Rozdział 3

330 20 3
                                    

- Jesteście pewni, że to on i reszta niebieskich?-

Staliśmy nad mapą doliny pontaru rozłożoną na skrzyni służącej za stół. Mówiąc "my" mam na myśli siebie, Iorwetha, Ciarana, Ele'yasa, Toruviel i Aryę. Była to w miarę "nieoficjalna" narada.

- Tak Cervan. Na pewno był to Vernon Roche i jego niebieskie pasy. Wiesz, że jego twarzy łatwo się nie zapomina.-

-k*wa, ile jeszcze czasu nam zostało?-

-około dnia.-

-cholera, jeszce gorzej. -

-Jaki mamy plan?-

Zapytał Ciaran i w tym momęcie wszystkie oczy zwróciły się na mojego brata z wyczekiwaniem.

- Dajcie mi zebrać myśli. Potem dostaniecie dyrektywy.-

-Ale... -

Usłyszałam za sobą jakże znajomy głos "wiecznego sprzeciwu" jak to zwykli nazywać moi towarzysze. Już miałam ją uciszyć gdy ktoś mnie ubiegł.

-Arya kiedy dowódca mówi "zebrać myśli" to  jest to równe z wypieprzać mi z tąd w podskokach. Kapito?-

Powiedział Ciaran rzucając elfce mordercze spojrzenie.

-Nooo ... dobra.-

Mówiąc to  wycofała się do wyjścia.
Ech, ta Arya jak zwykle  podważająca decyzje swojego dowódcy. Pomyślałam uśmiechając się lekko pod nosem. Nie przepadałam za nią,  ale była jednym z lepszych wojowników.

Już miałam wychodzić w ślad za innymi, gdy usłyszałam za sobą rozkaz.

-Nimrodel, ty jeszcze tu zostań, muszę z tobą zamienić słówko.-

Gdy wszyscy wyszli z szałasu,  z zachowania Iorwetha zniknęła cała pewność siebie a maska o nazwie "legendarny dowódca  scoia'tael" zniknęła całkowicie ustępując miejsce zmęczeniu i niewielkiemu zwątpieniu.  Mój brat z ciężkim westchnieniem rezygnacji opadł na skrzynię na której jescze przed chwilą znajdowała się mapa teraz już wsadzona na swoje miejsce.

-Co  chciałeś mi powiedzieć Cervan?-

-Mam kilka pytań, na temat szczegółów których nie poruszyliście z Ciaranem w oficjalnym zeznaniu. Bo wiem że nie powiedzieliście wszystkiego.-

-Dlaczego przed tobą nigdy nic nie umyka?-

- odpowiedz sobie samodzielnie na to pytanie, lecz najpierw opowiedz mi to co wcześniej przemilczałaś.-

Rzekł, a po jego twarzy przemknął cień uśmiechu.

-Na statku była także ruda czarodziejka i vatt' ghern.-

-Wiedźmin?-

-Tak. A dokładniej biały wilk. Powinien być martwy, i to mnie zastanawia.-

-Czyli najpewniej szukają królobójcy.-

- Ale wiesz że ta sytuacja będzie dla tego cholernego dh'oine Rocha jak upieczenie dwóch pieczeni na jednym ogniu?Bo zarazem doprowadzi Letho przed sąd, a ciebie i całe komando możliwe że wymorduje.-

-Tak mam pojęcie. Lecz nie martwmy się na zapas.-

- Masz już jakiś plan działaniania?-

-Zamierzam wyjść Tym dh'oine na spotkanie. Razem ze mną będzie oddział  scoia'tael  z łukami w pogotowiu. -

- Jesteś szalony. - rzuciłam a w moim głosie słychać było niedowierzanie zmieszane z zaciekawieniem-Masz dla mnie jakieś dokładne rozkazy? -

- Wiem. A co do zadania to musisz wyruszyć do Bindugi i ostrzec Malenę, porozmawiaj też z Cedrikiem, zbierz informacje od naszych informatorów we Flotsam i uprzedź ich o przyjeździe Rocha i niebieskich pasów do miasta.-

- Tak jest szefie!-

Powiedziałam teatralnie salutując.

Iorweth popatrzył się na mnie z politowaniem i zaczął się cicho śmiać. Nie pamiętam gdy ostatni raz go takiego widziałam, ale była to miła odmiana. Po chwili spoważniał i rzekł.

- Ale potraktuj to zadanie poważnie, i uważaj na szpiegów oraz osoby które za pieniądze zrobią wszystko.-

- Wiem, wiem. Va faill.-

-Va faill.-

*******************************

SŁOWNIK:

Cervan-Lis

Va faill- [Va fajl] do widzenia / żegnaj

Dh'oine- [duan] człowiek

Vatt' ghern- [vatgern] wiedźmin

 scoia'tael- [skojatel] wiewiórki   

     ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto trzeci rozdział historii. W następnym miejsce wydarzeń się poszerzy o kilka kilometrów :) 
Ps. Dziękuję za komentarze pod poprzednimi rozdziałami.
Next będzie za tydzień lub dwa ale nic do końca nie obiecuję możliwe że będzie też dużo wcześniej.

Scoia'taelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz