest źle.
Dziadzio - Po drugie - Rozum ci odjęło?! Teraz nas namierzą!
P - Znam Rosję na tyle, żeby stwierdzić, że nikomu o mnie nie powie. Najpierw wytropi mnie na własną rękę, a potem będzie męczył. Nie lubi się dzielić.
Dziadzio - Mama urwie ci głowę za coś takiego, ale skoro tak mówisz niech ci będzie... - powiedział zrezygnowany. - Chodź do sztabu.
Krótko mruknąłem i ruszyłem za mężczyzną.
Kiedy przechodziliśmy przez plac, podbiegł do nas chłopak z torbą taką jaką nosili listonosze.
??? - Czuwaj! Mam odpowiedź z Węgier.
Spojrzeliśmy po sobie z Dziadziem.
P - Pokaż.
CZYTASZ
Strzały zza rogu
FanficOpis: III wojna światowa rozpoczyna się, a Polska ma najgorzej ze wszystkich, bo jest jedynym najechanym państwem. Czy mu się uda? Czy się podda? Czy w tym wszystkim zdobędzie sprzymierzeńców? ⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️⚠️ PRZECZYTAJ OPIS ZANIM ZACZNIESZ CZYTAĆ KS...