Przyjechałem dzisiaj do szpitala ponieważ za jakiś miesiąc mam bardzo ważną operację nowe płuca trochę się stresuje ale miałem już dużo operacji nie może być tak źle.
Zaraz będę brał tabletki i szedł powoli spać, jak narazie czuję się w miarę dobrze ale nadal muszę je brać żeby żyć ale w sumie to po co żyć? Po co mi to wszystko? Dlaczego muszę mieć takie a nie inne życie? Robię tylko problemy i to tyle.
Z zamyśleń wyciągnęła mnie pielęgniarka która dawała mi tabletki.
-Coś się stało Harry? -Zapytała patrząc na mnie z troską.
-Nie tak tylko się zamyśliłem
-Widzę że coś cię trapi powiedz mi a ja nikomu nie powiem dobrze?
-Po prostu- westchnąłem- Robię same problemy i mam tego dość, każdy się o mnie martwi i troszczy, traktują mnie jak małe dziecko a ja mam już 17 lat nie potrzebuje tego.
-Rozumiem cię Harry ale zrozum swoją rodzinę oni chcą żebyś żył i był szczęśliwy-Zamyśliła się na chwilę patrząc na moją tablicę korkową ze zdjęciami i różnymi rysunkami - Jak pięknie, kto to narysował?
-Moja siostra narysowała wszystkie te rysunki dla mnie.
-Widzisz Harry, kochają cię, troszczą się o ciebie wiem że może zbyt mocno ale oni to robią z miłości. Pogadaj z nimi, powiedz im że nie muszą się aż tak martwić.
-Chyba tak zrobię dziękuję za to i za tabletki- Zaśmiałem się cicho.
-Do twoich usług jakbyś czegoś potrzebował to kliknij ten czerwony guzik a ja do ciebie przyjdę.
-Dobrze i jeszcze raz dziękuję.- Uśmiechnąłem się lekko.
-Do widzenia Harry.
-Do widzenia.
Była już dwudziesta trzecia a ja byłem zmęczony więc poszedłem spać.
***
Rano obudził mnie dźwięk dzwonka z mojego iPhone'a. Dzwonił Niall.
-Heeeej- powiedział z entuzjazmem. Nigdy nie rozumiałem tego jakim cudem on ma tyle energii.
-Hej- westchnąłem-Widzę że jesteś już w szpitalu.
-Tak jestem.
-To dobrze. Jak się dzisiaj czujesz?
-Jest w miarę okey, bywało gorzej. A ty jak się czujesz?
-Też dobrze jak na to że dopiero wstałem.
-Oh. Obudziłem cię?
-Tak ale nic nie szkodzi cieszę się że jesteś ty robaku.
-Co dzisiaj będziesz robił?
-Po śniadaniu pójdę na badania potem będę miał podawaną sondę no i jeszcze kamizelka.
-Ja tak samo. A coś co chcesz robić i nie jesteś do tego zmuszany?
-Będę oglądał film.
-Okey to ja sobie poczytam książkę albo pójdę do noworodków.
-Napisz mi jakąś piosenkę one są cudowne.
-Nie chce mi się dzisiaj ale obiecuję że kiedyś coś dla ciebie napiszę.
-Obiecujesz?
-Obiecuje.
-Dobra już muszę kończyć bo mi śniadanie przynieśli Paaa.
-Pa- Rozłączyłem się i westchnąłem mam nadzieję że ten dzień minie mi szybko.
***
Po badaniach miałem czas wolny więc stwierdziłem że pójdę do noworodków uwielbiam to robić.
Przez drogę zobaczyłem jak jakiś chłopak użycza jakimś ludziom swój pokój na jak dobrze usłyszałem godzinę czy oni będą? Fuj Harry nie myśl o tym nawet.
Wszedłem do windy i pojechałem na ostatnie piętro. W końcu mogę zobaczyć te małe cudeńka mam na prawdę bzika na punkcie dzieci.
Mogłem na nie patrzeć godzinami, uspokajało mnie to i zawsze gdy byłem w szpitalu pytałem się pielęgniarek czy mogę tam chodzić.
Stałem przy szybie już jakieś 15 minut i wgapiałem się w dzieci aż nagle ten sam chłopak co użyczał tej parze łóżko wszedł do pomieszczenia, z czego co wiem to też ma mukowiscydozę ale większą niż ja i odkrytą dopiero teraz.
Chciał do mnie podejść ale od razu powiedziałem mu o zasadzie 3 kroków na co tylko przewrócił oczami.
-Jak masz na imię?- zapytał po kilku minutach stania w ciszy. Nie odpowiedziałem.
-Okey jesteś głuchy?
Zaśmiałem się na to a on posłał mi spojrzenie spod byka.
-Dobra jak powiem ci swoje imię to powiesz mi swoje?- Zapytał a ja znów mu nie odpowiedziałem.
-Jestem Louis.
-Harry idź do swojego pokoju bo już zamykam.- Powiedziała pielęgniarka wchodząc do pomieszczenia.
-A więc jesteś Harry.-Stwierdził wyraźnie zadowolony.
-Jestem głuchy.- Powiedziałem wychodząc.
***
Chcieliście rozdział dzisiaj więc proszę :))
CZYTASZ
Five feet apart (l.s)
FanfictionHarry zmaga się na co dzień z mukowiscydozą nieuleczalną chorobą płuc przez co musi jechać do szpitala na co najmniej pół roku, w tym czasie będzie miał operację przeszczepu płuc (którą osoby z tą chorobą muszą mieć mniej więcej co pięć lat zależy o...