,, odchodzę od zmysłów"

101 10 0
                                    

Perspektywa Mary.
Postanowiłam sobie zrobić wolne od wszystkiego. Szkoły, domu. Nie widuję się z nikim ani Tobiaszem ani z Anią. Oboje do mnie wydzwaniają i piszą. Tylko, że kompletnie nie mam sił im odpisać i odebrać. Zachowywać się jakby nic się nie działo. Fakt faktem moje zachowanie jest okropne wobec mojej dziewczyny, bo tobiasz pewno się domyślił, a może właśnie on jej powiedział czym może być spowodowana moja nieobecność? Nie wiem. Znów usnęłam.

Perspektywa Ani.
Nie wiem co się dzieje, ale nie mam kontaktu z Mary. Martwię się. Dzwonię, pisze, ale ona nie daje znaku życia. Na przerwie zapytam jej przyjaciela Tobiasza czym jest to spowodowane, co się dzieje. Tak minęła mi przerwa, lekcja i przerwa, na której zatrzymałam u siebie Tobiasza.

- tobiasz błagam cię powiedz, że wiesz co się dzieje z Mary. Martwię się, odchodzę od zmysłów. - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, a on spojrzał na mnie zmartwiony.

- no domyślam się co jest grane, ale według mnie powinnaś do niej iść i z nią szczerze porozmawiać, bo jak widać nie wszystko ci powiedziała. - co ona przede mną jeszcze ukrywa?

- myślisz, że mi powie jak tam pójdę i zapytam jej się? - tobiasz na mnie spojrzał jakby się zastanawiał po czym pewnie powiedział.

- myślę, że ci wszystko powie. - ugh chociaż tyle. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Chłopak się ze mną pożegnał, a ja poszłam po swoje rzeczy do pokoju nauczycielskiego gdyż właśnie skończyłam. Następnie udałam się do mojej dziewczyny, aby z nią porozmawiać. Gdy już dotarłam zadzwoniłam. Po chwili otworzyła mi drzwi. Nic nie mówiła. Wyglądała jakby cały czas płakała, była osłabiona widać, że nic dawno nie jadła i nie piła. Weszłam i mocno ją przytuliłam. Widzę, że cierpi chcę przy niej być w takich momentach. Kiedy jest smutna i wesoła, bo ją kocham nad życie. Moja malutka Mary...

- jestem przy tobie skarbie, jestem pamiętaj. Dziewczyna na te słowa jeszcze bardziej się we mnie wtuliła. Moja biedna księżniczka. Jak ci pomóc? Co się dzieje? Już po ostatniej wizycie wiedziałam, że coś jest nie tak. Jak jej mama zadzwoniła i kazała wracać do domu. Wyszła ode mnie strasznie nerwowa i przestraszona. Po chwili Mary się ode mnie i poszła w głąb domu. Zrobiłam to samo. Usiadła na kanapie a ja za nią. Spojrzała na mnie i się rozpłakała. Boże moja mała myszka. Przytuliłam ją spowrotem i obie nas położyłam. Dziewczyna leżała na moim brzuchu, a ja głaskałam ją po tych cudownych włosach. Muszę wiedzieć co się u niej dzieje. Ona jest częścią mojego życia.

- Mary kochanie..- nawet nie wiem jak się zapytać co się dzieje. Dziewczyna lekko się podniosła i spojrzała na mnie tym swoim cierpiącym wzrokiem, którego tak nienawidzę.

- co się dzieje, dlaczego nie chodzisz do szkoły? Wstałam i spojrzałam na nią, aby wiedziała, że mi zależy na niej.

- dobrze, więc chodzi o to, że mój tata umarł trzy lata temu był chory na serce. Moja matka zaś go tylko męczyła, ja pilnowałam, żeby wziął lekarstwa, ja się nim głównie zajmowałam , a ona go zdradzała po hotelach. To tata się pierwszy dowiedział o mojej orientacji i powiedział, że go nic nie obchodzi czy przyjdzie na mój ślub i chłopaka czy na mój ślub z kobietą. Pomagał mi w lekcjach, wspierał mnie za każdym razem jak mnie zraniono. Niespodziewanie, gdy wracałam z szkoły widziałam na naszym podwórku karetkę. Bardzo się wtedy przestraszyłam i zaczęłam biec oraz krzyczeć, że nie może mnie zostawiać. Niestety na marne. Już nie żył. Zostałam z matką i z moim rodzeństwem. Jeden to Alan ma 8 lat, paulina ma 19, a Marcin 23. I to nie oni muszą sprzątać, gotować, robić zakupy czy pomagać Alankowi w lekcjach. Tylko ja, a sama jeszcze się ucze. Oni to mają w dupie, zresztą matka też. W pewnym momencie nawet mnie biła. Za każdą gorsza ocenę, nie posprzątanie, nie zrobienie zakupów, gdy Alan miał źle zrobione zadanie. Gdy u ciebie byłam i wtedy zadzwoniła wykrzyczała, że dom to nie hotel i inne bla bla bla. Wtedy jej powiedziałam, że jestem homoseksualna. Kazała mi dać telefon i iść do pokoju. Od tamtej pory się do mnie nie odzywa. Tylko pisze wiadomości typu, żebym pamiętała o zakupach, sprzątaniu itd. W pewnym momencie mojego życia poznałam takiego chłopaka Andrzeja. On się we mnie zakochał. Powiedział mi to, tylko że ja wtedy już wiedziałam o swojej orientacji. Zaczął się wtedy odgrażać, że jak z nim zerwę kontakt to się zabije. Więc się go dalej trzymałam. Chociaż szybko zaczęłam tego żałować. Całował mnie kiedy mu się to podobało, przytulał mnie, macał mnie aż w końcu zmusił do seksu. Po tym kazał mi się przedstawić mojej matce. Zrobiłam to. Ona zaś go zaczęła wielbić, kazała mi się z nim dalej spotykać. W pewnym sensie ona dała mu pozwolenie na związek, którego ja za cholerę nie chciałam. Raz miałam gorszy humor i mu to powiedziałam, że nic do niego nie czuje. Uderzył mnie. Potrzebowałam wsparcia więc wyżaliłam się matce, nie zgadniesz co ona zrobiła. Powiedziała mi, że dobrze zrobił, żebym mu okazała szacunek, bo już takiego drugiego głupiego nie znajdę, który będzie ze mną chciał być. Aż w końcu zaczęłam sobie wmawiać, że go kocham. Tylko to wpłynęło na moją psychikę. Zaczęłam się samookaleczać. Gdy oboje to odkryli wyśmiali mnie, że co ja wiem o życiu. Zabronili mi wtedy w kimkolwiek, gdziekolwiek wychodzić. Nie wiedziałam co robić. Matka, która popiera zachowanie mojego toksycznego chłopaka mimo, że ja kompletnie go nie kochałam. W pewnym momencie Andrzej postanowił mnie przedstawić swojej paczce znajomych. Do której należał Tobiasz. Od razu go polubiłam. Opowiedziałam mu wszystko co oboje mi zrobili. Kazał mi się wyprowadzić do niego. Zrobiłam tak, tylko moja psychicznie chora matka zawiadomiła policję. Kazali mi do niej wrócić. Straciłam znów nadzieję na lepsze jutro, lecz Tobiasz im opowiedział to co ja mu. Wtedy też miałam świeże siniaki. Poszłam na obdukcję, która potwierdziła nasze słowa. Andrzej został aresztowany. Moja matka też, lecz każdy adwokat jest jej, więc się jej udało wyjść z aresztu. Dostałam tylko niebieską kartę. Po jakimś czasie dowiedziałam się, że Andrzej popełnił samobójstwo. Powiesił się. Przed swoją śmiercią napisał do mnie list, który mi przekazano. Gdy go czytałam nie umiałam opanować łez. Pisał tam, że mnie bardzo kochał i chciał mnie przy sobie mieć i że ja nie dałam mu innego wyboru. Wierzę w to do tej pory. Nie umiem sobie tego wybaczyć do tej pory o wszystko obwiniam siebie, Paulina, Marcin i matka tak samo. Przy każdym spotkaniu rodzinnym zaczynają temat Andrzeja. Mówią mi, że ojciec i on umarli przeze mnie. Rozumiesz Anka nienawidzę siebie, mam dość tego wszystkiego. Gdy ciebie poznałam cholernie się cieszyłam. Gdy mi wtedy powiedziałaś, że jesteś we mnie zakochana śmiałam się jak mysz do sera, ale gdy sobie zdałam ostatnio sprawę, że będę musiała ci to wszystko powiedzieć przerosło mnie. Pewno teraz chcesz ze mną zerwać i zakończyć kontakt, więc nic mi nie zostaje jak pozwolenie ci na to, bo cię kocham i chce dla ciebie jak najlepiej.

miłość wygrywaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz