2. Po co teraz żyć skoro i tak nasze dni są policzone?

18 2 18
                                    

Zostałem dzisiaj obudzony przez pielęgniarkę która robiła codzienny obchód, jak na to że za miesiąc mam operację czuję się dzisiaj bardzo dobrze. Po tym jak pielęgniarka wyszła z pomieszczenia wstałem i ubrałem się w czarny luźny t-shirt i obcisłe rurki. Zacząłem też planować swój dzień w notatniku, uwielbiam to robić zawsze muszę wiedzieć co robić o danej godzinie krok po kroku. Na liście zapisałem między innymi wizytę Liama i Zayna oraz pójście z Niallem do bufetu żeby po plotkować o nowym chłopaku w szpitalu lub o tym co na przykład było na obiad. Ale jak na razie to uporządkowałem moje tabletki oraz przeczytałem kilka rozdziałów jakieś książki.

Jest już po piętnastej i przyszli do mnie Liam i Zayn tak zwana para roku.

-Możecie przestać się miziać i zacząć ze mną rozmawiać?-powiedziałem wymachując rękoma-Jesteście na prawdę słodką parą ale ja jako singiel tu jestem i czuję się niekomfortowo.

-Już nie przesadzaj przecież sam nam mówiłeś że jest tu jakiś chłopak, zagadaj do niego cokolwiek.- I tak to prawda mówiłem im że Louis tu jest ale czy oni są kurwa poważni?

-On tak samo jak ja ma mukowiscydozę więc nici z tego.- Powiedziałem trochę smutny z tego powodu, sam nie wiem dlaczego.

-No to załóż sobie tindera- Rzucił Zayn a ja tylko się zaśmiałem.

-Tinder nie jest dla mnie ja muszę wiedzieć że ktoś nie jest starym dziadem, a nie tak jak wy.- Tak, oni poznali się na tinderze.

-Dobra, wiem ile razy mnie ostrzegałeś przed Zaynem ale on tu jest i wiem że nie jest jakimś 50-letnim pedofilem.

-Nadal ci nie ufam Zayn. - Powiedziałem parząc podejrzliwie na mulata.

-Jesteś pierdolnięty Heri.- Powiedział Zayn wyraźnie się uśmiechając.

-Ugh nienawidzę jak mnie tak ktoś nazywa.

-Dobra Heri uspokój się już.- No ja zaraz z nimi nie wytrzymam.-Musimy ci kogoś znaleźć bo na starość będziesz starą panną z kotami.

-O ile dożyje.- uśmiech na chwilę znikną z mojej twarzy.

-Spokojnie Harry, wszystko będzie dobrze, jesteś silny i na pewno dasz sobie radę.- Powiedział Liam z wyraźną troską.

-No właśnie, trzymamy z ciebie kciuki.

-Aww jesteście kochani- Powiedziałem z lekko przesłodzonym głosem.

-Dobra my już będziemy lecieć bo jest już zaraz 17 a wiesz co my lubimy robić w piątki wieczorem.- Powiedział Liam poruszając brwiami w górę i w dół.

-Oczywiście Liamowi chodziło o to że lubimy oglądać filmy.-Dodał po chwili Zayn.

-Mhm ja już wiem jakie wy tam filmy oglądacie.-Zaśmiałem się.-Tylko pamiętajcie o zabezpieczeniu.- Krzyknąłem na co Zayn tylko prychnął.

***
Jest już 22:27 siedzę właśnie przy biurku i kończę przepisywać lekcje z całego tygodnia które przyniósł mi dzisiaj Liam, chodzimy do tej samej klasy więc nie było z tym problemu. Spojrzałem na chwilę przez okno i zobaczyłem Louisa który siedział na dachu, wiem że nie powinno mnie to interesować ale musiałem do niego iść, bałem się że spadnie i coś sobie zrobi czy coś w tym stylu.

Stałem już przy drzwiach, moja kondycja nie jest zbyt dobra więc byłem zdyszany jak koń. Zobaczyłem 20 dolarów pomiędzy drzwiami pewnie po to żeby się nie zatrzasnęły. Wyszedłem na dach i powoli podszedłem do Louisa który nadal tam siedział i wgapiał się w krajobraz.

-Hej co ty tu robisz?- Zapytałem od razu.

-Ciekawe co by się stało gdybym stąd skoczył?- Odpowiedział pytaniem na pytanie.-Heh, pewnie bym umarł, w sumie, to nie jest głupi pomysł.

-Błagam cię nie rób tego.- Powiedziałem może trochę zbyt emocjonalnie.

-Po co teraz żyć skoro i tak nasze dni są policzone?- westchnął przez co para wyleciała z jego ust.- I tak nie zrobię w swoim życiu tego co bym chciał.

-Louis chodź już do środka i nie mów tak bo na prawdę boje się o ciebie.- Wstał chwiejąc się lekko.-Uważaj żebyś nie spadł.

-Boże Louis!- Krzyknąłem widząc że spada.

Nie minęła nawet sekunda kiedy usłyszałem jego śmiech i zobaczyłem że bezpiecznie zszedł.

-Serio dałeś się nabrać?- Powiedział nadal się śmiejąc.

Czy ten człowiek jest kurwa poważny?

-To nie było zabawne.

-A ktoś pytał cię o zdanie?- Zapytał wyraźnie ze mnie kpiąc.

-Nikt nie musiał pytać debilu.-Powiedziałem wchodząc do środka i zatrzaskując mu drzwi przed nosem i wyciągając to 20 dolarów. I tak wiem że on nie będzie mógł ich przez to otworzyć, niech ma za swoje.

***
-No i zatrzasnąłem mu te drzwi przed nosem.- Dokończyłem opowiadać Niallowi historię o dzisiejszym spotkaniu z Louisem. Oczywiście rozmawialiśmy przez kamerki.

-Ach ta miłość.-Niall oczywiście podsumował to swoimi słowami.

-Przypominam ci że on ma tak samo jak my mukowiscydozę więc nic z tego, poza tym wątpię w to że on by mnie chciał.

-Oj tam pierdolisz, my się przyjaźnimy od urodzenia a mamy tą chorobę Hazza, mamy swoje sposoby i jest nam z tym dobrze może wam się też uda.- Dlaczego on musi być zawsze tak optymistyczny?

-Ale jednak my się przyjaźnimy a nie jesteśmy parą.- Westchnąłem-W ogóle to po co my o tym rozmawiamy?

-Bo do siebie pasujecie Harry, nie widzisz tego?

No jakoś kurwa nie widzę.- pomyślałem.

-Bo ja to widzę i nawet zdążyłem nazwać wasz ship.- No dajesz, jak go nazwałeś?- Larry pięknie co nie?

-Emm... Nie podoba mi się.

-Mam też drugą opcję Houis ale ona już nie brzmi tak dobrze.- Powiedział rozmarzony.

-Jesteś pierdolnięty.- Powiedziałem na co on tylko się zaśmiał.

Jeszcze chwilę porozmawiałem z Niallem a potem poszedłem spać bo już byłem bardzo zmęczony dzisiejszym dniem.

***
Dzień dobry :))








Five feet apart (l.s) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz