***********Nimrodel************
-Jak myślisz Cervan, jak zareagują?-
-Tak jak zawsze sor' ca. Bo szczęśliwi na nasz widok napewno nie będą.-
-Też racja.-
-Nim, wszystko z tobą dobrze? -
-Z kąd to pytanie? -
-Bo od momętu gdy wyszliśmy z mgły jesteś dziwnie przygnębiona.-
-Nic mi nie jest. -
Odpowiedziałam, nie chcąc go martwić.
-Wiesz, że ci nie wierzę.-
-Za bardzo się przejmujesz.-
-Martwię się o ciebie.-
-Naprawdę, nic mi nie jest.-
Po tych słowach, widać było że się poddał. Lecz ja czułam się coraz gorzej ponownie go okłamując. Bo jak mam mu powiedzieć że na polu bitwy upiorów wyczułam Dziki Gon.
-Jesteśmy na miejscu.-
»»»——>
-Mam wam więcej do zaoferowania panowie. Elfy Iorwetha. Scoia'tael.-
Usłyszałam jak po tych słowach Saskii, przez salę przebiegł szmer pojedyńczych uwag.
~Możecie wejść.
Stanęliśmy z bratem przy krześle dziewicy z Aedirn.
-dwieście najlepszych łuków północy jest na twoje rozkazy, smokobójczyni.-
Rzekł Iorweth.
Po chwilowej ciszy, nagle część zgromadzonych zaczęła protestować.-Chłopstwo, krasnoludy i czarodziejka to jedno, ale ścigani we wszystkich krajach zabójcy!? Tym razem to już przesadziłaś.-
Usłyszałam komentarz Stenisa. Powoli zaczynałam mieć dość tego gościa.
Potem odezwał się przedstawiciel chłopstwa.-Skąd panienka może wiedzieć że oni nie przejdą na stronę wroga? Dyć to elfy, zdradę mają we krwi.-
-Od wieków z ludźmi walczą!-
W tym momęcie postanowiłam się włączyć do dyskusji.
-Saskio. Wystarczy słowo, a odejdziemy.-
Brat rzucił mi przelotne spojrzenie, mówiące: "jesteś pewna?". W tym czasie Saskia zabrała głos.
-Posłuchajcie mnie! Oni umierali za Nilfgaard, za Dolinę kwiatów. Na próżno. Chcę żeby tych dwoje zasiadało z nami przy tym stole. Chcę aby zabijali dla nas kaedweńczyków, i zrobią to z uśmiechem jeśli im tylko na to pozwolicie.-
-Jeśli mam zobaczyć uśmiech na tych chudych gębach... Wchodzę w to ta dwójka zostaje.-
Stwierdził jeden z krasnoludów.
Potem wszyscy wyrazili to co myślą, i wyszło na to że jedyną osobą która się nie zgodziła był Stenis. Decyzję przypieczętował wspólny toast.
Mój niepokój się wzmógł gdy wino w kielichu smokobójczyni stało się zielone, a ona w tej samej sekundzie upadła ze zdławionym krzykiem. Cervan przypadł do niej, a tuż po nim to samo zrobiła Filippa. Po zbadaniu nieprzytomniej krzyknęła:-Trucizna.Ona umiera.-
I tak zaczął się nasz pobyt w Vergen.
*******************************
Rozdział dedykowany wszystkim tym którzy to czytają.
CZYTASZ
Scoia'tael
FanfictionFanfick o świecie Wiedźmina. Opisuje niektóre sytuacje z książki (np. bitwa pod Berenną, rzeź brygady Vrihedd i wiele innych). Cała historia dzieje się po bitwie z La Valette'ami (Wiedźmin 2 zabójcy królów). Z perspektywy Scoia' tael Prawa autorski...