7 Atak na Ker-Paravel i długi tydzień

324 13 0
                                    

*Pov Piotr*
Moglibyśmy tak siedzieć godzinami. Przynajmniej ja mogłem. Nagle miłą ciszę przerwał krzyk:
- ,,Atak!"
Liliana poderwała się z gałęzi.
- Pójdę sprawdzić o co chodzi. - wtem rozległ się stukot miecza.
- Lilia, nie. Ja pójdę. Ty tu zostań.
Nagle dziewczynę otoczyła złota mgła która opadła po dwóch sekundach. Lilia miała miecz, strzały i łuk.
- Na wszelki wypadek - uśmiechnęła się.
Jako że znajdowaliśmy się z tyłu zamku musiałem okrążyć cały Ker-Paravel. Nagle podleciał do mnie mroczny elf. Walczyliśmy jakiś czas, bez żadnych ran, ale jemu chciało się to zrobić. Kiedy miał wziął zamach niewiadomo z kąd przede mną pojawiła się Lilia i przejęła pocisk który miał być na mnie.
Z jej ramienia zaczęła wypływać krew. Po chwili dziewczyna zbladła i upadła na co elf się zaśmiał. Trwało to duższą chwilę dlatego wziąłem Lilię na ręce i prędko pobiegłem do drzwi zamku. Otworzył mi jeden z rycerzy, czyli centaur. Żaden elf się na niego nie rzucił, bo nie było ich aż tyle.
W Ker-Paravelu zaniosłem ją do jej komnaty i położyłem na łóżku.
- Lilia... - wyszepałem.
Miecz musiał być zaczarowany. Przecież gdyby Liliana została tak potraktowana zwykłym mieczem leciała by jej krew, ale nie zemdlałaby, na pewno.
Moszedłem poszukać Łucji. Była przytulona do Zuzanny, a razem z nimi był Edmund. Na początku mała nie chciała nigdzie iść, ale Zuzana i Edmund zrozumieli powagę sytuacji i kazali zabrać jej flakonik z magiczną substancją która ma właściwości leczenia ran, dostała ją od Świętego Mikołaja.
-,, Oby tylko nie było za późno" - myślałem.
Gdy dotarliśmy do komnaty Lilii zobaczyliśmy że zgromadziły się koło niej zwierzęta.
- Uciekajcie! - warknąłem do nich.
Łucja podeszła do dziewczyny i wylała jeden kroplę z flakonika na jej ramię.
- A może trzeba ich trochę więcej?
- Piotr, nie martw się. Lilia z tego wyjdzie, po prostu potrzeba czasu - powiedział Edmund.
- Obyś miał rację, Edmund. Obyś miał rację...
I wtedy usłyszeliśmy donośny głos:
- Koniec ataku! Centaury są za silne! Nie pokonamy ich!
W powietrzu rozbrzmiał trzepot skrzydeł. Zrobili odwrót, ale teraz trzeba przyszykować się i być gotowym na ich kolejne ataki.

***
Minął tydzień. Liliana się nie obudziła. Nie wychodziłem z jej komnaty, ponieważ ciągle miałem nadzieję że w końcu wstanie z łóżka.
Właśnie wtedy zrozumiałem że gdy poznałem Lilianę, to nie było tylko chwilowe zauroczenie. Nie. Teraz zrozumiałem że ją kocham. Chociaż znamy się tylko dwa tygodnie.
Wnet usłyszałem cichy głos. Głos który tak bardzo chciałem usłyszeć.
- Piotr? Co się stało?
- N-nic - łza spłynęła mi po policzku. - Wreszcie się obudziłaś...
- Spałam? Ile?
- T-t- tydzień.
- Tydzień!? Co się wtedy stało? Pamiętam tylko że...
- Odebrałaś pocisk który był na mnie... W ramię. Potem zemdlałaś i zaniosłem cię do zamku. Kazałem wylać Łucji kilka kropel magicznego eliksiru, ale ona wylała tylko jedną i...i... może to dlatego budziłaś się tak długo.
- Na mnie eliksiry takie eliksiry działają inaczej niż na innych. Ale co że zwierzętami?
- Są w komnacie. Innej, ale blisko.
Pogładziłem jej włosy.
Liliana o co więcej nie pytała, ponieważ zasnęła. Wiem że nic jej nie jest, i to jest najważniejsze.
Wyszedłem z komnaty Lilii, lecz wpadłem na Edmunda.
- Piotr! No nareszcie, ile można siedzieć w jednym pokoju!?
- Cicho, Edmund - rozkazałem. - Obudzisz Lilię.
- Ona żyje!? Muszę to powiedzieć Łucji i Zuzannie!
- Edmund, proszę cię, cicho.
- Spokojnie, pewnie i tak ciągle śpi.
- Jeżeli ją obudziłeś to popamiętasz - warknąłem i znowu udałem się do komnaty Lilii.

*Pov Edmund*
- Jeżeli ją obudziłeś to popamiętasz - warkną i znowu udał się do komnaty Liliany.
Trzeba przekazać dziewczynom że się obudziła i że żyje. Piotrek był jednak mądry że przesiedział tam tydzień. Gdyby nie on nadal myślałbym że trzeba przygotować się na najgorsze.
Gdy zobaczyłem Zuzannę i Łucję które zmierzały w kierunkunkomnaty Lilii, aby zobaczyć Piotra.
- Lepiej tam nie wchodźcie - powiedziałem na co Łucja się rozpłakała i wtuliła w Zuzannę.
- Czy-czyli n-n-nie żyje....?
- Co?! Nic takiego nie powiedziałem! Lilia żyje, Piotr mówił że śpi i żeby jej nie przeszkadzać.
- Ufff... Jaka ulga... - szepnęła Zuzanna.
- Może wyprawiamy z tej okazji bal? - zaproponowała Łusia.
- Dobry pomysł, ja bym się zgodził, ale to Piotr musi zdecydować.
- Ach... Tak...
- W takim razie Łusiu, chodźmy już. Przyjdziemy później.
Jako że Piotr przez tydzień nie uczestniczył NIGDZIE to ja z Zuzią przejęliśmy jego obowiązki. Nie powiem, trudne były. Cieszę się że jutro wszystko wróci do normy. Jeśli oczywiście będzie chciał. Może być tak że Lilia będzie słaba po całym tym zajściu i on będzie chciał z nią być.
Jedno wiem na pewno: Piotr nigdy nie pozwoli już walczyć Lilii w jakiejkolwiek bitwie. No ale częściowo to jego wina. Mógł zostać z Lilianą, a nie iść walczyć. Liliana była naprawdę dzielna, przecież to mogło spotkać Piotra, mogło być nawet jeszcze gorzej...
Zaczynam podejrzewać że ta jego opiekuńczość o Lilię nie jest przypadkiem. Gdyby mi, Łucji albo Zuzannie stało się coś takiego, czy też siedziałby ciągle w jednym miejscu i czekał aż wstaniemy? Wątpię. Ale wolę tego nie sprawdzać. Myślę że Piotr zakochał się w Lilii.

*Pov Łucja*
Liliana żyje! Hurra! Już niedługo ją zobaczę. Nie taką która wygląda na martwą, tylko taką radosną, pełną energii i magii. Będę mogła ją w końcu uściskać. Wszystko wróci na swoje miejsce.
Ja, Zuzanna i Edmund myślimy o tym podobnie. Pewnie zobaczymy jak czaruje. To będzie piękne.
Muszę zapytać Piotrka czy zgodzi się na ten bal. Mam nadzieję że nie wyrazi sprzeciwu.
I właśnie wtedy pomyślałam sobie że może Edmund powiedział nam że Lilia żyje, gdy tak naprawdę jest odwrotnie. Edmund chociaż wyglądał na urdowanego... no cóż, może chciał pocieszyć sam siebie...? Przecież nie weszliśmy do jej komnaty...
- Łusiu, Łusiu co się stało? - spytała mnie nagle Zuzanna.
- A może Liliana nie żyje? Może Edmnd zataił przed nami prawdę?
- Przecież wyglądał na zadowolonego.
- Na początku też tak myślałam, lecz teraz zdałam sobie sprawę że to może nie być prawda. Może Piotr i jego okłamał? A może prosił go żeby nie mówił nam prawdy?
- Jeszcze nie wiemy co jest prawdą, a co nie, ale zaraz się tego dowiemy. Idziemy do Liliany.

*Pov Piotr*
Patrzyłem na Lilianę z wyraźną ulgą. Nagle do pokoju weszły moje siostry.
- Czy ona żyje!? - wypaliła od razu Łucja.
- Cicho, Łusiu, błagam. Czy wszyscy naprawdę chcą ją dzisiaj budzić?
- Piotrze, nie odpowiedziałeś na moje pytanie!.
- Ciszej. Ale tak, Lilia żyje - te słowa mogłem mówić i mówić. Były takie miłe.
Łucja bez zastanowienia weszła do łóżka, i lekko przytuliła Liliankę.
- Uchhh... Łucja? O co chodzi? - powiedziała Liliana.
Miny Łucji i Zuzanny były bezcenne. Na szczęście Liliana jeszcze spała i dziewczyny jej nie obudziły.
- Teraz mi wierzycie?
- Oczywiście - odpowiedziała Zuzanna i obie wyszły z pkoju.
Wnet znów zobaczyłem Łucję.
- Możemy urządzić bal z powodu obudzenia Lilii?
- Później powiem Łusiu. Jeśli Liliana będzie się czuć dobrze to nie widzę przeciwwskazań.
- Jej!

Królowa zwierząt - Opowieści z NarniiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz