Hej.
Wcześniej pisałam, że ma być 7 rozdziałów, ale ostatecznie uznałam, że nie ma sensu tego rozdzielać więc ostatni daję w całości. Mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam
Nie miał pojęcia, skąd wiedzieli o jego urodzinach. Podejrzewał Aline, tylko za nic nie mógł zrozumieć dlaczego. Był tak padnięty, że jedyne, o czym marzył to wzięcie długiego prysznica, a potem jeszcze dłuższy sen.
Następnego dnia miał wrócić do Instytutu i chciał być wypoczęty. Jakimś cudem udało mu się powstrzymać zapędy podziemnych, którzy koniecznie chcieli uczcić ten dzień. Nie miał na to ochoty.
Dlatego z ulgą zamknął się w swoim pokoju, nie zważając na protesty z ich strony. Potem gdy wydawało się, że wszyscy już rozeszli się do swoich pokoi, chwycił ręcznik, kosmetyki i przemknął do łazienki.
Dziwnie się czuł, z tym że musi ich unikać. W końcu jakby nie było, powinien się cieszyć, że nie chcą by ten wieczór, albo bardziej noc spędził sam. Jednak jemu było to nie na rękę. Nie chciał, by dziwnym trafem do ich grona dołączył Bane. Chociaż co dopiero dotarło do niego pod prysznicem, Magnusa nie było w wesołej gromadzie, która odprowadzała go aż do samego pokoju.
Nie miał pojęcia, gdzie jest czarownik. Po wyjściu z Gardu nie spotkał go. Nie wiedział nawet, czy jest w swojej sypialni, gdyż wcześniejszy gwar dochodzący z korytarzy skutecznie zagłuszał wszystkie odgłosy z sąsiedniej sypialni, które mogłyby dotrzeć do jego uszu.
Nie chciał się nad tym rozwodzić. To nie była jego sprawa. Jedyne, z czego się cieszył to, że wyjazd przewidziany na trzy dni udało im się skrócić do dwóch. Im mniej czasu był narażony na widok Magnusa, tym lepiej dla niego.
Dopiero po wyjściu z kąpieli zorientował się, że poza ręcznikiem nie zabrał ze sobą nic na przebranie. Nie chciał ubierać tych samych ciuchów, w których przyszedł, dlatego postanowił zaryzykować i czmychnąć do sypialni w samym ręczniku.
Zanim wyszedł, chwilę nasłuchiwał przy drzwiach czy nikogo nie ma na korytarzu. Kiedy uznał, że jest pusty, po cichu wymknął się i skierował w stronę swojego pokoju.
Był już przy drzwiach, gdy usłyszał skrzypnięcie otwierających się drzwi. Zamarł, a następnie przyspieszył, by móc się schować w swoim lokum. Nie przewidział, że idąc w tamtą stronę, kieruje się wprost na osobę, która opuszczała swój pokój, a jednocześnie była tym, kogo widzieć nie chciał.
Zanim zdążył złapać za klamkę, stanął oko w oko z Magnusem.
Czarownik wyglądał na skrajnie wymęczonego. Szedł, wbijając spojrzenie w podłogę. Tak było do czasu, kiedy jego wzrok natrafił na bose stopy Aleca. Że też nie pomyślał, żeby włożyć choćby buty. Chociaż i wtedy wyglądałby nie mniej groteskowo.
Bane zlustrował go wzrokiem od nagich stóp po głowę. Nie wyglądał na zmieszanego tą sytuacją w przeciwieństwie do Aleca.
W jego oczach zabłysnął jakiś dziwny blask, Lightwood nie zdążył go zinterpretować, gdyż mężczyzna natychmiast odwrócił się i szybkim krokiem wrócił do swojej sypialni.
To było dziwne.
Alec wypuścił wstrzymywane do tej pory powietrze. I szybko wszedł do pokoju. Dopiero kiedy się tam znalazł i oparł głowę o zamknięte drzwi. Zdał sobie sprawę, jak strasznie szybko bije jego serce. Miotało się w piersi, jak ptak próbujący wydostać się z klatki.
Przyłożył dłoń w na piersi, wyczuwając pod palcami szaleńczy rytm. W tym samym momencie zdał sobie sprawę z tego, że paradował przed Magnusem półnagi.
CZYTASZ
Bezsenność (Malec)
FanfictionZastanawialiście się kiedyś, co by było, gdyby... Z takich właśnie rozmyślań, swój początek wzięło to krótkie opowiadanie. Wyobraźcie sobie Alexandra Lightwooda, ma trzydzieści lat, jest Szefem Instytutu. Odnosi sukcesy, jest powszechnie szanowany...