Gdy wyszła poczułem wielką pustkę.
Mieszkanie wydawało mi się takie ogromne i ciche.
Brakowało w nim radości.
Poszedłem do kuchni zjeść śniadanie i napić się czarnej kawy.
Z niedopitą kawą usiadłem z powrotem przy biurku.
Wróciłem do czytania pracy Nel, jak ona nadrabia ten materiał? Muszę z nią chyba jeszcze raz porozmawiać.
Na poniedziałkowych zajęciach mówiłem studentom o teori względności.
Nel siedziała w kącie sali i cały czas notowała.
- Drodzy uczniowie. Chciałbym na chwilę przerwać wykład aby z wami trochę porozmawiać. Mam do was jedno pytanie. Kim chcecie zostać?
Peter, może ty nam powiesz ?
- Ja ? Nie wiem dokładnie , chcę mieć dużo kasy i tyle...
- Rozumiem. Nate, a ty ?
- ymmm.... chciałbym mieć wielki dom i srebnego Astona Martina.
- Haha, dobry wybór. Nel, a ty?
- Chciałabym zostać sławnym astronomem, mieć męża i dzieci. Chciałabym być szczęśliwa.
Nie wiem czemu ale zrobiło mi się przykro.
Po zajęciach poszedłem do kawiarni napić się herbaty Thai Chi i zjeść brownie.
Kątem oka zobaczyłem że dosiada się do mnie jakaś osoba.
- Nela ?
- Mogę z panen posiedzieć?
- Oczywiście, napijesz się czegoś?
- Poproszę sok pomarańczowy.
- Pójdę zamówić.
Idąc ze szklanką soku w ręku poczułem dziwną błogość.
Położyłem ją obok dziewczyny.
-Dziękuję.
- Nie ma za co... zainteresowała mnie twoja wypowiedź.
-Powiedziałam to co czuje.
- A czemu wybrałaś astronomie ?
- Pociąga mnie nieznane.
- To ciekawe. Ja wybierając kierunek studiów kierowałem się dokładnie tym samym.
- Nie powiedział nam pan o swoim marzeniu...
- Tak jak ty. Chciałbym być szczęśliwy.
Uśmiechnęła się do mnie, odwzajemniłem jej tym samym.
Po godzinie rozmowy rozeszliśmy się do swoich domów.
Nie wiem co mam o tym myśleć.
Mądra, miła dziewczyna chce rozmawiać z takim szpetnym staruchem.
Nel wogóle jest dziwna. Doroślejsza niż jej rówieśnicy, aspołeczna, ale za to rozmowa z nią jest jednym , z najlepszych doświadczeń w życiu.