— Todoroki-kun, mógłbyś zostać na chwilę? Chciałbym porozmawiać o ostatnim teście — zapytał się profesor, spoglądając na studenta.
Shouto zmarszczył brwi i zerknął na srebrny zegarek, który dostał od Fuyumi na urodziny dwa lata temu. Ma kolejny wykład za pięć minut, a same dotarcie na drugą stronę zajmie mu tyle czasu. Musiałby się pośpieszyć, aby zdążyć i się nie spóźnić. Nie pragnąłby ominąć ani sekundy następnego wykładu, ponieważ jest z jednego z trudniejszych przedmiotów na studiach.
Chłopak westchnął, zaczynając prędzej pakować do torby książki. Schował zeszyt, podręcznik oraz piórnik, w którym znajdowało się kilka długopisów, dwa ołówki oraz trzy kolorowe zakreślacze i flamastry. Jednak z powodów gonitwy zostawił na blacie pewien przedmiot.
Kiedy Todoroki i reszta grupy wyszła z sali, nowi studenci powoli zajmowali miejsca przy ławkach, czekając na zajęcia. Akurat jeden chłopak siedział dokładnie tam, gdzie Shouto i szybko zauważył coś nowego na drewnianym stole. Chwycił książkę, a później otworzył, poszukując nazwiska właściciela zguby.
***
Rozległ się dźwięk iskry i pojawił się mały płomień przy zapalniczce. Została zbliżona do ognia końcówka papierosa, która następnie się zapaliła. Chłopak zaciągnął się toksycznym dymem. Westchnął, otwierając lekko usta i wypuszczając małą, szarą chmurkę z płuc. Oparł się o ścianę budynku, a przy tym ponownie rozkoszował się gorzkim zapachem oraz cierpkim smakiem.
Niestety, ale nie mógł się zrelaksować, ponieważ zawsze ktoś musiał mu przeszkodzić.
— Bakugou! — Usłyszał swoje nazwisko, rozpoznając głos, który go zawołał. Wywrócił szkarłatnymi oczami, strzepując popiół na ziemie.
— Jak ty mnie tu znalazłeś? Nie możesz dać mi chociaż raz spokoju — warknął blondyn, kiedy spojrzał się na nową osobę.
Katsuki poznał Kirishime w liceum i z niewiadomych przyczyn czerwonowłosy przykleił się do niego, jak jakaś przylepa po pierwszym dniu w szkole. Bakugou na początku starał się ignorować Eijiro oraz jego nachalność, ale jakimś sposobem nie udało się powstrzymać drugiego chłopaka. Nawet wyszło na to, że zostali współlokatorami w akademiku na studiach, a Katsuki zdarzało się nazywać Kirishimę przyjacielem, chociaż miał wątpliwości, co do ich relacji.
— Przecież zawsze tutaj palisz. — Zaśmiał się czerwonowłosy. — Czemu taki zdenerwowany jesteś? — zainteresował się, podnosząc brew.
Jakby Bakugou nigdy nie był zdenerwowany...
— Zaraz mam zaliczenie z inżynierii chemicznej — wytłumaczył.
— Czekaj... — Zastanowił się Eijiro, łącząc fakty. — To z tego, co nie zdałeś miesiąc temu z powo-
— Tak — przerwał zirytowany.
— Przynajmniej noc przed zaliczyłeś coś lepszego — zażartował, a przy tym spoufalnie walnął z łokcia Katsukiego.
Blondyn wydał cichy śmiech, którego nie usłyszał jego przyjaciel.
— Nie żałuję. Była zajebista — odpowiedział, zaciągając się znowu papierosem. — A na serio, co chcesz?
— O! Bo już prawie zapomniałem o tym. — Kirishima ściągnął plecak i zaczął w nim grzebać. — Patrz, co znalazłem — odparł, trzymając w dłoni książkę.
— Co to, kurwa, jest?
— Sam sobie spójrz! — zawołał radośnie Eijiro.
Katsuki prychnął, zanim zgasił spalonego papierosa i rzucił końcówkę peta na chodnik, udeptując go. Wziął zeszyt, a następnie przerzucił kilka kartek. Spostrzegł, że to jakiś kalendarz, widząc daty na stronach, a pod nimi wpisy o nieinteresujących egzaminach. Czasami pojawiał się dłuższy wpis pod niektórymi dniami, ale nie zawracał sobie głowy zbędnym pierdoleniem. Ponownie wrócił na pierwszą stronę, gdzie znalazł dane kontaktowe właściciela.
CZYTASZ
Spisana myśl
FanfictionTodoroki każdy szczegół w swoim życiu planował i notował w prywatnym dzienniku. Niestety, ale było to błędem napisać chęć przeżycia pierwszego razu z osobą, która na uczelni słynie ze swoich jednorazowych przygód łóżkowych. Liczba słów: 24360