━━ Wiem, że wygląda podejrzanie, ale uwierz mi, to nie trucizna, ani nie nafaszerowałem tego żadnymi narkotykami, bo po twoim wyrazie twarzy, mogę stwierdzić, że tak myślisz ━━ rzekł po chwili Jimin, przerywając tę nieznośną ciszę, która od dłuższego czasu panowała w salonie, a sam siadając niedaleko niego, z wyraźnym zmęczeniem wypisanym na twarzy.
━━ Po tym wszystkim, to już niczego nie mogę być pewny, chyba rozumiesz? ━━ spytał po chwili Jungkook, nadal nie tykając tego kubka, chociaż z każdą chwilą, coraz bardziej chciało mu się pić, a nadal nie był pewny, czy powinien po niego sięgnąć.
━━ Wcale ci się nie dziwię, wybacz, że tak to długo trwało, ale musiałem poradzić się ojca, który powiedział, że maksymalnie do jutra wieczora ma być z powrotem, do tego czasu, mam mieć na ciebie dalej oko i informować go, jak coś znowu się stanie. Nic więcej nie mógł mi powiedzieć, tylko tyle, że mamy dotrwać do jego powrotu ━━ odparł Jimin, próbując zrozumieć słowa swojego ojca, który coraz bardziej stawał się zagadkowy, tak jakby o czymś wiedział, ale z obawy o podsłuch, nie mógł tego przekazać przez telefon.
━━ Oby to już był koniec atrakcji na dzisiaj, bo już więcej nie dam rady dzisiaj wytrzymać ━━ stwierdził Jungkook do niego, po chwili, jednak biorąc ten durny kubek i wypijając całą jego zawartość jednym haustem.
Nawet sumie nie było takie złe, jak Jungkook sądził na samym początku. Widać jak to się czasem mówi „nie oceniaj po okładce” i w tym również przypadku, jak i zapachu. Odstawił w końcu kubek na stół i spojrzał się na sufit bez ani jednego słowa wypowiedzianego przez niego. Doskonale rozumiał go, ale z drugiej strony, zazdrościł mu, że mógł się swojego ojca poradzić.
W takich momentach jak ten, kiedy on niestety nie mógł, więc był skazany na samego siebie. Poczuł w tym momencie okropne kłucie w żołądku, ale ono nie miało nic wspólnego, z tym że coś mu zaszkodziło, czy dolegało. To miało, bardziej rzecz ujmując, podłoże psychiczne. Aniżeli fizyczne, teraz dopiero dotarło do Jungkook’a, że nie miał nikogo bliskiego, kogoś, kogo mógłby nazwać rodziną.
Do kogo mógłby się zwrócić w takich momentach o radę, jak ta, co naprawdę jeszcze bardziej go dobijało. A co za tym idzie, czuł się niepotrzebny, niechciany, najlepiej jakby w ogóle nie istniał. Bo i tak nikomu na nim tak naprawdę nie zależał, taka była bolesna prawda. Siedział cicho, nie odzywając się do niego, a jego wzrok utkwił na podłodze.
━━ Też mam nadzieję, że to koniec atrakcji, ale lepiej odpukać w niemalowane, abyśmy tylko nie wykrakali ━━ odparł po chwili Jimin, zgadzając się z nim, a po chwili dodał: ━━ Zaraz ci przygotuję miejsce do spania, bo jakby nie patrzeć, zostajesz u mnie na noc, nie pozwolę, abyś się gdzieś błąkał po nocy, tuż po tym, jak coś cię zaatakowało!
Może miał co do tego rację, jakby nie patrzeć, byłoby to czyste samobójstwo, wychodzenie o tej porze. Tym bardziej że ledwo się Jungkook’owi udało wykaraskać z mentalnej batalii z tym czymś, czego określić nie był ani on, ani Jimin w stanie. Cały czas, jego myśli wracały do tego momentu. Chociaż za wszelką cenę, chciał o tym już zapomnieć i ruszyć do przodu.
Im bardziej do tego wracał, tym bardziej miał większy mętlik w głowie. A poza tym, kto i po co chciał mu grzebać we wspomnieniach i niby co w się w nich znajduje, że go lub ją do tego skłoniło? To pytanie, najbardziej, od tamtego momentu Jungkook’a nie opuszczało. A tym bardziej że skąd mu się wziął ten cały labirynt, który nie wiedzieć czemu, był mu bardzo znajomy.
![](https://img.wattpad.com/cover/252753323-288-k111394.jpg)
CZYTASZ
𝕳idden 𝕿ruth ⁰¹ . ᴘʟ
FanfictionJungkook nigdy w życiu, by nie przypuszczał, że jedno spotkanie, odmieni jego życie o sto osiemdziesiąt stopni, dzięki któremu odkryje, że nie jest sam...