12. Wyprowadzka i przeprowadzka.

331 26 0
                                    

(POV Draco)

(Wydarzenia te dzieją się dwa tygodnie później po ostatnim rozdziale)

  Nie mogłem się doczekać dnia, który mnie czekał. To i tak zapowiadał się dobry dzień, biorąc pod uwagę, że miałam dzień wolny od pracy. Ale nie była to jedyna rzecz, która sprawiła, że poczułem się jak w siódmym niebie. Dziś był dzień, w którym Harry wyszedł ze szpitala i wprowadził się do mnie. Kupiłem już wszystko, czego potrzebowaliśmy i szczerze nie mogłem się doczekać, w końcu, nareszcie z nim zamieszkam. Osobą, którą kocham od zawsze.

Cały ranek spoglądałem na zegar, chciałem tylko wyjść z domu i odebrać Harry'ego, ale musiałem poczekać do 8:00, zanim mogłem wyjść. Kiedy zegar w końcu pokazał 8:00, praktycznie wybiegłem z domu i wsiadłem do samochodu. Pojechałem najszybciej, jak mogłem, do szpitala, a kiedy już tam dotarłem, poświęciłem chwilę, aby się uspokoić przed wejściem do środka. Kiedy dotarłem do pokoju Harry'ego, zobaczyłem, że śpi. Wyglądał tak spokojnie.

  Tradycją było teraz, że każdej nocy, zanim Harry poszedł spać, pozwalałem mojemu patronusowi tańczyć dla Harry'ego, aby miał spokojny sen.

Podszedłem do Harry'ego i delikatnie nim potrząsnąłem. Widziałem, jak jego oczy otwierają się, odsłaniając szmaragdy w jego oczach.

  - Dzień dobry, kochanie. – wyszeptałem i pocałowałem czoło Harry'ego.

  - Mm... - odpowiedział Harry, ponownie zamykając oczy.

  - Nie zasypiaj. - powiedziałem. Harry nie poruszył się i trzymał oczy zamknięte.

  - Kupiłem ci ciasteczka. - wyszeptałem. To zwróciło uwagę Harry'ego. Jego oczy ponownie się otworzyły. - To ciasteczka z kawałkami czekolady. - i to sprawiło, że usiadł. - I są z Magicznej Piekarni. - pomachałem torbą przed twarzą Harry'ego, żeby go podrażnić.

  - Nie widzę, czy kłamiesz, czy nie. Podaj mi okulary. - zażądał Harry.

  - Dobrze "królewiczu".

  - Nie zaczynaj ze mną Draco Lucjuszu Malfoy'u. – powiedział Harry patrząc mi martwo w oczy.

Wiedząc, jaki Harry był rano, nie traciłem czasu na podawanie mu okularów. Wręczyłem mu też torbę, żeby go już nie denerwować.

Widziałem, jak jego twarz rozjaśniła się, gdy zobaczył torbę.

  - Oj, Dray. To takie słodkie. – powiedział Harry uśmiechając się.

  - Naprawdę muszę przyzwyczaić się do twoich wahań nastroju rano. - mruknąłem.

  - Zamknij się. - Harry żartobliwie mnie uderzył.

  - Ała, to bolało! – wykrzyknąłem w nieco zbyt dramatyczny sposób.

  - O mój Boże. - westchnął Harry. - Jesteś strasznie dramatyczny.

  - Nie jestem! - powiedziałem obrażony.

  - To tak jak w trzecim roku. Hardodziob powala cię, co zresztą było całkowicie twoją winą, i mówisz, że umierasz. Kiedy całkiem wyraźnie tak nie było. - Harry powiedział wszystko jednym oddechem.

Wspiąłem się na łóżko Harry'ego i usiadłem na jego nogach.

  - Ale kochasz to. - powiedziałem odwracając wzrok.

Harry pchnął moją twarz, żeby moje srebrne kule spotkały jego. - Oczywiście, że tak.

  - Jesteś zdenerwowany? – zapytałem cicho.

  - Nie, wcale.

  - Zbierzmy twoje rzeczy i wtedy możemy stąd wyjść. - powiedziałem schodząc z Harry'ego. - O której Ron i Hermiona podrzucą twoje rzeczy?

"Zależy mi na Tobie"- drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz