20

639 40 3
                                    

Dwa dni później na lekcji języka angielskiego mam wrażenie, że za chwilę dostanę zawału. Myślałam, że po tym całym cyrku z przedstawieniem nie będzie już więcej sytuacji, w których mogłabym jeszcze bardziej znienawidzić Wildena. Myliłam się i to grubo.

                Chyba jako ostatnia oddałam wypracowanie. Już w jeden dzień przeczytał je, a teraz kazał mi wyjść na środek i zaprezentować całej klasie. Sądził, że to dla mnie niemałe wyróżnienie, ale ja wcale nie chciałam, aby ktokolwiek dowiedział się o tym co zostało tam napisane. Szczególnie chodziło mi o fragment, w którym wspominam o Maliku.

                Znów nie mam innego wyjścia. Czuję się jakbym cofnęła się w czasie. Znów nie mam przyjaciół i jestem szarą myszką, która jak ognia unika nadmiernej uwagi. Wstaję ze swojego miejsca i mam wrażenie, że nauczyciel w ogóle nie dostrzega mojego nienawistnego spojrzenia. Biorę od niego kartkę z wypracowaniem. Nawet nie spoglądam w stronę uczniów. Nie chcę jeszcze bardziej się stresować.

                -W międzyczasie ktoś wydający się być całkiem inny stał się dla mnie wsparciem. – mój głos zadrżał.

                Przerwałam na chwilę, aby zaczerpnąć uspokajającego oddechu. Potem kontynuowałam. Nie chciałam aby ktokolwiek wiedział o tym, że kocham śpiewać. Jedyną osobą na świecie, która znała mój sekret był Zayn. Do niego dołączył nauczyciel.

                -Przepraszam, ale dalej nie mogę czytać. Wolałabym, aby to pozostało w tajemnicy. – dziwi mnie to, że ton mojego głosu jest zadziwiająco spokojny i stanowczy.

                -Dobrze. – odpowiada krótko nauczyciel. Bierze ode mnie pracę wystawia na niej najwyższą ocenę i oddaje mi.

                Niemal się uśmiecham kiedy spokojnie mogę usiąść na swoim miejscu.

+++

                Po powrocie do domu zawsze mam świetny humor, ale wraz z zachodem słońca on ulatuję. Tak naprawdę staram się ze swojej świadomości wyprzeć fakt, że cały czas wyczekuję Zayna. Tak strasznie go nienawidzę. Sprowadził na mnie wiele problemów, a teraz żałośnie oczekiwałam tego, że jakimś cudem zjawi się tutaj.

                Znów zasypiam ze świadomością tego, że następny dzień to sobota i wyjątkowo cieszy mnie to. Wiem, że znów spotkam moich przyjaciół i będę mogła spędzić z nimi cały dzień.

+++

                Wstaję dopiero o 10 godzinie. Ubieram się i rozczesuję nadzwyczaj splątane włosy. Spoglądam przez okno aby popatrzeć na gęsto padający śnieg. Wszędzie jest tak biało, że ledwo go dostrzegam.

                Stoi przed moją furtką z rękoma w kieszeniach. Z ogromnym skupieniem wpatruję się w drzwi chyba mając nadzieję, że samym wzrokiem będzie w stanie je otworzyć.

                Nawet nie wiem kiedy, ale już po chwili znajduję się na schodach i biegnę tak szybko jakby od tego zależało moje życie. Boję się, że jednak się rozmyśli i odejdzie. Pośpiesznie otwieram drzwi. Od razu owiewa mnie zimne powietrze. Nawet nie fatyguję się żeby zabrać ze sobą kurtkę, albo chociaż cieplejszy sweter. W tej chwili liczy się tylko to aby jak najszybciej dojść do niego.

                Wbrew temu, że wszystko w moim wnętrzu krzyczy abym zaczęła biec to idę powoli. Wpatrujemy się w siebie uważnie nawzajem próbując odczytać ze swoich twarzy jakiekolwiek emocję. Mam nadzieję, że moje szczęście udaje mi się ukryć pod kamienną maską, którą właśnie przybrałam.

WHO AM I?Where stories live. Discover now