Wen Ning nie może się powstrzymać od zarumienienia się na tę propozycję.
-W-więc... najpierw będę musiał wszystkich poinformować.- Nieśmiały chłopak szybko odszedł do swojej siostry.
-Jeśli coś stanie się A-Li, zabiję cię.- ZiXuan patrzy na Jiang Chenga.
-Jakbym do tego dopuścił!
Niedługo po krótkiej sprzeczce zebrała się do nich rodzina Wen.
-Przywódco sekty Jiang, jestem Wen Qing, siostra Wen Ninga... także przywódczyni tego bractwa medycznego. Chcę wyrazić naszą wdzięczność za twoją życzliwą ofertę... chcielibyśmy ją przyjąć, ponieważ nie mamy gdzie się zatrzymać.- Wenowie kłaniają się nisko.
Jiang Cheng był zadowolony i zakłopotany. Może i jest młodym mistrzem i przywódcą sekty, ale nigdy w życiu nie widział, żeby tak wielu ludzi kłaniało mu się nisko.
-A-ah ehem, cieszę się, że oferta została przyjęta. Możecie spakować swoje rzeczy i udać się z nami z powrotem do Przystani Lotosów.- Rozpromienił się.
-No, no, wyglądasz bardzo porządnie.- ZiXuan klepie go po ramieniu.
-Oh, zamknij się.
_________________
-Ugh.- Wei Ying odpoczywał w sypialni. Ale koszmar przejął jego spokojny sen.
-JIN ZIXUAN!- Ręka zanurza się w jego brzuchu. -N-nie...
-Wei WuXian... (Jeśli zranisz A-Li) nie wybaczę ci...- Wpadł do kałuży krwi.
Wei Ying blednie, drżą mu obie ręce.
-Ach... nie...
Pojawiła się następna scena. Strzały lecące wokół i towarzyszące im okrzyki przerażenia. -Wojna...? Czyja?- Wei Ying stoi i obserwuje swoje otoczenie. Jego wzrok napotkał grupę młodych uczniów w fioletowych szatach. -Jiang Cheng?- Wpatruje się w nich.
-A-Xian!- Z tyłu dobiegł głos.
-... Shijie?- Został popchnięty na ziemię. Skrzywił się lekko i odwrócił plecami, ale tylko po to, by zobaczyć, jak YanLi zostaje przeszyta strzałami. Jego oddech się zatrzymuje. Oczy są szeroko otwarte ze łzami. -SHIJIE!- Szybko czołga się do jej ciała. -SHIJIE SHIJIE! Nie... powiedz coś... powiedz mi, że wszystko DOBRZE, PROSZĘ!- Łzy płyną non stop, przytula YanLi mocno. Kobieta słabo podnosi rękę, by dotknąć twarzy Wei Yinga.
-Mój XianXian... Dorosłeś tak szybko...- Uśmiechnęła się ostatni raz i jej ręka opadła.
-NIE! Nie! Nie...- Z jego ciała wyleciała ogromna ilość energii urazy. Wyrwał się spod kontroli, ale nie czuł tego. Jego serce jest złamane.
Obecna scena znika i zostaje zastąpiona inną.
-Wei WuXian powiedziałeś, że możesz to kontrolować!- Jiang Cheng chwyta jego szaty. -Zatrzymaj teraz te trupy!
Opuchnięte oczy Wei Yinga skanowały okolicę. Zwłoki zabijają ludzi masowo, to nie jest pod jego kontrolą.
-Wei WuXian CZY TY MNIE SŁUCHASZ- Rozległ się dźwięk płakania. Jiang Cheng upadł na kolana przed Wei Yingiem.
-J-Jiang Cheng...?- Jego oddech się trzęsie. W miejscu, gdzie stał jego brat, pojawiły się zwłoki. Trzymały serce Jiang Chenga... i zjadły je. -Ah!- Wei Ying w strachu, przewrócił się do tyłu. -D-dlaczego... dlaczego tak się dzieje?- Otulił się swoimi ramionami. Miał hiperwentylację, widzenie też zaczynało się zamazywać. -... Chcę umrzeć.
-Wei Ying!
________________________________________________________________________________
I oto jest... ostatni rozdział tej książki... oczywiście chodzi mi o dostępne rozdziały
Teraz wszyscy czekamy na ciąg dalszy
pa pa
25.06.21 20:50
CZYTASZ
I'm Fine || TŁUMACZENIE PL
FanfictionJest to moje pierwsze tłumaczenie, które już niedługo zostanie poprawione stylistycznie, i jakkolwiek inaczej! Wei WuXian, jest sierotą adoptowaną przez rodzinę Jiang. Dorastał z Jiang Cheng'iem i jego rodziną. Ale on jest zbyt miły. Poświęca zbyt w...