Rozdział 10

719 48 10
                                    

  Kochał się ze mną kilka razy. Byłam wykończona. Rano, gdy się obudziłam Eryka nie było w łóżku. Ubrałam szlafrok i wyszłam do małego salonu. Mój chłopak rozmawiał przez telefon. Gdy mnie zobaczył pożegnał się z rozmówcą.
-Cześć skarbie - przywitał się
-Hej - podeszłam do niego i cmoknęłam w usta
-Musimy stąd wyjechac
-Co? Dlaczego?
-Ludzie Katji Cię śledzą na szczęście nie wiedzą jeszcze, że ja też tutaj jestem. Płaciłaś karta za bilet i w hotelu. Oni łatwo potrafią to wyśledzić
-Kurde
-Wyjedziemy za granicę. Musisz spakować tylko torebkę. Reszta rzeczy musi tu zostać
-Gdzie pojedziemy?
-Do Anglii jak narazie
-A moje ubrania? Muszę mieć przecież w co się ubrać
-Kupimy wszystko na miejscu. Nie martw się. Wyjdziesz do sklepu, który jest za rogiem, a tam  będę czekał na zapleczu. Przy tylnym wyjściu będzie czekał mój samochód
-A jeśli zauważą, że coś jest nie tak?Eryk, boję się
-Obiecuje Ci, że ze mną zawsze będziesz bezpieczna. Zaufaj mi
    Mocno mnie przytulił do swojego twardego ciała. Naprawdę czułam się przy nim bezpiecznie.

Zaczęłam pakować rzeczy do niewielkiej torebki. Ubrałam na siebie najlepsze ciuchy jakie miałam i postanowiłam jeszcze przed wyjściem napić się czegoś mocniejszego
-Daga, co Ty pijesz? - zapytał Eryk, gdy wszedł do salonu
-Chyba jakieś whisky. Wzięłam z minibarku na odwagę
-Pamiętaj, że Cię kocham - po tych słowach wiedziałam, że muszę być odważna dla niego, dla nas. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam całować Eryka, który musiał wymknac się z hotelu przede mna
-Ja Ciebię też kocham. Uważaj na siebie
-Jestem bezpieczny, dopóki nie wiedzą, że tu jestem. Do zobaczenia
Wyszedł, a ja z sercem, które biło tak mocno, że wyrywało się z piersi, nalałam sobie kolejna szklankę drinka i tak jak było ustalone, odczekałam pół godziny i wyszłam do sklepu.
Spacerkiem udałam się do sklepu. Zobaczyłam kątem oka, że jedzie niedaleko mnie srebrne audi. To pewnie oni. Myślałam, że to będzie czarne wielkie auto jak w filmach. Dlatego nie spodziewałam się, że będą mnie śledzić ludzie w najnormalniejszym aucie.
Między regałami zobaczyłam zaplecze  i prawie pobiegłam w tamtym kierunku.
-Eryk? - cicho zapytałam
-Jestem skarbie. Chodź spadamy stąd
Pociągnął mnie za rękę do samochodu na tyłach. Jakiś facet siedział za kierownicą i tylko, gdy weszliśmy do środka ruszył z piskiem opon.
-Wszystko ok? - zapytał z troską w głosie Eryk
-Tak. Oni nic nie zrobią Oli i moim rodzicom?
-Ich nie interesują inni, żeby się mścić. A po za tym Ola i Twoi rodzice są pilnowani. Kochanie tak jak wspomniałem, ja też mam swoich ludzi
-Chyba będziesz mi musiał coś wyjaśnić. Skąd masz swoich ludzi?
-Dagmaro, teraz nie mogę Ci nic zdradzić, ale naprawdę możesz mi ufać
-Mam wyjechać z Toba do Angli. Nie wiadomo gdzie, więc chciałabym wiedzieć coś więcej, bo okazuje się, że jesteś obcy i nic nie wiem o Twoim życiu. Jesteś naprawdę profesorem?
-Jestem. Opowiem Ci wszystko jak tylko stąd znikniemy. Ok?
-Dobrze - zgodziłam się jednak cały czas myślałam co do diabła się tu dzieje i kim jest Eryk.
 
   Po  przeszło dwóch godzinach byliśmy w Anglii, gdzie na lotnisku czekał na nas samochód. Eryk zajął miejsce kierowcy.
-Gdzie jedziemy?
-Na wieś. Z dala od cywilizacji, ale najpierw musimy kupić sobie jakieś ubrania
Milczałam cała drogę, a po ponad godzinie podjechaliśmy pod wysoki mur. Zobaczyłam, że z boku jest brama. Eryk otworzył ja pilotem i podjechaliśmy pod naprawdę uroczy domek.
-Jak ładnie - powiedziałam gdy wysiadłam z samochodu i zobaczyłam przepiękne widoki. Domek stał na pagórkach, a za nim płynął potok.
Wchodząc do środka Eryk powiedział
-Zaszyjemy się tu na jakiś czas
-Eryk, powiedz mi w co ja się wpakowałam?
-Kochanie, jak Ci to mam wytłumaczyć. Katja i jej rodzina nie lubią jesli ktoś nie jest po ich stronie, a ja nie jestem. Jesteś ze mną więc stałaś się wrogiem tak naprawdę tylko Katji, bo ona uważa, że jestem jej
-Ona będzie chciała się mnie pozbyć! Boże, jak ja mam sobie z nią poradzić?! - wpadłam w panikę
Eryk przytulił mnie i powiedział
-Przy mnie jesteś naprawdę bezpieczna i włos Ci z głowy nie spadnie
Usiadłam i wtuliłam się bardziej w jego twardy tors i zaczęłam go całować.
-Jezu Daga, doprowadzasz mnie do szału
-Kocham Cię Panie Profesorze

Profesor z piekła rodem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz