ZA NIC..

158 13 0
                                    

Perspektywa Mary.

W rano wstałam czując dziwne ciepło, którego nie znałam dotąd. Spojrzałam na kobietę wtulona we mnie. Wygląda tak słodko. Jej lekko uchylone usta. Lekki uśmiech jakby skierowany w moją stronę. Jej zaróżowione policzka. Przymknięte oczy przez co dostrzegłam jakie Ania ma gęste i długie rzęsy. To samo z brwiami. Jej spokojny i umiarkowany oddech. Mój wzrok poleciał spowrotem na jej pełne usta. One cholernie kuszą.
Raz się żyje.
Przybliżyłam się do kobiety i złożyłam na jej ustach pocałunek. Po chwili poczułam jak Ania się uśmiecha. Wstała.

- dzień dobry kochanie. Szepnęła patrząc na mnie swoim cudownym uśmiechem.

- Hej skarbie. Również odwzajemniła jej uśmiech.
Nic już nie mówiliśmy. Leżałam na łóżku, a kobieta wtulona we mnie. Uśmiechając się i patrząc w sufit. Ja zaś patrzyłam na jej cudowna twarz. Nadal nie umiem pojąć jakim cudem można być aż tak idealnym. Dlaczego mi się taki skarb trafił. Nasz przyjemny poranek zakłócił odgłos burczenia brzucha Ani.

- ktoś tu zgłodniał. Spojrzałam na nią, a ona się tylko zarumieniła.
Wstałam i założyłam szlafrok. Spojrzałam na kobietę pochyliłam się nad nią i cmoknęłam w usta po czym szepnęłam:

- idę zrobić nam śniadanie, dołącz zaraz kochanie. Wstałam i wyszłam w stronę kuchni.
Postanowiłam zrobić jajecznicę do tego posmarować kanapki avokado. Polecam to połączenie dla osób zdrowo się żywiących. Wiem, że Ania taką osobą chciałaby być.
Po chwili poczułam na swoich biodrach znajome mi dłonie. Odwróciłam się w jej stronę i ujrzałam ją uśmiechającą się.

- co gotujesz skarbie? Zapytała patrząc na moje usta czym cholernie kusi los.

- robię jajecznicę do tego posmaruje nam kanapki avokado i do tego zielona herbatka. W czasie mojej przemowy kobieta nie zmieniła położenia swojego wzroku.

- czyli dziś zdrowy tryb życia? Widziałam w jej oczach rozbawienie.

- oczywiście kochanie, od czasu do czasu się nam przyda. Ania spojrzała się na mnie robiąca jajecznicę i usiadła przy stole cały czas mnie obserwując.

Po chwili obie siedzieliśmy przy stole i spożywaliśmy śniadanie. Widziałam, że kobiecie przypadło moje śniadanie. Jadła je z wielkim apetytem. Po zjedzeniu zaczęła rozmowę:

- o której dziś wracasz do domu skarbie? Kurde muszę jak najszybciej.

- za dwie godzinki, bo muszę się nauczyć. Widziałam w jej oczach smutek, lecz w pewnym momencie jej oczy zabłyszczały po czym mi odpowiedziała:

- możesz się u mnie uczyć, a ja cię spytam i posiedzimy razem,co ty na to? Uwielbiam ją.

- idealna propozycja kochanie. Ania tylko na mnie spojrzała po czym zmierzyła w moją stronę i usiadła na mnie okrakiem całując mnie namiętnie w usta.

- kocham cię Mary. Wow czy ona to powiedziała???

- ja ciebie też Ania, bardzo mocnoooo. Widziałam w jej oczach łzy. Nienawidzę tego widoku.

- czemu kochanie płaczesz? Spojrzała na mnie i mocniej się przytuliła mówiąc:

- po prostu nie wiem, kocham cię Mary ty mnie też. Co z nami będzie i naszą relacją?  Dobra zrobię to.

- Aniu będzie to mało romantycznie, ale też cię bardzo kocham i chce z tobą być. Zostaniesz moją dziewczyną? Dziewczyna była zdziwiona.

- tak, tak!!
Rzuciła się na mnie i zaczęła mnie mocno całować. Co mnie upewniło, że to będzie ta jedyna. Mam nadzieję, że będąc z tą kobietą będzie już wszystko dobrze.

- chodźmy spać, płacz mnie trochę zmęczył.

- dobrze. przytulam ją mocniej i wtulam się w jej włosy. Uśmiecham się kiedy jeden z jej pukli mnie gigla po twarzy. Ania ma przymknięte oczy i delikatnie marszczy nosek. Wkładam dłoń w jej włosy i delikatnie masuje głowę. Ona mruczy, a ja zawijam wokół palca kawałek jej włosa i się nim bawię. Aby szybciej zasnęłam zaczęłam nucić piosenkę. Udało się Ania usnęła po 5 minutach. 

Perspektywa Ani.
Od maleństwa moje życie nie szło po mojemu. Mój tata był nałogowym alkoholikiem i znęcał się nad moja mamą. Dopiero gdy miałam 14 lat moja mama postanowiła się i mnie uwolnić od niego, gdyż przekroczył swoje granice. W wieku 16 lat zaczął się okres buntu. Mój charakter się zmienił i przez to pogorszyły się moje relacje z matką. Codziennie wypaliłam 2 paczki papierosów, a alkohol stał się również moim przyjacielem. Miałam tak wszystko w dupie, że na jednej z imprez dowiedziałam się o śmierci mojej mamy. Załamałam się jeszcze gorzej. Zaczęłam się również samookaleczać. Trwało to ok pół roku. Wyszłam po tym czasie do ludzi i poznałam cudownego chłopaka nazywał się Rafał. Na początku było między nami cudownie. Romantyczne kolacje, spa, randki itp. Pewnego dnia zaczęli do nas przychodzić jego znajomi dla których byłam służąca. Musiałam chodzić wokół nich jak koło dzieci. Działo się tak co każde ich przyjście. Oczywiście rozmawiałam z Rafałem. Ta rozmowa pogorszyła tylko nasz niby związek. Zaczęli mnie obrażać. Tego typu, że z dnia na dzień dzisiejszy jestem coraz bardziej grubsza, żebym się wybrała pobiegać. Tak zaczęła się moja historia z zaburzeniami odżywiania. Wymuszałam na siłę wymioty. Do dnia gdy doprowadziło to do tragedii. Zemdlałam i trafiłam w ciężkim stanie do szpitala. Rafał ani razu mnie nie odwiedził, nie pisał i nie dzwonił. Tłumaczyłam go pracą, lecz jak wróciłam do domu był pusty. Nie było jego ani ubrań, rzeczy należących do niego. Jedna wielka pustka. Postanowiłam pracować jako korepetytorka. Nie żałuję. Dzięki tej pracy zapomniałam o nim oraz poznałam Mary, którą na obecną chwilę kocham najbardziej i nie wyobrażam sobie bez niej życia.
Już pierwszego dnia byłam nią zachwycona. Jest to dziewczyna naprawdę ambitna i mądra. Szybko zapamiętuje nową wiedzę. Na początku było to zwykłe zainteresowanie nią, lecz z czasem to się zmieniało. Najbardziej upewniło mnie w uczuciach do niej jak na święta dała mi zestaw biżuterii. Złoty łańcuszek z połówką księżyca oraz bransoletka z połówką księżyca. Niby nic takiego, lecz szybko dostrzegłam, że to ona ma drugie połówki mojej biżuterii.
Byłam zachwycona. Nią i prezentem. Jej niepewność i przerażenie gdy czekała na moją reakcję. Tak z każdą wspólna godziną moje uczucia była silniejsze. Gdy zrozumiałam, że to już nie jest zainteresowanie, zauroczenie lecz zakochanie się bezinteresownie w drugiej osobie. Zawsze marzyłam o mężu czekającego na mnie przy ołtarzu w stylowym garniturze obok księdza. Los chciał inaczej, na ten czas marzę o dziewczynie przed ołtarzem obok księdza i jeśli ma się ta osoba nazywać Mary Harvin nie mam nic przeciwko. Jestem pewna, że wszystko się ułoży i za kilka dni to z nią będę leżała na hamaku przy zachodzie słońca pijąc kakao, obserwować nasze dziecko, które pragnę z nią mieć. Na pewno nam się to uda. Kocham ją i jej za nic nie zamienię.

- ZA NIC. Powtórzyłam w swoich myślach, po czym wtuliłam się w nastolatkę i poszłam spać.

miłość wygrywaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz