17

660 60 14
                                    

Jest piękny poranek w YunMeng. Ludzie rozmawiają i jak zwykle wykonują swoją codzienną rutynę. Przystań Lotosów odbudowuje się płynnie bez żadnych problemów. Tak, to wspaniały dzień. Z wyjątkiem kwater przywódców.

Wszyscy wciąż byli zszokowani tym, co wydarzyło się wczoraj. Nawet służba się martwi.

-A-Cheng.- YanLi woła go. -Powinieneś zjeść lunch.- Powiedziała spokojnie.

-Siedzenie obok niego niczego nie poprawi, a my też nie możemy sprawić, żebyś się załamał.- ZiXuan krzyżuje ramiona.

-Ale chcę być obok, kiedy się obudzi.- Jiang Cheng był zdeterminowany, a YanLi nie mogła go zmusić.

-W porządku, przyniosę tu twoje jedzenie. Upewnię się, że jesz.

-Dziękuję siostro.- Skłonił się.

Już prawie popołudnie. Jiang Cheng miał właśnie odejść do swoich obowiązków sekty, dopóki nie zobaczył małego ruchu ręki Wei Yinga. Wei Ying słabo otwiera oczy.

-Jiang... Cheng?

-Wei WuXian! Wreszcie się obudziłeś!- Jiang Cheng westchnął radośnie. Powiedział służącym na zewnątrz, żeby przyprowadzili jego siostrę i ZiXuana. Po odejściu służby wraca do Wei Yinga. -Musisz wiele wyjaśnić.- Podaje mu kubek wody.

Próbuje usiąść powoli z pomocą Jiang Chenga. Przełknął wodę i wpatrywał się w swoje odbicie w filiżance.

Widząc go, jak nie chce nic powiedzieć, Jiang Cheng westchnął. -Możesz ze mną porozmawiać w każdej chwili, kiedy poczujesz się lepiej.- Klepie Wei Yinga po ramieniu.

-A-Xian!- YanLi podbiegła do niego.

-Shi... jie i ZiXuan xiong...- Powiedział słabo.

-Co w ciebie wstąpiło? Przestraszyłeś nas wszystkich.- ZiXuan patrzy na niego z niepokojem. Wei Ying na to pochyla głowę i przeprasza.

-A-Xian, ty głupie dziecko... nie martw swojej Shijie tak bardzo.- YanLi przytula go mocno, przez co ZiXuan jest trochę zazdrosny.

-Słyszałeś siostrę, połamię ci nogi, jeśli znowu ją zmartwisz!- Powiedział Jiang Cheng. Wei Ying tylko skinął głową, a potem znów spogląda w dół.

-Masz trochę zupy A-Xian, mam nadzieję, że poczujesz się lepiej.- YanLi delikatnie podaje mu miskę.

-A co ze mną siostro/A-Li?!- Jiang Cheng i ZiXuan powiedzieli to w tym samym momencie. YanLi zachichotała lekko, powodując, że się zarumienili. Podała im odpowiednie miski i wszyscy jedzą po cichu.Nikt nie jest przyzwyczajony do tej ciszy i wszyscy ciągle gapią się na Wei Yinga. To zbyt niezwykłe, że jak zawsze nie mówi ani nie komplementuje zupy.

Wszyscy wracają, aby wykonać swoje obowiązki w Przystani Lotosów, podczas gdy Wei Ying nadal odpoczywa samotnie w swoim pokoju.

___________

-Pieprz się Wei WuXian! Obiecałeś, że pomożesz mi w obowiązkach sekty!- Jiang Cheng zaklął, podpisując stos papierów.

-A-Cheng.- YanLi, która przechodzi obok, karci go surowo za jego język.

-Przepraszam siostro.- Przeprosił.

-Mam... nadzieję, że mój przyszły syn nie będzie się od ciebie uczyć.- ZiXuan krzyżuje ramiona.

-Huh- ZiDian na jego palcu lekko zamigotał.

Jeszcze chwila i zaczęliby walczyć, dopóki nie pojawił się służący.

-Przywódco sekty Jiang.- Kłania się.

-Co tym razem?

-HanGuang-Jun jest tutaj, prosząc o spotkanie z paniczem Weiem.

________________________________________________________________________________I LZ się pojawił... poprzedni rozdział to jakiś w trochę większe emocje co nie...?

Tak btw zaczęłam się trochę martwić o siebie, bo zaczęłam trochę lubić(?) ship ChengXian... jakbym znalazła (albo jak byście wy coś fajnego znaleźli to możecie mi podesłać) jakiś fajnie napisany ff to go mogę wziąć na warsztat... jakoś tak jak patrzyłam to u nas się jakoś tak nie za bardzo chyba ten ship popularny co nie?

Pamiętajcie o gwiazdkach i komentarzach, jak jakiś błąd znajdziesz to napisz

19.06.21   21:20

I'm Fine || TŁUMACZENIE PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz