- Jesteście pewni, że to on i reszta niebieskich?-
Staliśmy nad mapą doliny pontaru rozłożoną na skrzyni służącej za stół. Mówiąc "my" mam na myśli siebie, Iorwetha, Ciarana, Ele'yasa, Toruviel i Aryę. Była to w miarę "nieoficjalna" narada.
- Tak Cervan. Na pewno był to Vernon Roche i jego niebieskie pasy. Wiesz, że jego twarzy łatwo się nie zapomina.-
-k*wa, ile jeszcze czasu nam zostało?-
-około dnia.-
-cholera, jeszce gorzej. -
-Jaki mamy plan?-
Zapytał Ciaran i w tym momęcie wszystkie oczy zwróciły się na mojego brata z wyczekiwaniem.
- Dajcie mi zebrać myśli. Potem dostaniecie dyrektywy.-
-Ale... -
Usłyszałam za sobą jakże znajomy głos "wiecznego sprzeciwu" jak to zwykli nazywać moi towarzysze. Już miałam ją uciszyć gdy ktoś mnie ubiegł.
-Arya kiedy dowódca mówi "zebrać myśli" to jest to równe z wypieprzać mi z tąd w podskokach. Kapito?-
Powiedział Ciaran rzucając elfce mordercze spojrzenie.
-Nooo ... dobra.-
Mówiąc to wycofała się do wyjścia.
Ech, ta Arya jak zwykle podważająca decyzje swojego dowódcy. Pomyślałam uśmiechając się lekko pod nosem. Nie przepadałam za nią, ale była jednym z lepszych wojowników.Już miałam wychodzić w ślad za innymi, gdy usłyszałam za sobą rozkaz.
-Nimrodel, ty jeszcze tu zostań, muszę z tobą zamienić słówko.-
Gdy wszyscy wyszli z szałasu, z zachowania Iorwetha zniknęła cała pewność siebie a maska o nazwie "legendarny dowódca scoia'tael" zniknęła całkowicie ustępując miejsce zmęczeniu i niewielkiemu zwątpieniu. Mój brat z ciężkim westchnieniem rezygnacji opadł na skrzynię na której jescze przed chwilą znajdowała się mapa teraz już wsadzona na swoje miejsce.
-Co chciałeś mi powiedzieć Cervan?-
-Mam kilka pytań, na temat szczegółów których nie poruszyliście z Ciaranem w oficjalnym zeznaniu. Bo wiem że nie powiedzieliście wszystkiego.-
-Dlaczego przed tobą nigdy nic nie umyka?-
- odpowiedz sobie samodzielnie na to pytanie, lecz najpierw opowiedz mi to co wcześniej przemilczałaś.-
Rzekł, a po jego twarzy przemknął cień uśmiechu.
-Na statku była także ruda czarodziejka i vatt' ghern.-
-Wiedźmin?-
-Tak. A dokładniej biały wilk. Powinien być martwy, i to mnie zastanawia.-
-Czyli najpewniej szukają królobójcy.-
- Ale wiesz że ta sytuacja będzie dla tego cholernego dh'oine Rocha jak upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu?Bo zarazem doprowadzi Letho przed sąd, a ciebie i całe komando możliwe że wymorduje.-
-Tak mam pojęcie. Lecz nie martwmy się na zapas.-
- Masz już jakiś plan działaniania?-
-Zamierzam wyjść Tym dh'oine na spotkanie. Razem ze mną będzie oddział scoia'tael z łukami w pogotowiu. -
- Jesteś szalony. - rzuciłam a w moim głosie słychać było niedowierzanie zmieszane z zaciekawieniem-Masz dla mnie jakieś dokładne rozkazy? -
- Wiem. A co do zadania to musisz wyruszyć do Bindugi i ostrzec Malenę, porozmawiaj też z Cedrikiem, zbierz informacje od naszych informatorów we Flotsam i uprzedź ich o przyjeździe Rocha i niebieskich pasów do miasta.-
- Tak jest szefie!-
Powiedziałam teatralnie salutując.
Iorweth popatrzył się na mnie z politowaniem i zaczął się cicho śmiać. Nie pamiętam gdy ostatni raz go takiego widziałam, ale była to miła odmiana. Po chwili spoważniał i rzekł.
- Ale potraktuj to zadanie poważnie, i uważaj na szpiegów oraz osoby które za pieniądze zrobią wszystko.-
- Wiem, wiem. Va faill.-
-Va faill.-
*******************************
SŁOWNIK:
Cervan-Lis
Va faill- [Va fajl] do widzenia / żegnaj
Dh'oine- [duan] człowiek
Vatt' ghern- [vatgern] wiedźmin
scoia'tael- [skojatel] wiewiórki
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto trzeci rozdział historii. W następnym miejsce wydarzeń się poszerzy o kilka kilometrów :)
Ps. Dziękuję za komentarze pod poprzednimi rozdziałami.
Next będzie za tydzień lub dwa ale nic do końca nie obiecuję możliwe że będzie też dużo wcześniej.
CZYTASZ
Scoia'tael
FanfictionFanfick o świecie Wiedźmina. Opisuje niektóre sytuacje z książki (np. bitwa pod Berenną, rzeź brygady Vrihedd i wiele innych). Cała historia dzieje się po bitwie z La Valette'ami (Wiedźmin 2 zabójcy królów). Z perspektywy Scoia' tael Prawa autorski...