Rozdzial 1

270 23 5
                                    

Paryż.
Francja.
Lato.
Ciepłe promienie przelatywały przez okno pokoju bruneta. Lekcje zaczynają się o 8.
George jak to miał w zwyczaju nie był osobą mocno punktualną. W zwyczaju miał mocne opóźnienie.
*pik pik pik*
Ciszę w pokoju przerywa budzik, który wybrzmiewał już kilka razy choć chłopak to ignorował. Tym razem jest inaczej.
Chłopak po zorientowaniu się jaka jest godzina, wyskakuje z pod kołdry i niczym strzała biegnie po ciuchy. Przebiera się w nie oraz zahaczając jeszcze o plecak biegnie do kuchni. W pomieszczeniu znajdują się rodzice
-hej mamo, hej tato.- oznajmia już lekko spóźnimy.
-hej kochanie, tu masz śniadanie i pośpiesz się trochę bo już jesteś spóźniony- uśmiecha się mama i daje mi moje śniadanie do szkoły. Dziękuje jej i daje jej buziaka w policzek oraz jak najszybciej biegnę do szkoły. Jestem spóźniony ale Pani Mumza nie przychodzi z reguły aż tak wcześnie.

Przy wyjściu zatrzymuje mnie tata.
-trzymaj, na dobry początek roku- podaje mi starannie zapakowane, lekko zielone opakowanie. Na wieczku widnieje śliczny znaczek rodzinnej piekarnii, który został zaprojektowany przez bruneta. Patrzy chwile na pudełko po czym pyta
-co to?- zdezorientowany chłopak patrzy na swojego ojca.
-makaroniki- odpowiada z uśmiechem starszy mężczyzna.
-dzięki!- krzyczy George i mocno przytula tatę.
-dobrze, dobrze. Leć już- uśmiecham się jeszcze raz co starszy odwzajemnia.

Z pysznymi wypiekami pod pachą lecę do budynki szkoły.
Zatrzymują mnie czerwone światła na pasach.
Już mam sprawdzać godzinę na telefonie kiedy moją uwagę przykuwa starsza kobieta przechodzącą na pasach na czerwonym. Z lewej strony jedzie auto.
Szybko wybiegam na jezdnie i łapie kobietę za rękę. Pociągam jà do siebie przez co udaje się uniknąć straszliwego wypadku.

Wysypuje sie trochę makaroników ale z moim szczęściem nie dziwi mnie to zbyt bardzo. Najważniejsze aby ta starsza kobieta była cała.
-nic pani nie jest?- pytam z troską w głosie.
-jest wszystko okej, dziękuje młody człowieku-uśmiecham się. Podaje miłej kobiecie pudełko aby się poczęstowała. Ona bierze jedno ciastko i ze smakiem zjada.
-mmm-rozkoszuje się. Przepraszam ją i szybko po zmianie koloru świateł z czerwonego na zielony ruszam biegiem do szkoły, do której i tak już jestem spóźniony

Mieszkam zaraz obok niej wiec dość szybko do niej dotarłem. Przekroczyłem próg drzwi i wbiegłem naprawdę szybko na szkolny dziedziniec. Wzrokiem zacząłem szukać wzrokiem swojej klasy. Kiedy ją zobaczyłem modliłem się aby nie trafić znowu do klasy z Techno- synem prezydenta Paryża. On i jego „najlepszy przyjaciel" Michael, który lata za nim jak ślepy, uważają ze Techno to najlepszy człowiek. A tak nie jest. Ten chłopak to najbardziej chamski typ jakiego kiedy kolwiek poznałem.

Docieram do odpowiedniej klasy. Otwieram drzwi i widzę ze pani Mumza jeszcze nie dotarła. Była to dla mnie dobra wiadomość.

——————————————
441 slow 〰️

Dnf MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz